Coś o 1000+, bonach oświatowych i wzmocnieniu armii w postulatach Konfederacji? Korwin-Mikke chyba zapomniał. Już dzień po wyborach zapowiedział, że poparłby rząd Prawa i Sprawiedliwości gdyby partii rządzącej brakowało kilku mandatów do zdobycia większości w sejmie w zamian za ustawę "anty-LGBT". Wcześniej dodał jednak, że jeśli PiS zdobędzie większość, to będzie mógł tylko gadać.
Korwin-Mikke startował z ramienia Konfederacji, która wśród swoich postulatów bardzo wiele mówiła o obniżeniu podatków, dopłatach i wzmacnianiu armii, ochronie życia od poczęcia do narodzin i walce z osobami LGBT. Ugrupowanie to kreowało się również jako nieprzychylne rządowi Prawa i Sprawiedliwości. Jednak już na następny dzień po głosowaniu, 14 października, w internetowej telewizji wRealu24, kilkukrotnie banowanej w serwisie YouTube za mowę nienawiści, polityk zapowiedział, że poparłby PiS w zamian za ustawę "anty-LGBT".
Wywiadu udzielił jeszcze przed poznaniem oficjalnych wyników ogłoszonych przez Państwową Komisję Wyborczą, zgodnie z którymi PiS utrzymało większość w sejmie.
Zapytany o to, co będzie robił w rządzie odpowiedział, że będzie "gadał". Poinformował również, że nie będzie składać projektów ustaw z tego względu, że i tak zostałyby one odrzucone. Dalej dodał: "Ja miałem takie marzenia, że jak PiS będzie brakowało paru posłów, to my powiemy tak: koalicji nie będziemy zawierali, ale na przykład dla porządku, weźcie sobie gabinet mniejszościowy, ale w zamian za to że go poprzemy to dajcie ustawę anyt-LGBT czy ustawę anty-447" - powiedział Korwin-Mikke.
(pk)
I co z tego, on nie jest jedyny przecież. W tej Konfederacji jest cała masa takich, na czele z Braunem.
Ale on jest najbardziej rozpoznawalny i to zapewne on będzie najczęściej gościł w różnej maści programach publicystycznych. Reszcie specjalnej kariery medialnej nie wróżę przez co i ich głupoty będą zdecydowanie mniej nośne.
I co z tego, on nie jest jedyny przecież. W tej Konfederacji jest cała masa takich, na czele z Braunem.