Literatura, która już jest
O tym, jak można być heterykiem i znawcą literatury gejowskiej; o „modernistycznym kodzie homoseksualności”; o Iwaszkiewiczu i… Frytce oraz książce „Literatura, której nie ma” z dr Wojciechem Śmieją rozmawia Marcin Dąbrowski.
O tym, jak można być heterykiem i znawcą literatury gejowskiej; o „modernistycznym kodzie homoseksualności”; o Iwaszkiewiczu i… Frytce oraz książce „Literatura, której nie ma” z dr Wojciechem Śmieją rozmawia Marcin Dąbrowski.
Napisałeś książkę o polskiej literaturze homoseksualnej, nazywając ją „literaturą, której nie ma”.
Uważam, że ta literatura jest połowicznie. Mamy homoseksualne motywy, utwory, pisarzy, ale tradycji literatury homoseksualnej, emancypacyjnej czy jak ją zwać, chyba nie mamy... Moja książka też jest próbą odkrycia powiązań, afiliacji między motywami, utworami, nazwiskami. Czasem są one dość zaskakujące.
Skąd u ciebie zainteresowanie literaturą homoseksualną?
Tu, zdaje się, musi paść deklaracja…
Nie musi, bo już padła we wstępie do książki, w którym dziękujesz żonie.
No właśnie. Jestem heterykiem, ojcem dwójki dzieci.
Z problemem akceptacji osób homoseksualnych zetknąłem się wcześnie i w dość drastycznych okolicznościach. Jeden ze znajomych mojej rodziny był homoseksualistą i wiem o szykanach, które go spotykały. U nas w domu tego nie było - raczej taka naturalna afirmatywność. A potem podczas studiów na śląskiej polonistyce mój promotor, prof. Krzysztof Kłosiński, zaproponował tematykę wokół ekspresji homoseksualizmu. No to wziąłem byka za rogi!
Muszę dodać, że wzbudził tym Kłosiński sensację, bo tematy proponowane przez innych były raczej bezpieczne: np. symbolika barw w „Panu Tadeuszu” albo związek rządu w zdaniach predykatywnych w polszczyźnie na tle języków słowiańskich… Nuda, a wśród moich mistrzów są Głowiński czy Janion, poloniści, których książki są szeroko komentowane, mają wpływ na życie społeczne w Polsce. Taką książkę chciałem napisać.
Jak odebrałeś głośną autobiografię Michała Głowińskiego, w której dokonał coming outu?
Zrobił świetną robotę! Błażej Warkocki napisał, że Głowińskiemu jest łatwiej, bo niedawne coming outy przetarły mu drogę. Pewnie jest w tym sporo racji, ale to i tak dla mnie heroizm.
Myślę, że potrzebnych jest jeszcze sporo takich coming outów jak Głowińskiego czy - paręnaście lat temu – Juliana Stryjkowskiego. Tamto wyznanie przeszło trochę bez echa, ale znamienne, ... ( Pozostało znaków: 9316 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.