Strona główna Aktualności Społeczność
Profile Grupy Miejsca Wydarzenia Wsparcie
Ogłoszenia
Towarzyskie Pokoje i mieszkania Praca Ogłoszenia drobne Edukacja Pozostałe Dodaj
Queeroteka
Książki Filmy i seriale Quizy Patronat Queer.pl
Magazyn
Artykuły Galerie Tematy Tagi
Kontakt Reklama Regulamin
Queer.pl Portal osób LGBT+
Menu
Logowanie Rejestracja
Magazyn
Artykuły Galerie Tematy Tagi
Piątek, 17.08.2012 00:00

Spiski i przeciwskuteczne akcje

Podziel się (0) Tweetnij Skomentuj (22)
Podziel się (0) Tweetnij Skomentuj (22)

O związkach partnerskich w naszych mediach

Związki partnerskie. Najpopularniejszy temat ostatnich tygodni. Ważny, nudny i frustrujący. I taki, w którym wypada mieć własne zdanie.

Związki partnerskie. Najpopularniejszy temat ostatnich tygodni. Ważny, nudny i frustrujący. I taki, w którym wypada mieć własne zdanie.

Z prawdziwą fascynacją, a czasami też, nie ukrywam, z irytacją obserwowałam ostatnie okołozwiązkowe dyskusje w naszych mediach. Irytacja spowodowana była głównie głosami w rodzaju „i tak to, co robicie, nic nie da, ale trzymam kciuki”, czy też „moglibyście zrobić relację na żywo z tego, co się dzieje w Sejmie i pod Sejmem, taką ze zdjęciami i wideo”. Fascynacja – momentami niezwykłymi, przynajmniej dla mnie, teoriami na temat tego, o co w ogóle w tym wszystkim chodzi. Było też, żeby być sprawiedliwą, sporo radości z coraz częściej pojawiających się głosów, że to nasza sprawa, od nas zależy i to my musimy w tej kwestii najwięcej działać, nie oglądając się na polityków, media i całą resztę. To naprawdę pozytywne i sporo już o tym pisałam na blogu. Dziś będzie o tym, co niekoniecznie pozytywne, choć na pewno ciekawe.

Fascynująca teoria numer jeden ma coś wspólnego z wynurzeniami naczelnego pewnego nieistniejącego już portalu gejowskiego na temat zawodowych gejów (o istnieniu lesbijek czy osób biseksualnych ów naczelny zazwyczaj nie pamiętał). Na wypadek, gdyby ktoś nie kojarzył, o co w niej chodziło, krótkie wyjaśnienie: owi zawodowi geje to działacze, którzy żyją ze swojego aktywizmu, w związku z czym ostatnią rzeczą, na której im zależy, jest rozwiązanie naszych problemów, bo to oznacza dla nich bezrobocie. Jak to się ma do ostatnich wydarzeń? Ano ma, bo walka o projekty „maksimum” (w cudzysłowie, bo dla mnie „maksimum” to po prostu małżeństwa) ma być ponoć sposobem na to, by jeszcze długo, długo nie dostać nic. Rzecz jasna można się spierać, czy lepsza jest metoda małych kroków, obarczona niebezpieczeństwem zatrzymania się na pierwszym (na zasadzie: no to macie, czego chcieliście i chciałyście, a teraz do widzenia), czy jasne artykułowanie swoich postulatów i podkreślanie, że jakiekolwiek minimum to tylko początek drogi. Tyle że między szukaniem spisków a niezgodą na metody działania jest spora różnica.

