Czwartkowa akcja happeningowa w Muzeum Narodowym podzieliła nasze środowisko LGBT - od słów zachwytu nad pomysłem po słowa zupełnej dezaprobaty. Przypomnijmy: celebryci "ostatni" raz rzucali jajkami w "pedała" na plakacie promującym EuroPride 2010.
Małgorzata Rawińska i
Wojciech Szot postanowili zaprotestować wobec takiej formy happeningu i stanęli przed plakatem:
"Chcecie porzucać w lesbę i pedała? Jesteśmy!" "W komunikacji trzeba się wyróżnić. Celem plakatu i happeningu było przebicie się do mediów. Ten cel został osiągnięty, a gdyby nie informacje o protestach osób ze środowiska LGBT, plakat byłby oceniany wyłącznie pozytywnie" - podkreśla w rozmowie z IS
Krystian Legierski.
W weekendowym wydaniu "Gazety Wyborczej" ukazało się
wyjaśnienie Legierskiego, który jako jedyny rzucił jajkiem w plakat zasłaniany przez Rawińską i Szota:
"Happening polegający na "rzucaniu jajkiem w pedała", który odbył się w czwartek w Muzeum Narodowym był elementem akcji społecznej pod hasłem "Nie lękajcie się" i świadomą prowokacją. Mieliśmy na celu"rozbrojenie" przez ośmieszenie sytuacji, w której człowiek z lęku i nienawiści rzuca w innego człowieka nie tylko jajkiem, ale również kamieniem czy butelką. Oczywiste jest, że kiedy takie sytuacje zdarzają się naprawdę są nie tylko przykre, ale też niebezpieczne" Ludzie listy pisząW odpowiedzi na akcję powstał
list otwarty do organizatorów EuroPride 2010, w którym możemy przeczytać:
"Happening odnosił się do najniższych instynktów, w tym przemocy, a jego "ironiczne" przesłanie było nieczytelne. Subwersywne redefiniowanie pojęć i czynów, które miały poprzez akcję nastąpić, nie dokona się w Polsce bez gruntownej edukacji na polu antydyskryminacyjnym. Akcja promocyjna wydarzenia, które zwraca oczy wszystkich mediów na osoby LGBTQ nie powinna podważać dotychczasowych osiągnięć na polu przeciwdziałania dyskryminacji." Autorzy listu zwracają także uwagę na hasło "Nie lękajcie się", które ich zdaniem
"ma charakter niepotrzebnie konfrontacyjny i kontrowersyjny, w związku z czym nie przyczynia się w żaden sposób do zrozumienia sytuacji czy poprawy wizerunku osób LGBTQ w społeczeństwie ani nie zachęca do dialogu społecznego, co jest jednym z celów parad. Ponadto wykorzystano tu słowa człowieka, który nie miał nic wspólnego z ruchem LGBTQ i stał na czele niechętnego osobom LGBTQ Kościoła Rzymskokatolickiego, co jest tym bardziej chybione." Legierski broni hasła podkreślając, że
"Hasło uderza w sedno problemu: osoby LGBT nie mogą mieć obaw przed otwartym pokazywaniem swojej tożsamości, a osoby heteroseksualne nie mogą mieć obaw przed uczestnictwem w paradzie. Postawy osób nietolerancyjnych w dużej mierze wynikają z braku wiedzy i strachu oraz z tradycji. Dlatego warto odrzucać strach i publicznie dyskutować ze złą tradycją. Papież Jan Paweł II był nie tylko głową Kościoła Rzymskokatolickiego, ale był też autorytetem dla wielu Polaków. Większość nie może uzurpować sobie praw do jego słów. Użycie słów Papieża pokazuje, że osoby LGBT mają takie same prawa. Nie można się tego bać. Obawa przed użyciem hasła "Nie lękajcie się" jest zgodą na status-quo. Logika nakazująca nie drażnienie heteroseksualnej większości jest pośrednio zgodą na nietolerancję." Oberwało się także plakatowi:
