Amerykanie są wstrząśnięci samobójczą śmiercią Blake'a Brockingtona, 18-letniego aktywisty i pierwszego w swoim stanie transpłciowego króla na szkolnym balu absolwentów.
O Blake'u zrobiło się głośno w amerykańskich mediach, gdy po zwycięstwie w lokalnym konkursie charytatywnym (uzbierał imponującą liczbę pieniędzy) został królem balu absolwentów w szkole East Mecklenburg w Charlotte.
Transpłciowym aktywistą stał się po coming oucie, ale nie ukrywał w wywiadach, że nie było łatwo. "To była najtrudniejsza część w mojej trans-podróży. W Internecie pisano na mój temat naprawdę okropne rzeczy, to było dla mnie trudne, zobaczyłem jak ograniczony jest świat.
Ale jesteśmy ciągle ludźmi, jestem osobą. I ludzie trans też nimi są. Nasze ciała nie pasują po prostu do tego co jest w naszych głowach. Potrzebujemy wsparcia, a nie wytykania palcami i degradowania. Jesteśmy ciągle ludźmi" - mówił w rozmowie z "Charlotte Observerem".
Ostatnio Blake angażował się w antyrasistowskie protesty w USA.
W tym roku to już szóste nagłośnione medialnie samobójstwo transpłciowego nastolatka w USA. W styczniu
Ameryka była poruszona historią 17-letniej Leelah Alcorn z Ohio, która zginęła potrącona przez ciężarówkę. "Spocznę w pokoju tylko wtedy, gdy transpłciowi ludzie przestaną być traktowani tak jak ja byłam, gdy będą traktowani jak ludzie, którzy mają uczucia i prawa człowieka. O płci powinno się mówić w szkole, im wcześniej, tym lepiej. Moja śmierć powinna coś znaczyć. Moja śmierć powinna być wliczona w tegoroczną listę transpłciowych samobójstw. Chciałabym, żeby ktoś spojrzał w te liczby i powiedział: to porąbane i próbował coś zrobić. Naprawić społeczeństwo. Proszę" - napisała Leelah przed swoją śmiercią. Ostatnio donosiliśmy
o śmierci Asha Haffnera, który zostawił na iPadzie notkę ze słowami: "Bądź sobą, zrób to dla siebie, zrób to dla własnego szczęścia. To najważniejsze w twoim życiu. Nie potrzebujesz zgody na bycie sobą. Nie pozwól ludziom lub społeczeństwu zmienić siebie ponieważ nie są zadowoleni z twojego wizerunku".
(md)
Bo realnie nie ma opcji, żeby część mniejszości przewyższyła liczbą część ogółu społeczeństwa ;)
Ja wiem, że Ty wiesz, że ja miałem na myśli udział procentowy samobójców w danej kategorii społecznej. Inaczej pisząc: jeśli jesteś trans, to jest większe prawdopodobieństwo, że nabierzesz ochoty na zakończenie swojego żywota.
Ale podroczyć się zawsze można ;)
Sprowadzanie czyjegoś bólu i cierpienia do mody jest niefajne.
Masz rację, że to jest niefajne... Jednak można postawić tezę, że to moda na samójstwa wśród transów. (...)
A ja stawiam tezę, że wśród transów zawsze było więcej samobójstw.
Teraz tylko częściej się o tym dowiadujemy.
Jedziesz współczynnikiem jakimś?
Bo realnie nie ma opcji, żeby część mniejszości przewyższyła liczbą część ogółu społeczeństwa ;)
Sprowadzanie czyjegoś bólu i cierpienia do mody jest niefajne.
Masz rację, że to jest niefajne... Jednak można postawić tezę, że to moda na samójstwa wśród transów. (...)
A ja stawiam tezę, że wśród transów zawsze było więcej samobójstw.
Teraz tylko częściej się o tym dowiadujemy.
Sprowadzanie czyjegoś bólu i cierpienia do mody jest niefajne.
Masz rację, że to jest niefajne... Jednak można postawić tezę, że to moda na samójstwa wśród transów. Całkiem prawdopodobne, że ten aktywista, wziął przykład z innych...
Uważam, że łatwo młodej osobie z depresją zasugerować samobójstwo. Zauważ, że młodzi ludzie są bardziej podatnia na manipulacje i mody.
Masz rację, różne są przypadki...
