Rozmowa z księdzem Krzysztofem Charamsą, autorem książki „Kamień węgielny”
Jego coming out odbił się szerokim echem na całym świecie. Niedawno w Polsce pojawiła się autobiograficzna książka pt. "Kamień węgielny. Mój bunt przeciwko hipokryzji Kościoła", w której opowiada o swojej drodze do akceptacji siebie, Kościele, Watykanie, miłości. Nam mówi także o tym, jak jego coming out został odebrany w Polsce, roli widzialności, papieżu Franciszku i radzi… jak zmienić Kościół katolicki.
Gdy przypominam sobie coming-outowy spot do filmu „Artykuł osiemnasty” to nadal mam gęsią skórkę, to było bardzo wzruszające i ujmujące… tego w Polsce jeszcze nie było.
Krzysztof Charamsa: To był długi wywiad. Pierwszy raz mówiłem o homoseksualności, a byłem jeszcze wtedy w szafie. Potrzebowałem kamery na coming out. Na ślepo napisałem maila do nich, bo widziałem ich na Facebooku. Nie sądziłem, że jacyś dziennikarze będą w ogóle zainteresowani tym tematem. Potrzebowałem kamery, kogoś, kto będzie świadkiem mojego wyjścia z szafy i zaproponowałem moją wypowiedź do ich filmu, który miał wyjść za rok, więc wywiad nie był absolutnie spotem na mój coming out, ale dla filmu, a sami twórcy ofiarowali, że będą mi służyć kamerą w dniu mojego coming outu.
Nagranie było spontaniczne, nie byłem przygotowany. Przypominam sobie pasję, ale i terror, który przeżywałem. To było wychodzenie z więzienia terroru i odzyskanie na nowo życia a potem ten mur, który szczególnie w Polsce był wyczuwalny. To wyśmianie, szyderstwo, które jest naszą polską obroną przed rzeczywistością – my jesteśmy ekspertami od szyderstwa. I dlatego jesteśmy coraz mniej interesującym narodem w Europie. Jesteśmy wyzbyci empatii – i to zasługa Kościoła. Zasługa pewnego systemu kontroli katolickiej, który tak nas zdominował, że poprzestawiał nam w głowach; mamy mętlik, nie umiemy dyskutować, nie chcemy weryfikować naszej ignorancji, jesteśmy zdolni tylko do obrony wegetacji, w której żyjemy. Wyszydzamy innych, a tego w Europie jest przecież coraz mniej. Europa to kontynent ciekawy innych ludzi, otwarty na poznanie i zrozumienie drugiego człowieka, bo to kontynent praw człowieka.
Twój coming out a teraz twoja książka spotkały się w krajach „starej Europy” z ogromnym zainteresowaniem. Mam wrażenie, że w Polsce jest inaczej, jest ciszej.
Pewna ekspertka gender studies powiedziała mi: Krzysztof, w Polsce twoje przesłanie nie mogło być zrozumiane. Musiało być odrzucone, ponieważ my musimy dostosować język do zdolności odbiorczych dominującej mentalności. Jesteśmy nią tak skorumpowani, że nawet grupy ludzi myślących, otwartych, ciekawych świata i drugiego człowieka są zablokowane. Moje przesłanie było dla tego systemu zbyt mocne i zbyt skomplikowane, ponieważ wymagało efektywnej dyskusji, posłuchania mnie. Wymagało skonfrontowania się ze mną, nie ze stereotypami i zaszufladkowaniem jednostki. Tam się zeszło mnóstwo wątków, potrzeba było czasu i ich rozpracowania. Wychodziłem z systemu kłamstwa, obłudy i hipokryzji, w którym wszyscy żyjemy, a to mnie posądzono o kłamstwo i taki system może sobie spać spokojnie, nie jest zdolny skonfrontować się z ludzką historią.
System wyniszcza seksualność i osobowość, a realizuje to w białych rękawiczkach. Pod płaszczykiem normalności, demokracji, pod fasadą praw człowieka. My jesteśmy skorumpowani systemem, w którym religia nas zdominowała. Religia stała się polityką, a my siedzimy w tym „religijnie kontrolowanym” więzieniu.
Polskie media często deformują zamiast informować. Odtwarzają dyktaturę dominującej mentalności.
Jak w tym kontekście oceniasz polskie media?
One pracują nad przedstawieniem nastrojów społecznych i odtworzeniem tego, na co społeczeństwo pozwala a nie tego, co byłoby pytaniem, dyskusją, moralnym niepokojem czy wezwaniem do zweryfikowania naszego intelektualnego skostnienia? Polskie media nie mają charyzmy formacyjnej. Dla mnie media powinny być elementem edukacji mas. I to szczególnie w takich krajach, jak Polska, gdzie ludzie są przykuci do telewizora, nie czytają. Polskie media często deformują zamiast informować. Konstruują rzeczywistość z pozorów i według narzuconego schematu, który jest bliski większości: w takim kotle jednostka nie jest pytaniem, a ma pozostać trybikiem, który należy zniszczyć, gdy stawia zbyt wiele pytań systemowi. Odtwarzają dyktaturę dominującej mentalności. Miażdżąca większość mediów, nie ma praktycznie dużych mediów, które powiedziałyby: dość, nie będziemy niewolnikami systemu mentalnego, my mamy ważne tematy do przerobienia.
Po moim coming oucie praktycznie wszystkie siły w Polsce były sprzymierzone, by wyniszczyć tego człowieka. Skonstruowały na mój temat oskarżenia oparte na pozorach, przypuszczeniach, pomówieniach, których nigdy nie zweryfikowały u źródła, ale które dokładnie odpowiada narracji jakiej wymaga większość odbiorców.
Mówiły o Tobie zamiast z Tobą dyskutować?
Tak, robiły to by odrzeć z wiarygodności i udowodnić, że on nic nie jest wart.
Napisałeś swoją książkę po włosku, dlaczego?
Pomyślałem ją w innym języku, bo język polski nie pozwoliłby mi się wyrazić w pełni – już język jest naszym więzieniem. Język, który się nie rozwinął, nie został poddany dyskusji, nie rozwinął narzędzi, by wyrazić cierpienie z powodu poddania aroganckiemu systemowi mentalnemu katolicyzmu i by zacząć mówić o potrzebie równości, szacunku, poznania i zrozumienia “innego” od naszej większości. To jest blokada narzucona przez język Kościoła.
Doszliśmy do intelektualnego, społecznego dna i wara, żeby ktoś otworzył okno, drzwi, zainteresował się kimś innym.
To jest straszne dla człowieka, który jednak identyfikuje się ze swoim językiem i ze swoją ojczyzną. Mój kolega mi powiedział, że on specjalnie uczy swojego syna najpierw angielskiego, bo boi się, że polska mentalność go zablokuje i nie pozwoli mu już z niej wyjść. To jest dramat naszej wegetacji, niezdolności do poruszenia z posad. Jednocześnie przeczy temu, czym są nasze polskie charyzmaty, nasza historia, nasza zdolność bycia otwartym, tolerancyjnym narodem. Doszliśmy do intelektualnego, społecznego i duchowego dna. Dna, gdzie jestem porwany, wstawiony w system i muszę w nim egzystować. I wara, żeby ktoś otworzył okno, drzwi, zainteresował się kimś innym. Dziś nasza katolicka nienawiść do uchodźców jest tego najlepszym miernikiem. Także to, co działo się po coming oucie było niewiarygodne. Niewiarygodne, że w tak dużym kraju nikt nie wpadł na pomysł, by z tym facetem zrewidować... ( Pozostało znaków: 25365 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.