W jakich obszarach osoby aseksualne doświadczają dyskryminacji? Co słyszą często osoby ze spektrum aromantyczności? Porozmawialiśmy o tym z członkami i członkiniami Stowarzyszenia Społeczności LGBT+ na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Co było głównym powodem, inspiracją do założenia organizacji LGBTQ na Waszym Uniwersytecie?
Robert: Prace nad stworzeniem Stowarzyszenia rozpoczęły się już półtora roku temu. Przełom 2019 roku był bardzo trudny dla całej tęczowej społeczności w Polsce, nie tylko na poziomie krajowym. Również wśród nauczycieli akademickich na UAM zaczęły pojawiać się głosy homofobii, często w publicznych wypowiedziach. To był moment, w którym należało zacząć działać. Trzeba było pokazać, że my również tworzymy Uczelnię i mamy głos. Dzięki zaangażowaniu grona założycielskiego po długim czasie w końcu udało zrealizować się podjęte działania i powstało nasze Stowarzyszenie.
Czy pewnym wzorem były dla Was inne takie organizacje, jak Queer UW działające już od 10 lat lub TęczUJ, które działa drugi rok i bardzo dobrze sobie radzi?
Olga: Wiedzieliśmy o ich istnieniu i działalności. Sami chcieliśmy, by nasze stowarzyszenie nie ograniczało się tylko do działalności naukowej tak jak Queer UW i żeby mogły do nas dołączyć osoby z całej społeczności akademickiej – nie tylko osoby studenckie tak jak w TęczUJ, ale też osoby pracownicze.
Jakie są Wasze główne cele w działalności Stowarzyszenia? Na jakich akcjach, treściach chcieliśbyście_łybyście najbardziej się skupiać?
Robert: Chcemy przede wszystkim tworzyć bezpieczną przestrzeń dla wszystkich osób studenckich oraz pracujących na UAM. Tak, by każdy mógł czuć się bezpiecznie i komfortowo na Uczelni. Społeczność akademicka jest wyjątkowa i my również do niej należymy. Integracja jest dla nas bardzo ważna, chcemy angażować w nasze działania jak najwięcej osób. Rozpoczynając swoją przygodę ze studiami, często wkraczamy w zupełnie nowe i obce środowisko. W naszym Stowarzyszeniu można tę samotność przełamać. Poza tym jesteśmy organizacją akademicką, planujemy również organizowanie wydarzeń naukowych i dyskusji. Wśród pracowników naukowych Stowarzyszenia znajdują się osoby zajmujące się badaniami o tematyce queer. Pierwszy projekt cyklu wykładów na temat nieheteronormatywności w różnych kontekstach, trwający ponad trzy miesiące, już zdał egzamin. Organizujemy również spotkania Dyskusyjnego Klubu Filmowego i Queerowego Klubu Książki. Chcemy edukować na temat naszej społeczności i dzielić naszą radością.
Jakie projekty planujecie na najbliższy czas?
Olga: W czasie pandemii organizowanie inicjatyw integrujących jest bardzo trudne, więc skupiamy się raczej na działaniach popularyzatorskich, takich jak m.in. DKF. Pierwsze spotkanie w ramach DKF-u we współpracy z Outfilmem transmitowaliśmy na naszym Facebooku i Zoomie. Na Teamsie stowarzyszenia regularnie spotyka się też już wspomniany wyżej Queerowy Klub Książki, ale to wydarzenie, którego nie transmitujemy publicznie. Także może w ten sposób zachęcimy nowe osoby do zapisania się do nas – w mniej formalnej atmosferze spotykamy się online i rozmawiamy o queerowych książkach. Oprócz tego jednym z planowanych wydarzeń jest prelekcja o tematyce popkulturowej i reprezentacji LGBT+ w mediach. Myślimy również o podcaście, który pozwoliłby nam na swobodniejsze i dłuższe dyskusje o tematach związanych z kulturą. Nie wiemy, kiedy nam się uda te pomysły zrealizować, wszystkie zaangażowane osoby mają wiele innych obowiązków na studiach i w pracy zawodowej na Uniwersytecie, ale nie brak nam zapału. W planach oczywiście mamy szereg wydarzeń, jednak spora część z nich jest uzależniona od sytuacji epidemicznej w Polsce.
