"Młode cioty wpychają do szaf stare cioty, bo nie chcą się konfrontować. Z drugiej strony Teatr Nowy takimi tematami z szafy wychodzi. Z szafy wychodzi Sieklucki mówiąc: tak, taki jestem, to mnie interesuje, taki chcę być, to są moje granice wolności" - mówił Piotr Sieklucki dwa lata temu w rozmowie z Radkiem Oliwą - przed premierą drugiej części "Lubiewa". Z okazji dzisiejszych urodzin - dyrektorowi Teatr Nowego w Krakowie życzymy wszystkiego najlepszego i przypominamy (nasze) ulubione spektakle sceny przy Gazowej 21!
W 2006 roku, na krakowskim Kazimierzu, obok klubu Cocon, powstał Teatr Nowy, którego współzałożycielem był młody absolwent krakowskiej PWST - Piotr Sieklucki. W ciągu prawie 10 lat scena przy Gazowej wpisała się na stałe w kulturalny kalendarz Krakowa, a każda teatralna premiera dziś jest wydarzeniem.
To w Teatrze Nowym swoją premierę miał świetny spektakl w reżyserii Piotra Siekluckiego - adaptacja "Lubiewa" Michała Witkowskiego.O spektaklu było głośno jeszcze przed premierą - po Krakowie chodziły plotki, że Siekluckiemu ciężko było znaleźć odtwórców głównych ról. "Skandal przyszedł sam, poprzez aktorów, a dokładnie sześciu kolejnych, którzy rezygnowali po przeczytaniu egzemplarza adaptacji. Nie znając oczywiście książki. Oni napędzili ten skandal - to oczekiwanie na coś syfiastego, na szambo, na pederastów, którzy macają się po jajach w dworcowych szaletach" - mówił Sieklucki w rozmowie z Radkiem Oliwą, dodając jednak, że spektakl był potem "świetnie, euforycznie przyjęty".
"Świetnie w Krakowie, zachwyt we Wrocławiu, jeszcze lepsze przyjęcie mieliśmy w Warszawie, a największy zachwyt – uwaga – właśnie w tym Białymstoku, gdzie spodziewałem się skandalu. Organizatorzy ostrzegli, że zdarza się, iż właśnie „naziści” przychodzą czasami na spektakle w ramach Dni Sztuki Współczesnej. Spodziewałem się, że będzie ciężko. Okazało się, że publiczność reagowała tak, jakbyśmy przyjechali z Teatru Komedia. Zagraliśmy już ponad 60 spektakli. Skandalu nie ma, bo Polska jest dziś w innym momencie niż przed prawie dziesięciu laty, kiedy pojawiło się „Lubiewo”. Wtedy książka została zepchnięta do ścieku nawet przez środowiska gejowskie, które potraktowały ją jak szatańskie wersety. Mówiono, że to czarny PR" - mówił reżyser dwa lata temu.
Spektakl można jeszcze obejrzeć w sylwestrowy wieczór!Dwa lata po "Lubiewie" swoją premierę miał "Ciotowski bicz". Tym razem Patrycja i Lukrecja wybierają się na plażę do Lubiewa, by w słońcu cieszyć się urokami życia. Na plaży w Lubiewie spotykają się starzy pederaści i wspominają czasy PRL, swojej młodości i pierwszych swoich razów. Druga część powieści "Ciotowski bicz" odbywa się współcześnie na gejowskiej plaży nudystów w Lubiewie koło Międzyzdrojów. Składa się z rozmów, których narratorami są Paula i Michaśka. Z opowieści o postaciach i różnych perypetiach gejów wyłaniać ma się wg autora Wielki Atlas Ciot Polskich, dowcipna typologia postaw i preferencji homoseksualnych.
Jesienią w Teatrze Nowym swoją premierę miały "Szwaczki" Pawła Sali. To historia biednych szwaczek uwięzionych w męskiej szwalni życia, które tocząc swoje opowieści pełne frustracji i żalu stają się ofiarami polskiego mizoginizmu. Kobiety, które w państwie ISIS i wielu kulturach wschodnich są tylko przedmiotem noszenia płodów; kobiety, którym trudno znaleźć prawdziwą pomoc po traumach przemocy domowej; kobiety, które się kulturowo lekceważy - oto obraz prawdziwych metaforycznych szwaczek; szwaczek pracujących w pocie czoła w męskiej szwalni życia. Niepokorny, feministyczny, mocny - przewijało się w recenzjach, a Sieklucki pokazał, że potrafi też świetnie mówić o kobietach.
Sieklucki chętnie też udostępnia scenę przy Gazowej 21 branżowym tematom i artystom:
w zeszłym roku swoją premierę miało "Wężowisko" Joanny Oparek, w reżyserii Janusza Marchwińskiego. Spektakl został przygotowany w ramach III edycji Festiwalu Sztuki Angażującej Teatru Nowego. "To kryminał o wydźwięku społeczno-politycznym" - mówił o sztuce Janusz Marchwiński, ale dodając, że "to nie jest jedynie afirmacja, ale przedstawione są wszystkie argumenty. Publiczność może sobie wybrać wersję, która dla niej jest najbardziej wiarygodna".
(red)