W środę, podczas konferencji prasowej w Sejmie, poseł Ruchu Palikota, Robert Biedroń, zapowiedział
złożenie do laski marszałkowskiej projektu nowelizacji kodeksu karnego, poszerzającego go o przestępstwa z nienawiści oraz mowę nienawiści - także w kontekście tożsamości płciowej, orientacji seksualnej, wieku, płci i niepełnosprawności. Pierwsze złożenie projektu nastąpiło w marcu 2011 roku, w lipcu odbyła się w Sejmie debata nad nowelizacją oraz skierowanie projektu do dalszych prac w komisji.
Przestępstwa z nienawiści („hate crimes”) to specyficzny rodzaj czynów kryminalnych, które swoje podłoże mają w uprzedzeniach lub nienawiści. Mowa nienawiści („hate speech”) natomiast „to zbiorcze określenie wypowiedzi, które okazują uprzedzenia do danej grupy społecznej. Mową nienawiści są w m.in. groźby (np. „zabiję cię, czarnuchu”) i znieważenia (np. „ty cuchnący żółtku”), a także nawoływanie do nienawiści w stosunku do danej grupy społecznej (np. „Żydzi na Madagaskar”). Mową nienawiści są też wypowiedzi obraźliwe i poniżające dla danej grupy społecznej (np. „większość pedofilów to geje”, „homoseksualizm jest takim samym zboczeniem jak zoofilia i nekrofilia”) –
pisali w zeszłym roku na portalu Homiki.pl Krzysztof Śmiszek oraz Przemek Szczepłocki, autor nowelizacji. Prawnicy podkreślali, że w Polsce obecnie „nie ma ochrony przed homofobicznymi przestępstwami z nienawiści” co oznacza, że np. pobicie geja z powodu jego orientacji seksualnej jest traktowane jak zwykłe pobicie, a tym samym ofiara we własnym zakresie musi ścigać przestępstwo (tzw. oskarżenie prywatne).
Czy znowelizowany o mowę nienawiści kodeks karny faktycznie będzie chronić społeczność LGBT w Polsce? Czy nie grozi nam utrata otwartej debaty na rzecz politycznej poprawności? Edukować czy karać?
Mariusz Kurc Redaktor naczelny „Repliki”
Planowana – i podobno wstępnie zaaprobowana przez kluby parlamentarne - nowelizacja kodeksu karnego dotycząca mowy nienawiści powoduje, że orientacja seksualna (oraz tożsamość płciowa, wiek, niepełnosprawność) stanie się cechą chronioną na podobnych zasadach, co np. wyznanie czy narodowość. Do tej pory osoby LGBT można było bezkarnie lżyć, a np. katolików – nie. Mówiąc dosadnie: hasło „tępić pedałów” nie było prawnie chronione, a „tępić katolików” – owszem. Teraz OBA te hasła miałyby stać się przedmiotem analizy prokuratury oraz sądów.
Przy tej okazji odżywa debata o wolności słowa. Jest moim zdaniem bezprzedmiotowa, bo od pełnej wolności słowa wyjątki (wspomniane wyżej) istniały i przed tą nowelizacją.
Słychać też pytania: nie lepiej edukować zamiast karać? To fałszywa alternatywa. Trzeba i edukować, i karać (ale nie więzieniem, lepiej chyba nienawistników bić po kieszeni). Zapisy o orientacji seksualnej jako cesze prawnie chronionej same w sobie pełnią funkcję edukacyjną. Państwo deklaruje sprzeciw wobec nienawiści wyrażanej w stosunku (jakiejkolwiek) orientacji seksualnej - to bardzo dobrze.
Janusz Marchwiński Dziennikarz polskiej rozgłośni Radio Wolna Europa w Monachium, były dziennikarz telewizji niemieckiej ARD, przedsiębiorca i współpracownik portalu innnastrona.pl
Nie czytałem projektu nowelizacji, więc nie mogę się do niego odnieść. Pomimo iż jestem pilnym czytelnikiem prasy, także tam nie znalazłem zbyt wielu wzmianek o inicjatywie Ruchu Palikota. Sądzę jednak, że dopóki w Polsce prokuratura ściga a sądy skazują za "obrazę uczuć religijnych", natomiast uczucia i godność osób homoseksualnych nie są chronione, dopóty prawo takie - nawet jeśli będzie nieskuteczne - powinno być uchwalone. Co w niczym nie zmienia faktu, że kodeks karny nie może służyć za narzędzie do krępowania dyskusji i wymuszania poprawności politycznej. A takie niebezpieczeństwo istnieje. Obawiam się, że droga do społeczeństwa tolerancyjnego nie wiedzie przez sale sądowe. Edukacja jest drogą znacznie lepszą, choć trudniejszą i dłuższą.
Uschi Pawlik Tłumaczka, redaktorka naczelna portalu homiki.pl, prezeska Stowarzyszenia Otwarte Forum
Zdecydowanie popieram pomysł nowelizacji kodeksu karnego. Widzę i doceniam zmiany światopoglądowe, jakie zachodzą w polskim społeczeństwie, jednak nie mam złudzeń – u nas należy ściśle regulować wiele dziedzin życia, a nie mieć nadzieję, że ludzie będą praworządni sami z siebie. Uważam, że prawo spełnia rolę edukacyjną, choć z drugiej strony widzę ryzyko polskiej „duszy ułańskiej”, która nakazuje łamać i obchodzić wszelkie przepisy (ten spadek po zaborach i PRL-u!).