"Plakat wykorzystany do promowania EuroPride uważamy za słaby artystycznie, niespójny i nieniosący żadnego jasnego przekazu, ani dla uczestników EP z kraju i z zagranicy, ani dla społeczeństwa polskiego. Wypromowanie tak ważnego wydarzenia powinno być zrealizowane z dużo większą dbałością o czytelność i o odbiorców. Legierski uważa inaczej:
"Przekaz emocjonalny plakatu jest pozytywny - plakat jest kolorowy i optymistyczny - zaprasza, żeby się przyłączyć do parady. Szymon Gutkowski (szef DDB) jest gotowy się spotkać z zainteresowanymi i wytłumaczyć koncepcję jeśli trzeba..."List do organizatorów EuroPride podpisali m.in. Jacek Kochanowski, Michał Minałto, ks. Szymon Niemiec, Marcin Pietras, Ewa Tomaszewicz, Wojciech Szot. Autorzy wzywają do wycofania się z obecnej formy kampanii promującej EuroPride:
"Promujmy różnorodność i dialog, a nie nienawiść i konfrontację." "Cieszymy się, że happening wywołał ostre reakcje niektórych działaczy LGBT, bo dzięki temu problem tej agresji miał szanse mocniej zaistnieć w publicznej debacie. I o to chodziło" - napisał w wyjaśnieniu Krystian Legierski.
Treść całego listu.
Treść wyjaśnienia Krystiana Legierskiego.
(md)
To co, że jeden zrozumie daną akcję poprawnie a inny obrazi się, że np nazwa kojarzy mu się z cytatem biblijnym.
Obnoszenie się z homoseksualizmem nie istnieje, z orientacją nie można się afiszowac, a geje i lesbijki mogą byc również kontrowersyjni w swoich happeningach i nie trzeba odrazu protestowac za innych. Powinny to sobie uświadomic niektóre osoby z naszego środowiska.
Mnie osobiście bardzo podoba się pomysł, nieco mniej wykorzystanie słów KK. Mimo wszystko z pewnością nie wystosowałbym do autora żadnego listu protestacyjnego ani nie prezentowałbym publicznie swojego oburzenia. Należy pamiętac, że happening to element sztuki, taki sam jak obraz, czy spektakl. Sztuka budzi emocje, ale to że komuś się nie podoba nie oznacza że jest zła.
Przykładowo: podoba mi się "Piss Christ" Andresa Serrano- idę go zobaczyc; jestem katolikiem który stwierdza, iż taka wystawa godzi w jego uczucia religijne - obchodzę ją z daleka ale nie zabraniam innym doszukiwac się w niej jakichś wartości estetycznych bądź przesłankowych. Tak samo i w przypadku tego happeningu.
Zapytacie: A co jak dzieło sztuki nawołuje do nienawiści? To co innego. Z tym że należy pamiętac, iż sztuka jest względna i jest niewiele przypadków kiedy można interpretowac jakąś pracę jednakowo bez najmniejszego zawahania. Moim zdaniem happening mniej ma w sobie odniesienia do przemocy niż np. do nietolerancji i problemu nieakceptacji. To moje osobiste zdanie, ale może ono uświadomic, że możliwości interpretacji jest wiele. Należy odsunąc się od tego happeningu jeśli nas oburza, lecz pozwolic komuś innemu go rozwarzyc i nie protestowac, bo a nóż wyniesie on z tej dawki sztuki dobrą lekcję.
No tak. Chodzi o osławiony art. 196 k.k. (imho sprzeczny z zasadą równości wobec prawa).
"Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych..."
Czy słowa mogą być przedmiotem? Byłaby to nie lada zagwozdka dla sądu. Obstawiałbym jednak, że wyrok byłby uniewinniający.
