Konserwatywne środowiska protestują przeciwko "Benedetcie" - filmie o zakonnicy lesbijce, w niemieckim kościele dochodzi do masowych coming outów, a papież Franciszek mówi o wsparciu dla queerowych dzieciaków. Tematu nieheteronormatywności w kościele nie da się już ukrywać. Z Martą Abramowicz - autorką bestsellerowej książki "Zakonnice odchodzą po cichu" rozmiawiamy o miejscu kobiet, zwłaszcza tych queerowych, w kościele katolickim.
Czytałam twoją książkę “Zakonnice odchodzą po cichu” całkiem niedawno i temat nieheteronormatywnych zakonnic mimowolnie skojarzył mi się z księżmi opisanymi w książce Frederica Martela “Sodoma”. Wśród opisanych księży można było jednak wyczuć większą bezkarność i zuchwałość.
M. Abramowicz: Nie porównywałabym tych dwóch kwestii, są zupełnie różne. W książce “Sodoma” jest opisana pewna struktura władzy. To jak wyglądają te relacje w kontekście mężczyzn jest u Martela opisane po to, żeby pokazać, jak tworzy się pewna dynamika w Watykanie. Nie możemy do tego porównać zakonnic, bo one nie mają tam wpływów. Oczywiście, możemy mówić o władzy i hierarchii sióstr zakonnych w konkretnych zgromadzeniach, ale nie w większej skali. Zupełnie inny jest poziom realizacji jakichkolwiek potrzeb osobistych wśród mężczyzn, księży czy zakonników, a wśród kobiet — zakonnic. Natomiast jeśli jesteśmy już przy relacjach seksualnych, to
Czy dochodzi do takiej przemocy – fizycznej lub seksualnej wewnątrz kobiecych klasztorów?
M. Abramowicz: Jeśli chodzi o wykorzystywanie seksualne sióstr zakonnych, to bardzo trudno jest określić skalę zjawiska, ale niewątpliwie do tego dochodzi. Jeśli chodzi o kwestie nadużywania władzy samych przełożonych w stosunku do innych sióstr, to słyszałam o dwóch takich przypadkach, ale ponieważ słyszałam o nich z drugiej ręki, trudno mi się do tego odnieść. Są to moim zdaniem bardzo rzadkie sytuacje. Wykorzystywanie władzy w zakonach żeńskich ma miejsce, ale w zupełnie inny sposób, polegający bardziej na autorytarnym zarządzaniu. Mówię o władzy dlatego, że czym innym są relacje miłosne, oparte na partnerstwie, a czym innym hierarchiczna struktura władzy, która istnieje w Kościele i którą właśnie opisał Martel.
To ciekawe, że w temacie seksu wskazujesz bardziej na grupy mężczyzn. Wiesz, po wpisaniu w Google “zakonnica”, już po trzech sekundach wyświetla mi się kobieta w pończochach i wyseksualizowanej wersji habitu.
M. Abramowicz: W Polsce większość społeczeństwa jest wciąż związana z Kościołem, a jednak nie traktuje się zakonnic poważnie. Opinia publiczna wyśmiewa siostry zakonne — o tym mówią już pierwsze z brzegu dowcipy w Google. Ludzie z reguły nie rozumieją, ani po co zakonnice poszły do klasztoru, ani dlaczego odeszły. Podobna sytuacja dotyczyła reakcji na moją książkę.
A ci, co tylko słyszeli “o temacie”, reagowali śmiechem i pukaniem w głowę, jak można być tak głupią, żeby pójść do zakonu. Co ciekawe po książce okazało się, że mnóstwo moich znajomych, których bym o to nie podejrzewała, zwierzyło mi się, że w młodości myślało o pójściu do zakonu. Tak więc naszym bezrefleksyjnym śmiechem łatwo możemy kogoś urazić.
Pokuszę się o stwierdzenie, że opisywanie zakonnic lesbijek musi być jeszcze trudniejsze, bo obie te grupy nie są brane na poważnie. Zakonnic nikt nie rozumie, ludzie nie rozumieją ich powołania, a lesbijkom często się “nie wierzy”. Podważa się ich tożsamość, no bo jak to, można żyć bez mężczyzny. Wiesz, o jakim podobieństwie mówię?
M. Abramowicz: Kobiety, które wiążą się z innymi kobietami, są postrzegane jako zagrożenie dla męskiego porządku i patriarchatu. Bo nie potrzebują mężczyzn, tak samo kobiety, które są singielkami z wyboru. Kościół też w swojej narracji ma pewien kłopot z zakonnicami, bo nie rodzą dzieci, a to przecież zdaniem Kościoła jest podstawowy obowiązek kobiety. Dlatego teologowie wymyślili, że zakonnice będą zajmować się “duchowym” macierzyństwem, poprzez modlitwę, którym obejmą całą ludzkość. Ale to tylko ładne słowa. Gdyby było to coś więcej niż słowa, zakonnice miałyby prawo do sakramentów, a nie mają. Natomiast “zwykła” kobieta jest dopuszczona do sakramentu małżeństwa. A sakramenty wskazują kto i co jest ważne dla Kościoła. Mężczyźni w kościele mają oczywiście sakrament kapłaństwa, z którego kobiety są oczywiście wykluczone.