Teoria numer dwa sprowadza aktywistów i aktywistki do pozycji naiwnych ofiar szczwanych polityków i polityczek. W skrócie chodzi o coś podobnego jak z zawodowymi gejami – oto zły Ruch Palikota i jeszcze gorsze SLD (albo odwrotnie) wykorzystują nas do budowania kapitału politycznego. W roli „złego” może zresztą wystąpić każda partia, która zgłosi swój projekt, choćby i najlepszy, a której zupełnym przypadkiem nie lubimy. W końcu nie może być tak, że nasze prawa chce nam dać ten podły antyklerykał Palikot i ta agentka Grodzka (naprawdę coś takiego przeczytałam o Ani na jednym z naszych forów) czy ci wstrętni komuniści. Co to, to nie, takiego rozwiązania to my nie poprzemy, w końcu będzie to jednoznaczne z poparciem tych partii. Oczywiście nie mam złudzeń co do polityków i polityczek, i tego, jak bardzo im (nie) zależy na naszym dobru. Tyle że zupełnie nie pojmuję, jakie ma znaczenie, kto zgłasza projekt, który ułatwi mi życie. Tak, ma, jeśli chodzi o szanse jego uchwalenia. Ale obrażać się nań, bo nie wyszedł spod tej ręki, co trzeba? W tym akurat sensu za grosz nie widzę.

Teoria numer trzy jest taka, że większość sejmowa zupełnie słusznie nie dopuściła do pierwszego czytania projektów RP, SLD i strony społecznej, ponieważ są one najzwyczajniej w świecie niedobre. A czemu są niedobre? Bo są niekonstytucyjne. A czemu są niekonstytucyjne? Bo tak mówi PO (i PiS, i SP, ale nimi nikt się aż tak bardzo nie przejmuje). To samo PO, którego jeden członek niedawno pokazał swój projekt, ponoć dla odmiany konstytucyjny, a drugi stwierdził, że to, co zrobił jego kolega jest tak samo niekonstytucyjne jak pomysły konkurencyjnych partii, bo wszystko, co ma „związki partnerskie” w nazwie takie jest i już. Do czego zmierzam? Że Konstytucja niejedno ma imię. A konkretnie ma takie, jakie jest w danym momencie dla powołującego się na nią wygodne. Próbkę tego można było zaobserwować już podczas obrad Komisji Ustawodawczej, która opiniowała projekty ustaw o związkach. Członkowie i członkinie dostali dwie opinie – jedną pozytywną, doktora UW, jedną niejednoznaczną, doktora KUL-u. Oparli się jedynie na tej drugiej, a konkretnie na jej fragmentach o negatywnym wydźwięku.

Teoria numer cztery mówi, że głośne domaganie się swoich praw nie ma żadnego wpływu na to, czy związki partnerskie będą, czy nie. Ewentualnie, jeśli ma, to wyłącznie negatywny. Jak zatem należy, według jej zwolenników i zwolenniczek, owe związki „załatwić”? Otóż należy pracować u podstaw. Być miłym dla sąsiadki i sympatyczną dla pana w sklepie. Jakie to ma przełożenie na politykę? Ponoć takie, że za społeczną akceptacją idą ułatwienia prawne. Nie mam pojęcia, skąd się ów pomysł wziął, bo ile bym nie myślała, to nadal nie jestem w stanie wymienić choć jednej ustawy, która się pojawiła i przeszła tylko i wyłącznie z powodu społecznej akceptacji. Jestem za to przekonana, że niezależnie od tego, jak bardzo może nam ułatwić życie praca u podstaw, bez głośnej artykulacji postulatów wiele nie zdziałamy. Nie dalej jak w 2006 roku ówczesny wicemarszałek Sejmu Wojciech Olejniczak stwierdził, że osoby niehetero nie mówią nic o związkach partnerskich, w związku z czym jego partia nie będzie się tą kwestią zajmować. Jakkolwiek to stwierdzenie, szczególnie w wydaniu członka partii, która dwa lata wcześniej projekt ustawy o związkach miała, mogłoby się wydawać irytujące, to jednak było ono też w dużej mierze prawdziwe. Aż do 2009 roku, kiedy związki stały się głównym hasłem warszawskiej Parady Równości, mówiliśmy i mówiłyśmy o nich po prostu mało. A gdy w końcu zaczęliśmy i zaczęłyśmy – proszę bardzo: w ostatnich latach powstały już cztery projekty (w poprzedniej kadencji jeden, w tej trzy), kolejny jest w drodze, i to w wydaniu pana, którego jeszcze rok temu nikt by nie podejrzewał o nawet mikro zainteresowanie rozwiązaniem naszych problemów. Jest w tym rzecz jasna sporo (jeśli nie wyłącznie) gry politycznej, ale przynajmniej udało się doprowadzić do tego, że otwarcie przeciw są jedynie PiS, SP i Gowin.

