Gra w chowanego i... w "Berka"
Jesteśmy zaskoczeni aż tak entuzjastycznym przyjęciem naszego ujawnienia się. Spodziewaliśmy się różnych reakcji - i pozytywnych, i negatywnych, tymczasem ciągle odbieramy same gratulacje. Staliśmy się nagle rozchwytywanymi postaciami medialnymi(...) Geje, którzy do nas piszą i nasi znajomi geje są zaskakująco ostrożni i nieufni. Najczęściej mówią coś w stylu: "Dobrze, że to zrobiliście, ale ja nigdy bym się nie ujawnił"...
- Na piętnastolecie związku i przy okazji premiery gejowskiej książki "Berek", którą napisał Marcin, a wydał Tomek, zrobiliście publiczny coming out. Jakie macie wrażenia?
T.R.: Jesteśmy zaskoczeni aż tak entuzjastycznym przyjęciem naszego ujawnienia się. Spodziewaliśmy się różnych reakcji - i pozytywnych, i negatywnych, tymczasem ciągle odbieramy same gratulacje. Staliśmy się nagle rozchwytywanymi postaciami medialnymi. Nie spodziewałem się również, że ten coming out będzie miał wymiar społeczny. Przypadkiem nastąpił akurat 4 dni po wyborach (w "Fakcie" z 25.10.2007 r.; premiera "Berka" z "comingoutową" przedmową T. Raczka nastąpiła miesiąc później - przyp. MK). Mam wrażenie, że został odebrany trochę jak przypieczętowanie końca IV RP. Liczyłem się na przykład z możliwymi zgryźliwymi felietonami prawicowych publicystów a oni zamilkli. Nagle szydzenie z homoseksualności stało się czymś w najgorszym guście. Klimat społeczny zmienił się raptownie. Przykładem na to stał się list, który znaleźliśmy w skrzynce pocztowej po występie w programie "Dzień Dobry TVN". Na kopercie nie było znaczków ani adresu, więc pełni złych przeczuć pomyśleliśmy: "no, zaczyna się...". Tymczasem w środku był pochwalny pean na naszą część napisany przez sąsiadkę z naszego osiedla. Trochę bardziej skomplikowane są reakcje gejów na nasz coming out.
- Jakie?
M.S.: Geje, którzy do nas piszą i nasi znajomi geje są zaskakująco ostrożni i nieufni. Najczęściej mówią coś w stylu: "Dobrze, że to zrobiliście, ale ja nigdy bym się nie ujawnił". Zresztą wcześniej zgodnie odradzali nam ujawnianie się. W przypadku jednego ze znajomych gejów możemy chyba wręcz mówić o "antycomingoutowej" krucjacie - wciąż wydzwaniał i zaklinał nas, byśmy tego nie robili. Natomiast heterycy widzą w nas po coming oucie otwartych ludzi, którzy powiedzieli coś oczywistego.
- Skąd decyzja o coming oucie właśnie teraz?
T.R.: - Moja droga do publicznego ujawnienia się była długa. Przez wiele lat zgadzałem się na grę polegającą na tym, że wszyscy wiedzą, że jestem gejem, ale ani ja, ani oni o tym nie wspominają. Ta kwestia nie istnieje. Ostatnio zrozumiałem jednak, że w tej grze dochodzi się w końcu do ściany, za którą jest pustka. Zorientowałem się, że dalsze ograniczanie tożsamości hamuje mój rozwój, sprawia, że staję się niewiarygodny. Nie podobał mi się wykreowany wizerunek miłego, kulturalne... ( Pozostało znaków: 10114 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.