Czy to nie byłoby dla Kościoła opłacalne, żeby tym wszystkim wierzącym osobom LGBTQ+ pozwolić na związki i małżeństwa? Może tak właśnie udałoby się ich zatrzymać w Kościele?
M. Abramowicz: Czy ja wiem, czy Kościół tak bardzo chce zatrzymać osoby LGBTQ w Kościele? Kościół jest instytucją władzy, a nie organizacją charytatywną. Już dawno odszedł od przesłania Jezusa, które to przesłanie instrumentalnie wykorzystuje dla swoich partykularnych interesów.
Mówię oczywiście o Kościele — instytucji, klerze, Watykanie. Oprócz tego Kościół to wierni, którzy mogą stworzyć inną wspólnotę, gdzie ludzie rzeczywiście będą się kierować miłością bliźniego. Tak się stało w Irlandii, kraju niegdyś bardziej katolickim niż Polska, gdzie wierni przeszli przemianę i w referendum przegłosowali prawo do małżeństw dla osób LGBT+.
Co z papieżem Franciszkiem, który miał być tym progresywnym papieżem młodzieży? Czy jego pontyfikat coś zmienia?
M. Abramowicz: Dziwię się, że ktokolwiek mógł pomyśleć, że Franciszek będzie rewolucjonistą. To przecież głowa Kościoła katolickiego, jest na szczycie i jakoś musiał się na ten szczyt dostać. Nawet jeśli jest trochę bardziej progresywny od poprzedników, to nadal musi szukać poparcia wśród watykańskich klik. Jeśli chcemy coś zmienić, mówię tutaj zarówno o osobach wierzących, jak i niewierzących, to należy przestać wierzyć w to, że papież jest niepodważalnym autorytetem. Młodzi ludzie nie muszą czekać, aż Franciszek powie, że należy szanować osoby homoseksualne, żeby wierzący zaczęli je szanować.
Wrócę jeszcze na chwilę do “Sodomy”. Martel opisuje, że we Włoszech jeszcze kilkadziesiąt lat temu nieujawnieni niehetero mężczyźni szli do seminariów, żeby się w pewien sposób uchronić przed swoją orientacją. W kościele byli otoczeni mężczyznami i nikt nie wymagał od nich, żeby związali się z kobietą. Czy o podobnych “powołaniach” możemy mówić wśród zakonnic?
M. Abramowicz: Ciężko mi znaleźć taki schemat, bo znam tylko kilkanaście historii kobiet nieheteronormatywnych, które poszły do zakonu, więc nie jest to rozległa wiedza. Ale w moich rozmowach z byłymi siostrami zakonnymi często okazywało się, że przed pójściem do zakonu ich seksualność nie była rozpoznana, bo rzadko były wcześniej w relacjach intymnych i nie myślały o tym. W ubiegłych latach do zgromadzeń wstępowały najczęściej bardzo młode dziewczyny, osiemnastolatki, nawet szesnastolatki. Dziewczyny blisko związane z kościołem, prowadzące “katolicki” styl życia. Nie było tam miejsca na zgłębianie swojej seksualności w okresie dojrzewania.
Znam też jeden przypadek dziewczyny, która poszła do zakonu, bo zakochała się w innej siostrze, ale szybko sytuacja stała się trudna dla nich obu. Natomiast tego typu motyw jest zupełnym wyjątkiem. Siostry, które poznałam, wstępowały do zgromadzenia, dlatego że chciały zrobić coś dobrego dla Boga i dla świata.
Twoja książka nie wszystkim się spodobała, zwłaszcza środowiskom konserwatywnym. Teraz podobnie sytuacja ma się w związku z filmem “Benedetta”, który wszedł niedawno do kin. Ludzie zaczęli protestować jeszcze przed premierą.
M. Abramowicz: Tak jak w przypadku mojej książki. Jest część osób, która nie chce zobaczyć, że świat jest inny, niż im się wydaje i aktywnie chcą uniknąć zetknięcia się z czymś bardziej prawdziwym. Wolą żyć w swoim wyobrażeniach i nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby nie te osoby nie starały się tego narzucić wszystkim innym. Przy okazji “Zakonnic…” wiele osób wyrażało swoje oburzenie w Internecie. Książka została potępiona przez wiele przełożonych, które zakazały siostrom jej czytać. Potem podchodzą do mnie i szepczą, że i tak czytały i że wszystko to prawda.
*dr Marta Abramowicz (1978) – dziennikarka, reporterka, badaczka, psycholożka. Reportażu uczyła się pod okiem Hanny Krall. Przez prawie 10 lat kierowała organizacją Kampania Przeciw Homofobii. Autorka książek "Zakonnice odchodzą po cichu" oraz "Dzieci księży. Nasza wspólna tajemnica". Więcej informacji na martaabramowicz.pl.
Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy własnego głosu w Internecie. Daliśmy radę przez 24 lata - z Waszą pomocą przetrwamy także ten ciężki okres. Równocześnie utrzymanie takiego projektu jeszcze nigdy nie było tak trudne.
Zobacz jak wspomóc QUEER.PL
M. Abramowicz:
".....słyszałam o dwóch takich przypadkach, ale ponieważ słyszałam o nich z drugiej ręki, trudno mi się do tego odnieść...
--------------------------------
Szkoda , że nie uslyszała z pierwszej ręki.