Teorii i teoryjek jest rzecz jasna więcej, choć tak odlotowych jak te o zawodowych gejach i biednych aktywistach i aktywistkach ślepo zapatrzonych w partyjki od projektów chyba już nie. Choć może pojawią się w komentarzach do tego tekstu, na co po cichu liczę. A póki co będą wnioski, a konkretnie jeden. Temat związków jest na dłuższą metę nudny i frustrujący, nawet bez naszych dodatków. Co gorsza, owej nudy i frustracji będzie więcej, bo związki to zabawa na lata, nie na miesiące. Żeby się więc dodatkowo nie denerwować jakimiś rzekomymi spiskami i innymi takimi, warto po prostu wiedzieć, o co chodzi. I, szczęśliwie, coraz więcej osób nie ogranicza się do tego, co mówią partie czy media (a potrafią mówić naprawdę straszne głupoty), tylko po prostu zagląda projektów. Co fajnie widać i po dość chłodnym przyjęciu propozycji Dunina, i po miażdżącej krytyce pomysłów Żalka. Jasne, że można się irytować tym, że ci i te, którzy i które dostają pieniądze za znajomość takich rzeczy i rzetelne przekazywanie informacji, niekoniecznie dobrze wywiązują się ze swoich obowiązków. I że jedyne, co można z tym zrobić, to dokształcić się samodzielnie. Z drugiej jednak strony, komu ma bardziej zależeć na związkach, jak nie nam. A skoro zależy, to trudno, od siebie też trzeba coś włożyć. Samo się nie zrobi.

BlogEwa Tomaszewicz - rocznik '77, założycielka bloga trzyczesciowygarnitur.blogspot.com, współtwórczyni kabaretu Barbie Girls. Dziennikarka. Niezrzeszona, wspiera tych, których lubi. Muzyka: (polityczny) folk (kobiecy), prasa: tylko w internecie, książki: oprócz Winterson czeka na Rawińską, marzenie: Michigan Womyn's Music Festival, wyznanie: SEO.

Trzyczęściowy garnitur na Facebooku
OCEŃ ARTYKUŁ
Podoba mi się (35)
chiyome newborn abs_ik ichigo86 steria paint_lips ontheground alias sklr uncensored
Nie podoba mi się (2)
ogrodnik098
Komentarze (22)
HEJT STOP!Zapoznaj się z warunkami dodawania komentarzy
Komentuj
Moja ikona
Dodaj komentarz
Komentarz od osoby niezalogowanej pojawi się po akceptacji moderatora.
Dozwolone znaczniki (BBCode):
[b], [i], [u], [url], [url=], [mail], [mail=], [color=], [code], [quote]
Ikona
21.08.2012 19:30 marcelq
outofrange:
Ja nie mówię o seksie tylko o wszystkich elementach składających się na udany związek.

Niemniej istnieją pewne uniwersalne zachowania, które pomagają w stworzeniu udanego związku (czy jakiejkolwiek zdrowej relacji) bez względu na płeć czy orientację seksualną. Wzorzec np. w postaci psychologa może się przydać, ale w momencie ewidentnych zaburzeń relacji, w innym wypadku naprawdę wystarczy zdrowy rozsądek.
cytuj zgłoś 1 1
Ikona
21.08.2012 19:26 neguto
wzo no każdy ma trochę inny pogląd na tę sprawę. Jedni mówią że mają przesyt homoseksualizmem bo widza go w prawie każdym filmie, programie itd. A inni, jak ty, mówią że powinno ich być o wiele więcej.
Właściwie to nie wiem gdzie leży granica pomiędzy za dużo, a za mało. Natomiast zgodzę się że mogło by powstawać więcej reportaży pokazujących pary homo i ich zwyczajne życie. Z tym jest jednak pewien problem bo reportaże o gejach pokazują ich życie, a wydaje się że w długoletnich związkach jest nas 10-20% (??? nie wiem dokładnie) natomiast reszta to single których życie różni się od życia heteryków.
U lesbijek te statystyki chyba wypadają lepiej.
Co tu dużo gadać nie zmienisz gejów w heteryków. Nie posłuchają jeśli powiesz im że zamiast seksu powinni chcieć miłości aż po grób.
Można pokazywać im wzorzec szczęśliwej pary homo żyjącej razem do późnej starości. Może wtedy cześć się skusi? Sam nie wiem :)
Mimo wszystko warunki w jakich żyjemy różnią się, przez co i życie wymusza na nas inny wzorzec niż na osobach heteroseksualnych.
Nie znaczy to że jesteśmy gorsi. Pod niektórymi względami jesteśmy inni ale nie zmienia to faktu że jesteśmy równie wartościowymi ludźmi.
cytuj zgłoś 1 0
wzo21
21.08.2012 14:35 wzo21 (32) Warszawa
Co do powstających reportaży itp materiałów telewizyjnych....
mimo wszystko jest tego stanowczo za mało.
za mało szczególnie w największych stacjach telewizyjnych, do których dostęp mają wszyscy.