Karanie nie wyklucza jednak edukowania innymi metodami. W kwestiach nie-dyskryminacji jest ono wręcz niezbędne, a obecnie dramatycznie kuleje, realizowane głównie przez trzeci sektor, bo aparat państwowy uważa, że ma ważniejsze sprawy na głowie. Tymczasem wpisanie nowych przesłanek przestępstw z nienawiści do kodeksu karnego wzmocni nacisk na ten właśnie aparat – skoro żąda przestrzegania jakichś praw, musi o nich informować! A działania uświadamiające prowadzone przez państwo będą miały inny oddźwięk społeczny niż te realizowane przez NGOsy metodami niemal partyzanckimi.
Oczywiście, ryzykujemy utratę debaty publicznej poprzez nakazowo-zakazowe potraktowanie kwestii godności grup wykluczonych. Zatem musimy dołożyć wysiłków – jako ci najbardziej zainteresowani – by tę debatę utrzymać i rozszerzyć, teraz we współpracy z państwem.
Druga sprawa: uczucia religijne sa bardzo fantazyjnym konstruktem prawnym. Zwroc uwage, ze gdyby Doda tak opisala P.K. Dicka, to w pewien sposob mialaby racje (choc bardziej pasowaloby nacpany, a nie napruty winem - to bardziej do Kerouaca by pasowalo), ale gdyby uznac tworczosc Dicka za tresc religijna, to w PL rowniez by musiala odpowiedziec za obraze uczuc religijnych pomimo tego, ze nie obrazila zadnej zyjacej osoby, a jedynie wyzwolila pewne emocje u osob, ktore cenia sobie jego dziela na poziomie rownym brytyjskim rycerzom Jedi. Jest to absurdalne, ale roznica miedzy przepisami o uczuciach religijnych, a ochrona przed mowa nienawisci, wynika wlasnie z tego co napisalem: obrazanego obiektu. W pierwszym przypadku najczesciej nie ma mowy o tym, zeby obiekt obrazany mogl sie poczuc, nomen omen, obrazony (a i wtedy powodztwo mialoby pewnie inny charakter: obrazony papiez nie mowilby o obrazeniu jego uczuc religijnych, a jego samego reczej). W drugim powodem i obiektem motywowanych nienawiscia czy niechecia czynow jest ta sama osoba, ktorej uczucia do siebie sa jednak bardziej uzasadnione niz w poprzednim przypadku.
Rozumiem, ze dla wielu to dl;dr, ale co tam. :-)
Z jednej strony całkowicie zgadzam się z Dodą. Dla mnie to też byli zwykli ludzie którzy się czymś odurzali i mieli wtedy swoje wizje. A z drugiej strony rozumiem że to może obrażać osoby religijne. Sam był bym obrażony gdyby ktoś powiedział że o prawa homo walczą tylko ćpuny i zboczeńcy.
Teraz pytanie tylko kiedy i czy karać. Teoretycznie wszystko może obrażać każdego. Chudego że chudy, grubego że gruby, głupiego że głupi, geja że homo, religijnego gdy powiemy że my nie wierzymy. Najchętniej bym nie karał nikogo bo zawsze to lepsze niż karać wszystkich za wszystko. Wtedy jednak obrażaniu nie było by końca. Zaproponowałbym więc by nie można było obrażać ludzi publicznie(masowo) albo natarczywie. Ja karałbym tylko te obraźliwe stwierdzenia które ukazują się w mediach, albo gdy ktoś ciągle łazi za jedna osoba i jej ubliża. tzw. nękanie. A zwykłym obywatelom pozwalałbym na obrażaniu siebie na wzajem ile dusza zapragnie. Ewentualnie można ich wychowywać mówiąc że to złe.
Poza tym proponowałbym karać nie tylko osobę która obraża ale także media które na to pozwalają i to publikują. Może pudelek przestałby wtedy pisać o Cejrowskim.?
Ciekawi mnie co będzie w przypadku jak ktoś nie będzie gejem a będzie się wyzywało go od pedałów, ciot i/lub gejów. Może nie być homo a jednak sprawi mu to przykrość.
Popieram. Troche sie zdziwilem, ale zgadzam sie w 100% z Toba, Vito.
dlaczego za nienawiść wobec pewnych ghrup jest kara wyższa:
Art. 257. Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
a wobec innych jest kara niższa:
Art. 216. § 1. Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła,
podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
Już obecnie kierunek prawa jest nie do zaakceptowania, nienawiść wobec każdego powinna być jednakowo karana, a nie tak, że powiedzieć komuś "ty pierdolony żydzie" to do 3 lat puidła ale powiedzieć komuś "ty pierdolony wiochmenie" to ograniczenie wolności tylko...coś tu już obecnie jest nie tak z prawem, są równi i równiejsi...
Onienienie. Edukacja to zadanie placówek edukacyjnych i programów edukacyjnych, a orgi społeczne powinny wchodzić wtedy, kiedy zapewnianie tychże usług edukacyjnych przekracza kompetencje państwa. To, że państwo jest niekompetentne i ze swej natury etatystyczne, a nie prospołeczne, to druga strona tej sytuacji, przez co "edukacja to zadanie dla organizacji pozarządowych i każdego/każdej z nas", bo państwo nie wywiązuje się ze swych obowiązków.
Żeby nie było - zgadzam się z Tobą, ale nie chciałbym, żeby zapomniano, że po drodze ktoś spaprał robotę.
poprawność polityczna powinna pełnić funkcje ochronne i tylko i wyłącznie takie.
a edukacja to zadanie dla organizacji pozarządowych i każdego/każdej z nas.
Myślę, że cała rzecz leży już na starcie, jeśli widzimy problem i rozwiązanie kwestii mowy nienawiści jako tak prostą alternatywę. Nie lubię takiego dziennikarstwa.