List z wakacyjnego raju
Wylądowaliśmy na wyspie. Emeryci chwycili za swoje antyreumatyczne pledy, dzieciaki zawrzeszczały głośniej, parki obfotografowywały się na gangway-u. Wiosenna bryza, odetchnąłem pełną piersią- jakże daleko byłem od pedalskiej subkultury. Tu mogę wreszcie się odprężyć, nie mając ciągle poczucia, że przegapię najfajniejszą imprezkę albo najbardziej odlotowego faceta. Taaa, tutaj naprawdę nic się nie dzieje...
Drogi Karolu! Serdeczne pozdrowienia z wakacji. Taaa, naprawdę sobie na nie, po tych wszystkich zdarzeniach ubiegłego roku, zasłużyłem: jerk off party, zajęcia w grupie wsparcia, wizyta w barze dla skórzaków, parada i ten cały gejowski kram. Chciałem się od tego wszystkiego oderwać, wysupłałem moje oszczędności i złapałem lot last minute na południe. Wyczarterowana maszyna wypełniona była emerytami i nieco podstarzałymi parkami z prowincji. Wiesz, co mam na myśli: kobiety w dżinsach (diamond washed) i białych kowbojkach, mężczyźni z wąsami i oczywiście z tą słynną: z przodu krótka- z tyłu długa fryzurką. Można to było porównać do warkoczyka Lagerfelda. Do tego parka wrzeszczących bachorów, nad którymi rodziciele strzelali w heteryckiej dumie (Hurra! Wreszcie się rozmnożyliśmy!)najprzeróżniejsze minki i grymasy. Wydawali przy tym dziwne dźwięki w stylu: akukukukuku, giligiligil itp.
Bardziej "nie- pedalsko" być nie mogło. Siedziałem przy przejściu koło starszej paniusi z Australii, snującej mi en detail opowieść o dolegliwościach prostaty, której jej szanowny małżonek ofiarą był padł. Przy oknie jakieś może ośmioletnie dziewczę z wielką uwagą czytało artykuł z prasy młodzieżowej:, co sądzisz o tym, że Marky Mark w trakcie koncertów chwyta się za krocze? Małej najwyraźniej to się podobało. Przez dokładnie 28 minut (sprawdziłem na zegarku) wpatrywała się w zachwycie w fotkę Marka Wahlberga w slipkach. Ach ta dzisiejsza młodzież...
Wylądowaliśmy na wyspie. Emeryci chwycili za swoje antyreumatyczne pledy, dzieciaki zawrzeszczały głośniej, parki obfotografowywały się na gangway-u. Wiosenna bryza, odetchnąłem pełną piersią- jakże daleko byłem od pedalskiej subkultury. Tu mogę wreszcie się odprężyć, nie mając ciągle poczucia, że przegapię najfajniejszą imprezkę albo najbardziej odlotowego faceta. Taaa, tutaj naprawdę nic się nie dzieje. Wyłącznie bloki hotelowe, budki z pamiątkami i naturalnie- morze, palmy, wydmy.
Autobusem pełnym niemieckich turystów jadę do centrum wyciśniętego w glebie betonowego miasta, gdzie wyładowują mnie przed nieco brzydkawym hotelikiem. Mó... ( Pozostało znaków: 8918 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.