A prawdziwy dobry reportaż o parze homoseksualnej pokazywałby ich codzienne życie, zupełnie takie same jak całej reszty Polaków
cytuj zgłoś 0 0
outofrange
21.08.2012 13:35 outofrange (37) Krk
marcelq:
Z tym się nie zgodzę w pełni, bo nie trzeba żadnego wzorca - wystarczy trochę rozumu - by wymyślić, że szczęśliwego "związku" się nie stworzy, szukając seksu. Lub od seksu zaczynając.


Ja nie mówię o seksie tylko o wszystkich elementach składających się na udany związek.
cytuj zgłoś 2 1
Ikona
21.08.2012 13:25 marcelq
outofrange:
neguto, dodam do tego jeszcze coś: nie mamy wzorców, które wskazałyby jak żyć w związku z osobą tej samej płci.

Z tym się nie zgodzę w pełni, bo nie trzeba żadnego wzorca - wystarczy trochę rozumu - by wymyślić, że szczęśliwego "związku" się nie stworzy, szukając seksu. Lub od seksu zaczynając.
cytuj zgłoś 2 2
Ikona
20.08.2012 21:17 neguto
wzo już są takie reportaże chyba coraz więcej. Dlatego właśnie napisałem że ja widzę zmiany już teraz. Mamy posła otwartego geja który nie bzyka się z wszystkimi facetami po katach. Mamy transseksualną posłankę która pokazuje że jej seksualność nie wpływa na jej warunki umysłowe czy moralne. Ponad to w wielu programach pojawiają się osoby homoseksualne żyjące w związkach pokazujące swoje prawdziwe życie. Ostatnio oglądałem sobie "w obiektywie Justyny Steczkowskiej" gdzie był odcinek o parze les (bardzo fajny) .
Tak więc chyba idzie ku lepszemu.
outofrange-> całkowicie się zgadzam co do braku wzorców. Więcej uważam że wzorzec jaki mamy to właśnie osoba samotna ciągle imprezująca z przyjaciółmi. Pamiętam że jak odkrywałem siebie to zaczynałem właśnie od imprez itp i cieszyłem się że w końcu przynależę do grona osób takich jak ja. Tak więc starałem się do nich upodobnić. Trochę mi zajęło zrozumienie że to zupełnie nie jest to czego pragnę. I w końcu zostałem gejem dziwakiem w jednym związku już ok 7 lat ;)
cytuj zgłoś 1 1
wzo21
20.08.2012 19:50 wzo21 (32) Warszawa
dlatego pokażmy w mediach normalną parę homoseksualną, w reportażach, dokumentach i niech zobaczą ich zwykłe życie widzowie popularnych stacji telewizyjnych.
cytuj zgłoś 3 0
outofrange
20.08.2012 19:46 outofrange (37) Krk
neguto, dodam do tego jeszcze coś: nie mamy wzorców, które wskazałyby jak żyć w związku z osobą tej samej płci. Jeśli osoby hetreroseksualne zalewane są począwszy od zdrowych, niepromujących homosekuzalizm bajek, przez tv i całą kulturę głównego nurtu obrazkami życia dwóch osób w parze, jeśli wskazówki słyszą z ambon, widzą w swoim otoczeniu i czytają w prawie (w końcu w kodeksie rodzinnym jest w skrócie zapisane, jak to wszystko z grubsza ma funkcjonować), tak osoby homoseksualne muszą same budować od podstaw te wzorce i uzgadniać je w każdym drobiazgu. Wiec wpisanie osób homo do prawa, które póki co udaje, że nie istniejemy, będzie solidną podstawą i już jakimś punktem odniesienia dla wielu z nas. I tego się boi prawica i kościół - bo wtedy okaże się, że nasze życie nie sprowadza się do seksu.
cytuj zgłoś 3 1
Ikona
20.08.2012 19:09 marcelq
Największym problemem nie jest tutaj chęć zawarcia związku czy poszukiwanie osób do seksu, a siedzenie w szafie - także przed najbliższymi. Przez to posłowie (ale i społeczeństwo!) myślą, że homoseksualizm to zjawisko na tyle marginalne, że niewarte uwagi, bo przecież "wszyscy o gejach i lesbijkach słyszą, ale nikt ich nie zna".
cytuj zgłoś 6 0
Ikona
20.08.2012 19:04 neguto
wzo tak właśnie wyglądają relacje między homoseksualistami ;)
a skoro mamy być szczerzy...
to odpowiednie osoby, które mają władzę w tym kraju wchodzą tam gdzie trzeba i później opisują publicznie jak miło wyglądają relacje pomiędzy homoseksualistami mają racje bo właśnie tak w większości wyglądają (co tu ukrywać) :D