Samobójstwo nie jest metodą. Odczuwam żal w stosunku do tych dzieci. To co, teraz mamy taką modę? Na transsamobójstwa? To jest bez sensu i bez celu. Owszem, słyszę głos wołający o pomoc, ale, żeby tę pomoc uzyskać trzeba żyć. ŻYĆ DO JASNEJ CHOLERY! Jak ktokolwiek z Nas ma pomóc teraz trupowi, co?
Sprowadzanie czyjegoś bólu i cierpienia do mody jest niefajne.
Powinnam teraz przepraszać za to,że wrzuciłam wszystkich do jednego worka? Wybacz mi, ale każdy z Nas w życiu cierpiał i spotkał się z dyskryminacją, wytykaniem palcami i żyjemy, walczymy. Dla samobójstwa nie ma żadnego usprawiedliwienia. Koniec kropka. Jeszcze raz powtórzę, żeby odczuć ulgę trzeba żyć.
niestety w takim wieku, tj. do 16-17 lat czasem ciężko przezwyciężyć swoje cierpienie, kiedy codziennie w szkole czekają Cię szykany i osamotnienie, a cały świat wydaje się przeciwko Tobie. jak słyszysz parę razy dziennie wyzwiska, "babochłop", pogardliwy stosunek, spojrzenia, i za kazdym razem wypraszanie z łazienek...można naprawdę mieć dosyć. sam kiedy się chciałem do tego posunąć. na szczęście przetrwałem jakoś ten trudny wiek (szczególnie gimnazjum). teraz mam 22 lata i próbuję sobie jakoś ułożyć świat. niestety go trzeba potem sobie układać, kiedy on nas ciągle odrzuca.
Mam nadzieję na lepszy, bardziej empatyczny i wrażliwy świat dla wszystkich, którzy się wyłamują z norm, i chcą po prostu żyć w zgodzie ze sobą. i wszyscy musimy go tworzyyć, i tak, z przykrością stwierdzam, że nawet w środowisku lgbtqi ludzie ze spektrum tqi często są traktowani po macoszemu, co boli jeszcze bardziej bo właśnie tam często szukają ostatniej deski ratunku.
I konieczne jest jak najszybsze edukowanie społeczeństwa nie tylko nt. homofobii...bardzo medialnej, ale w ogóle fobii na tle nienormatywnej tożsamości.
w mediach niestety górują najczęściej postulaty pasujące do "estetyki" tego heteronormatywnego społeczeństwa. geje, lesbijki-tak! ale niech facet wygląda jak facet, a kobieta jak kobieta. nie chcemy żadnych pomiędzy. i mam wrażenie, że ludzie lgbt, którzy się wpisują w ten scenariusz, odnieśli sukces często się odcinają od całej reszty, tj np. osób transpłciowych, jako ludzi innego gaunku. homofobia to jedno, a transfobia...? mam nadzieję, że organizacje lgbt położą na to większy nacisk, w najbliższej przyszłości
Świat nigdy nie będzie empatyczny i trzeba nauczyć się w nim żyć.
Poddawanie się na początku to raczej oznaka tchórzostwa niż jakiś wyższych celów. Każdy ma problemy, ale jakoś nie widzę, żeby co druga osoba próbowała popełnić samobójstwo..
jasne, świat nie będzie idealny i tak jak mówiłem, wg, mnie każdy z nas powinien wokół siebie roztaczać fale empatii, zruzumienia, człowieczeństwa... niektórym osobom jednak potrzebna jest pomoc aby nauczyć sobie z tym światem radzić. nie wszyscy mają na tyle silną psychikę, żeby móc spojrzeć na swoje cierpienie z góry. będąc w piekle wielu ciężko zobaczyć promień światła. ja miałem szczęście, że jakoś przetrwałem i teraz z perspektywy mogę na to popatrzeć. natomiast wtedy to był dla mnie koszmar... rozumiem więc dzieciaki, które tego nie wytrzymują. nie sprowadzałbym wrażliwości i aktu desperacji do tchórzostwa, bo odebranie sobie życia to już naprawdę ostateczna ostateczność, a każdy z nas indywiduum i nie po wszystkich "spływa jak po kaczce". i wielu nie ma akceptująych rodziców, czy kogokolwiek po swojej stronie.
szkoda mi tych dzieciaków. oby ich śmierć uwrażliwiła choć trochę ludzi