Jak oceniacie cały UAM jako sojusznika osób LGBTQ?
Olga: Sam fakt, że istniejemy w ramach struktur Uniwersytetu świadczy, że UAM sprzyja naszej społeczności. Instytucjonalnie mamy przestrzeń do działań pod egidą UAM-u, co daje nam wiele możliwości na różnych obszarach. Jako instytucja zatem – zdecydowanie sojusznik LGBT+. O społeczności ogólnoakademickiej trudno się wypowiedzieć jako całości, jest to grupa bardzo złożona i liczna, ale nasze dotychczasowe doświadczenia i otrzymane głosy wsparcia sugerują, że nastawienie jest pozytywne.
Ostatnio po raz pierwszy obchodzony był Międzynarodowy Dzień Aseksualności. Dlaczego obchodzenie takich okazji jest ważne, szczególnie dla grup nieco mniej widocznych w całym skrócie LGBTQIAP?
Olga: Mówienie o różnorodności w ramach samej społeczności jest kluczowe, aby pamiętać, że nie jesteśmy monolitem – ma to znaczenie dla społeczności jako ogółu, ale także dla osób, które należą lub chciałyby należeć do naszego stowarzyszenia. Jesteśmy otwarci na wszystkie osoby, które chcą do nas przystąpić. Dzięki obchodzeniu takich okazji, sygnalizujemy naszą inkluzywność, a dzięki naszym zasięgom jako stowarzyszenia – przy okazji też edukujemy. Jeśli chodzi o nasz wkład w popularyzowanie tych okazji, dopiero raczkujemy – niedawno opublikowaliśmy kilka postów na naszych mediach społecznościowych o tematach transpłciowości i niebinarności. Będziemy rozszerzać nasz kalendarz w przyszłości.
Z jakimi problemami mogą spotykać się osoby ze spektrum aseksualności – w sferze społecznej czy kulturowej, zarówno na świecie jak i w Polsce, a także na uczelni?
Hub: Przede wszystkim mówi się o nas, że “nie jesteśmy wystarczająco niehetero” żeby być uznawani za część LGBTQ+. Najgorsze jest to, że takie głosy potrafią paść zarówno ze strony osób queerowych, jak i hetero, przez co bywa, że nie znajdujemy zrozumienia u nikogo spoza tego spektrum. Do tego dochodzi fakt braku reprezentacji w mediach, w wyniku czego mało osób nieznajomionych z tematem w ogóle wie, że istnieje coś takiego jak aseksualność/aromantyczność. Szczególnie jeśli chodzi o to drugie, gdzie w większości wypadków, postać, która nie wykazuje zainteresowania relacjami romantycznymi jest przedstawiona albo jako zimna, bezduszna, która może być naprawiona przy pomocy tej jednej miłości, albo jako robot, który z natury nie czuje emocji romantycznych, ponieważ nie jest człowiekiem. No i zawsze jest jeszcze przekonanie, że to tylko faza i “nie poznaliśmy tej odpowiedniej osoby” lub co gorsza, że to choroba, którą należy jak najszybciej wyleczyć.
Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy własnego głosu w Internecie. Daliśmy radę przez 24 lata - z Waszą pomocą przetrwamy także ten ciężki okres. Równocześnie utrzymanie takiego projektu jeszcze nigdy nie było tak trudne.
Zobacz jak wspomóc QUEER.PL
Ina: Wiele osób aseks/aro spotyka się z głosami, że nie jesteśmy wystarczająco queer, aby się “kwalifikować” do społeczności LGBTQ+. I słychać to nie tylko ze strony osób cishet, ale też od innych osób queerowych. Niemalże nikt nie ma pojęcia, czym aseksualność/aromantyczność w ogóle jest, myli się ją z zaburzeniem, chorobą, fanaberią, rekompensowaniem sobie tego, że “nikt nas nie chce”, albo nawet po prostu byciem obiektywnie nieatrakcyjnym. W dużej mierze jest to spowodowane brakiem reprezentacji w mediach. Nawet jeśli trafi się jakakolwiek postać kanonicznie aseksualna, to jest najczęściej pozbawiona emocji czy jakichkolwiek ludzkich odruchów, a wyleczyć ją może, a jakże, prawdziwa miłość! Następny problem dotyczy bardziej części osób ze spektrum, które mają macice lub są ogólnie postrzegane jako kobiety, ponieważ wiąże się z całkowitym pozbawianiem ich wartości (“To ty jesteś bezużyteczna jako kobieta”, “Współczuję twojemu facetowi”). Dla mnie osobiście najbardziej dotkliwe są niezwykle natrętne i intymne pytania, gdy tylko mój rozmówca_czyni dowie się o mojej orientacji. Wszelkie granice opadają, nagle staję się informacją turystyczną swego rodzaju, która zobowiązana jest odpowiedzieć na każde pytanie, zaspokoić każdą ciekawość, opowiedzieć historię życia, usprawiedliwić się. Są to nie tylko pytania o to, czy się masturbuję, albo czy kiedykolwiek uprawiałam seks, ale również o to, czy ktoś mnie zgwałcił (sic!). Jeśli na to ostatnie padnie odpowiedź twierdząca, moja tożsamość zostaje zredukowana do bzdury i wymysłu.