No ale skoro tak bardzo ci się to nie podoba to można by sie zastanowić czemu tak jest?
outofrange napisał już że to przyczyna życia w "ukryciu" pewno jest jeszcze duzo innych. Np prowdzimy bardziej rozrykowy tryb życia. Nie mamy dzieci na które idze cała kasa i które wymuszją od nas powagę. Nie możemy zawierać związków które też w pewnym sęsie "cementują' uczucia. Para po ślubie nie roztanie się z powodu paru kłótni. A w przypadku luźnych związków trzeba się naprawdę głęboko kochać by być tylko razem do końca. Nie wiem co jeszcze ? Jakiegos socjologa trzeba by się było podpytać. :)
cytuj zgłoś 1 1
  • 1
  • 2
  • 3
Autor
Redakcja Queer.pl
Pierwszy polski portal ludzi LGBT
TAGIWięcej
ewa tomaszewicz internet opinie związki partnerskie
Powiązane
Obraz Środa, 15.07.2015 Merkel przeciwko dyskryminacji i równości małżeńskiej Obraz Piątek, 09.01.2015 Jakie rozwiązania w "dobrej ustawie"? Obraz Sobota, 06.12.2014 Czwarta rocznica ślubu Ewy i Gosi! Obraz Sobota, 09.02.2013 Niejałowy związek Obraz Czwartek, 31.01.2013 Gowin, co ty wiesz o…
Inne tematy
Hejt nasz powszedni: polaryzacja społeczna niszczy demokrację i prawa człowieka Piątek, 13.01.2023 Hejt nasz powszedni: polaryzacja społeczna niszczy demokrację i prawa człowieka
Korzystanie z Grindra prowadzi do zaburzeń odżywiania? Piątek, 13.01.2023 Korzystanie z Grindra prowadzi do zaburzeń odżywiania?
Noah Schnapp wychodzi z szafy  - jego coming out zobaczyło już kilkadziesiąt milionów osób Piątek, 06.01.2023 Noah Schnapp wychodzi z szafy  - jego coming out zobaczyło już kilkadziesiąt milionów osób
Drogi użytkowniku, droga użytkowniczko, w związku z nowymi wytycznymi wynikającymi z Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego prosimy Cię o udzielenie zgody na dopasowanie treści marketingowych. Dzięki Twojej zgodzie będziemy nadal mogli emitować dopasowane do użytkownika reklamy i w ten sposób finansować utrzymanie i rozwój portalu.
Równocześnie zachęcamy Cie do zapoznania się z informacjami o wysokich standardach bezpieczeństwa, które spełnia nasz portal oraz o Twoich prawach jako użytkownika / użytkowniczki portalu.
Jak zapewne wiesz 25. maja 2018 roku zacznie obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego dotyczące ochrony danych osobowych, czyli nazywane popularnie RODO. Tekst rozporządenia (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. możesz przeczytać na stronie https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX:32016R0679