BTW czy nie czas najwyższy by powiedzieć dość osobom "mającym świętą rację"?
http://www.racja.walbrzych.pl/art-prospoleczna_zmieniamy_artykul_196_kk.doc
http://brave-ateo.blogspot.com/2008/05/zmiemy-art-196-kk.html
http://psr.racjonalista.pl/kk.php/s,371
http://humanizm.free.ngo.pl/obraza.htm
Warto ponadto pamiętać o art. 194 k.k."Kto ogranicza człowieka w przysługujących mu prawach ze względu na jego przynależność wyznaniową albo bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2."
Osobom bezwyznaniowym (a nawet wyznawcom Latającego Potwora Spaghetti) przysługuje wolność słowa (również w zakresie słów użytych na potrzeby hasła). Ograniczanie im tego prawa jest de facto naruszeniem tego artykułu.
List (podpisanym przez ks. Szymona Niemca):
Czy ks. Szymon Niemiec nie wie co podpisuje czy na chwilę zapomniał o prawdziwym autorze tych słów?
Jestem potworem wykluczającym
Dla mnie osobiście sprawa jest dosyć prosta. Jeżeli grupa wyznaniowa pragnie przekonać ludzi, że Bóg ich kocha i nie potępia, to czyni to za pomocą Ewangelii i haseł z niej wziętych. Natomiast używanie tej samej Ewangelii do prowokacji jest już moim zdaniem przesadą, na którą nawet ja, oskarżany ciągle o prowokowanie, bym się nie odważył.
Roznica powinna byc oczywista, podpisuje sie pod tym obiema rekami.
Organizatorzy tego "happeningu" przegieli, i jesli ktos bedzie chcial im wytoczyc proces o obraze uczuc religijnych bedzie mial, excuse the pun, swieta racje.
Tylko ze oberwiemy za to wszyscy, katolickie i "katolickie" media juz przedstawiaja to jako prowokacje "tych zuych gejow" jako ogolu.
technites:
Zarzucasz osobom, które list otwarty podpisały, że nie próbowały innej formy komunikacji z organizatorami. Proszę Cię, uwierz mi, że liczba listów wysłanych do organizatorów, które pozostały bez odpowiedzi, lub zostały wulgarnie skomentowane publicznie, przewyższa liczbę listów otwartych czy komentarzy tutaj. Po prostu przychodzi moment, kiedy nie ma innej drogi by zwrócić uwagę społeczną, na to że nurt prezentowany przez garstkę osób z grona organizatorów imprezy nie jest nurtem powszechnym czy jedynym obowiązującym.
Powiedzmy tak - kontakt z FR jest bardzo, BARDZO slaby, kontakt z GI zaden. Jesli ktos dostal na jakies pytanie merytoryczna i wyczerpujaca odpowiedz niech sie pochwali, zapiszemy kreda w kominie a potem zrobimy balange, upijemy sie i bedziemy klaskac uszami.
Zarzucasz osobom, które list otwarty podpisały, że nie próbowały innej formy komunikacji z organizatorami. Proszę Cię, uwierz mi, że liczba listów wysłanych do organizatorów, które pozostały bez odpowiedzi, lub zostały wulgarnie skomentowane publicznie, przewyższa liczbę listów otwartych czy komentarzy tutaj. Po prostu przychodzi moment, kiedy nie ma innej drogi by zwrócić uwagę społeczną, na to że nurt prezentowany przez garstkę osób z grona organizatorów imprezy nie jest nurtem powszechnym czy jedynym obowiązującym.
Nie znam dokładnie tego tematu toteż nie mam zamiaru oceniać kto ma rację. Niemniej jednak czuję zażenowanie widząc taki konflikt, tak nagłaśniany i tak "rozwiązywany" niemal w przeddzień EuroPride.
Pozdrawiam i życzę obu stronom umiejętności wczucia się w drugą stronę konfliktu.