W jaki sposób można podnosić świadomość ludzi na temat tej grupy osób?
Malwina: Przede wszystkim nagłaśniać istnienie tej orientacji, jak podczas ww. Międzynarodowego Dnia Aseksualności - w mediach, życiu społecznym niewiele o niej słyszymy, zwłaszcza jeżeli osoba nie należy do środowiska LGBTQ+. Uważam, że dobrym pomysłem na normalizację i poszerzanie świadomości byłoby wprowadzenie postaci aseksualnych do mainstreamu (filmy, seriale, gry).
Jak walczyć ze stereotypami odnośnie aseksualności – że osoby aseksualne w ogóle nie uprawiają seksu, że jest to jakiś rodzaj zaburzenia, który należy leczyć, że życie bez seksu jest niemożliwe i „gorsze” itp.?
Hub: W zasadzie to jedyne co można zrobić to edukować, tłumaczyć, że to tylko mity, które szkodzą ludziom. Należy pokazać, jak mocno zakorzeniona w mentalności społeczeństwa jest amantonorma i to jak wpływa ona na myślenie o drugim człowieku.
Malwina: Należy wyjaśniać, że aseksualność nie jest zaburzeniem – nie przynosi cierpień, nie jest uciążliwa, nie przekłada się na zaburzenia w funkcjonowaniu. Nie jest również wynikiem problemów hormonalnych, zaburzeń depresyjnych, czy zmuszania do współżycia w przeszłości. Dlatego badacze przychylają się do klasyfikacji jej jako czwartej orientacji. Uważam, że określanie aseksualności jako zaburzenie czy choroba, jest brakiem poszanowania dla samowiedzy oraz doświadczeń osób aseksualnych.
Mam wrażenie, że ostatnio coraz więcej mówi się o bardziej marginalnych tożsamościach płciowych i orientacjach seksualnych czy też romantycznych. Ostatnio zauważyłam to przy okazji Tygodnia Wiedzy o Spektrum Aromantyczności, kiedy dużo ludzi po prostu nie wiedziało nawet, o co chodzi. Jak ważna w takiej sytuacji jest odpowiednia edukacja, także wewnątrz grup czy organizacji, które na co dzień zajmują się tematyką LGBTQ?
Hania: Wydaje mi się, że jest to bardzo ważne, bo w samej społeczności również istnieje problem braku wiedzy czy krzywdzących stereotypów. W sumie to nic dziwnego, bo większość z nas nie miała w szkole edukacji seksualnej ani antydyskryminacyjnej, a sam fakt bycia osobą LGBTQ nie czyni z nas automatycznie lepszych ludzi. Poza tym nasza wiedza na temat ludzkiej płciowości i seksualności rośnie w ogromnym tempie, pojawiają się nowe określenia i trzeba starać się być na bieżąco, żeby za tym nadążyć. Zdarza się, że nawet same organizacje “zapominają” o mniej znanych orientacjach czy tożsamościach płciowych. Na przykład tworząc hasła czy kampanie społeczne, często odnosimy się do miłości romantycznej jako uniwersalnego ludzkiego doświadczenia, które ma łączyć osoby homo-, bi i heteroseksualne. Jednocześnie w ten sposób wykluczamy osoby ze spektrum aromantyczności. Mam nadzieję, że LGBT UAM będzie miejscem, w którym żadna queerowa osoba nie będzie się czuła pominięta.