Podstawy przetwarzania danych osobowych
Przetwarzanie danych użytkowników musi być oparte zgodnej z obowiązującymi przepisami prawa podstawie. W przpadku przetwarzania danych użytkownika w celu świadczenia usług podstawą prawną jest uzasadniony interes administratora. Przetwarzane dane wykorzystywane są do personalizacji treści, pomiarów stastyczynych, własnego marketingu oraz zabezpieczenia portalu przed niewłaściwym użytkowaniem. Przetwarzanie tych danych w celach marketingowych podmiotów trzecich będzie się odbywać za Twoją zgodą.

Jakie dane przetwarzamy?
Mówimy o danych, które podczas korzystania z portalu lub aplikacji zapisywane są w tzw. plikach cookie i wykorzystywane przez nas lub naszych zaufanych partnerów.

Kto administruje Twoimi danymi?
Administratorem danych portalu Queer.pl oraz produktów powiązanych jest firma Queermedia.pl z siedzibą w Krakowie oraz nasi zaufani partnerzy tzn. podmioty trzecie (inne firmy), z którymi stale współpracujemy. Świadczone przez zaufanych partnerów usługi polegają głównie na dopasowywaniu reklam, które widzisz w internecie do Twoich zainteresowań.

Komu przekazujemy dane?
Dane przekazujemy przede wszystkim uprawnionym do tego organom ścigania, pod warunkiem, że zwrócą się do nas o ich wydanie i uzasadnią swoje żądanie, powołując się na przepisy prawa.
Dane przekazywane są także współpracującymi z nami agencjami marketingowymi oraz podwykonawcom (na przykład liczbę kliknięć w baner, liczbę osób czytających dany artykuł). Dane zbierane są także przez zaufanych partnerów. Żaden z naszych partnerów nie ma oczywiście dostępu do Twoich poufnych informacji.

Jaki jest cel przetwarzania Twoich danych?
Celem przetwarzania Twoich danych jest m. in.
- dopasowywanie treści do Twoich zainteresowań,
- analizowanie danych statystycznych, które pomagają nam w pracy nad stroną,
- ochroną strony oraz Twoich danych przed nieuprawnionym wykorzystywaniem,
- dopasowywanie treści marketingowych prezentowanych Ci przez nas oraz naszych zaufanych partnerów, dzięki czemy możemy utrzymywać portal.

Jakie są Twoje prawa?
Twoje najważniejsze prawa to usunięcie Twoich danych, zaprzestanie ich przetwarzania oraz udostępnienia ich Tobie. O koniecznych formalnościach informujemy w regulaminie oraz polityce prywatności.

Jeśli zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych w tym na profilowanie przez nas oraz naszych zaufanych partnerów poprzez wykorzystywanie technologi plików cookie i podobnych technologii oraz udostępnianie Twoich danych osobowych pozostawianych przez Ciebie w ramach korzystania ze stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności zapisywanych w tych plikach cookies, przez wydawcę portalu i zaufanych partnerów innym administratorom zainteresowanym marketingiem swoich produktów lub usług (reklamodawcom), prosimy o kliknięcie przycisku "Przejdź do serwisu".
Zgoda tyczy się zarówno portalu Queer.pl, jego mobilnej wersji, wersji AMP oraz aplikacji mobilnych.
Wyrażenie zgody jest dobrowolne i może zostać w dowolnym momencie wycofanie.

    Ustawienia
Kontakt Reklama Regulamin
Social media
Polub na Facebooku Obserwuj na Twitterze Instagram Youtube
© 1996-2023 Queermedia.pl, ISSN 2299-9019 Polityka prywatności