Dla mnie osobiście sprawa jest dosyć prosta. Jeżeli grupa wyznaniowa pragnie przekonać ludzi, że Bóg ich kocha i nie potępia, to czyni to za pomocą Ewangelii i haseł z niej wziętych. Natomiast używanie tej samej Ewangelii do prowokacji jest już moim zdaniem przesadą, na którą nawet ja, oskarżany ciągle o prowokowanie, bym się nie odważył.
Zarzucasz osobom, które list otwarty podpisały, że nie próbowały innej formy komunikacji z organizatorami. Proszę Cię, uwierz mi, że liczba listów wysłanych do organizatorów, które pozostały bez odpowiedzi, lub zostały wulgarnie skomentowane publicznie, przewyższa liczbę listów otwartych czy komentarzy tutaj. Po prostu przychodzi moment, kiedy nie ma innej drogi by zwrócić uwagę społeczną, na to że nurt prezentowany przez garstkę osób z grona organizatorów imprezy nie jest nurtem powszechnym czy jedynym obowiązującym.
1. w kwestii małych miasteczek - chodziło mi o akcję i hasło, nie o list.
2. Pan Legierski komunikuje się z "nami" przez listy w Wyborczej, a poza tym rzuca jajkami.
3. Hasło "Nie lękajcie się" - w mojej ocenie - ustawia ludzi po dwóch stronach dyskursu, a to go zawsze zamyka. No i już widzę te przeróbki: "Nie lękajcie się gonić pedała". Finezyjne. To, że brakuje nam własnego języka i musimy zapożyczać go od katolickiej większości to jest po prostu smutne, a nie odważne. Mój faworyt na ten tydzień - "We're here, we're queer, and we would like to say Hallo!" - ponoć to EuroPride :)
Ad. 1. Nie ten wątek. Nie ten artykuł. Rzuć jeszcze raz okiem na moje wypowiedzi (pod oboma artykułami) a przekonasz się, że trochę nie trafiłeś z tą uwagą.
Ad. 2. Pan Legierski napisał list jako organizator, że tak powiem "do ludu". List otwarty natomiast nie napisał "lud" tylko inni (konkurencyjni?) działacze. Nawet zresztą jeśli przyjąć, że forma listu została podyktowana formą komunikacji narzuconą przez pana Legierskiego to i tak nie jest to odpowiedź na pytanie co takiego ważnego/dobrego/mądrego sygnatariusze chcieli tym listem osiągnąć?
Ad. 3. Brak nam własnego języka? Zapożyczać? A co to katolicka większość ma jakiś monopol na poszczególne frazy? Te słowa są tak samo ich jak i nasze. Poza tym nie kto inny jak ks. Szymon Niemiec niedawno pisał co następuje:
technites 24 czerwca 2010 o 14:24 pod "Rzuć jajkiem w "pedała"!"
Fundacja nie umiała wymyśleć własnej parady, to ukradła ją Niemcowi. Teraz nie umiała wymyśleć własnego hasła, to ukradła to, pod którym Niemiec idzie na paradach od 2006 roku (sprawdzcie na banerach WKR).
Na szczęście to chyba ostatnia rzecz, którą Niemcowi ukraść można, no chyba, że Pan B. na kolejną paradę założy sutannę ;)
Nagle hasło przestało się podobać? Ja rozumiem, że można być rozgoryczonym ale po co zachowywać się w taki sposób?
Odpowiedź poprzez stanięcie naprzeciwko rzucających była świetnym pomysłem, odważnym, medialnym, pobudzającym do myślenia i za to gorące brawa. List otwarty jak już wspomniałem był w mojej ocenie pomysłem nie mniej głupim niż samo rzucanie. Krytyka ze strony społeczności do pana Legierskiego i tak już dotarła i dalsze publiczne pastwienie się nad tym tematem można porównać do kopania leżącego.
Spotkajcie się panowie, podyskutujcie sobie i nie urządzajcie więcej naszej społeczności tak przykrego widowiska jakim jest występowanie jednych działaczy przeciwko drugim.
Pozdrawiam