Pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania,
Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, powiedziała dziś w Trójce, że
będzie pracowała przy projekcie ustawy o związkach partnerskich i starała się by ustawa "znalazła szczęśliwy finał w tej kadencji". Polityczka PO dodała też, że projekt ustawy Grupy Inicjatywnej ds. związków partnerskich, nad którym w wakacje pracowała sejmowa podkomisja, jest rozwiązaniem dobrym i uniwersalnym, ale zawiera sporo niedociągnięć, które trzeba poprawić.
Kozłowska-Rajewicz powtórzyła w Trójce to, co
powiedziała naszemu portalowi w połowie listopada: kształt ustawy pozostaje kwestią otwartą.
"Czy proponować ustawę o związkach partnerskich, odnoszącą się do osób i homo- i heteroseksualnych, czy zaproponować ustawę zezwalającą osobom homoseksualnym na zawieranie małżeństw" - zastanawiała się w rozmowie z nami, dodając, że związki partnerskie dla par jedno- i różnopłciowych mają jednak w naszym kraju większe szanse na sejmowe poparcie. Potwierdziła to w rozmowie z Marcinem Zaborskim: jej zdaniem należy rozpocząć prace od rozwiązania bardziej uniwersalnego, które dotyczy par heteroseksualnych i homoseksualnych: "Ta propozycja, która była składana w wakacje, wzorowana na francuskim PACS-ie, była uniwersalna, dotyczyła par hetero- i homoseksualnych i uważam, że na tym etapie na którym jesteśmy to jest optymalna propozycja i ją powinniśmy dyskutować" - mówiła w radiowej Trójce.
Marcin Zaborski zapytał pełnomocniczkę o przedwyborcze
deklaracje premiera, który powiedział, że związki partnerskie to jeden z pierwszych projektów którym zajmie się Sejm w nowej kadencji. Polityczka PO uzależniła to od terminu, w którym projekt wpłynie, przypomniała, że Ruch Palikota i Sojusz Lewicy Demokratycznej pracują obecnie nad ustawą.
"Będę przy tej ustawie pracowała jako pełnomocnik i będę starała się, żeby znalazła szczęśliwy finał w tej kadencji" - powiedziała na koniec rozmowy Kozłowska-Rajewicz.
Cała rozmowa do odsłuchania
na stronie Trójki.
(md)
W
czerwcu 46 proc. naszych czytelniczek i czytelników uznało, że uchwalenie ustawy o związkach partnerskich w Polsce to
odległa przyszłość, 44 proc. uwierzyło jednak premierowi. Czy z jednej strony obecność w Sejmie Anny Grodzkiej i Roberta Biedronia, zmiana na stanowisku pełnomocnika rządu ds. równego traktowania, z drugiej strony
deklaracja premiera, że "nie będzie obyczajowej rewolucji" wpłynęła na Wasze zdanie? Zapraszamy do udziału w sondzie i dyskusji!
A na pytanie dlaczego ta opcja miałaby być również dla par hetero jest prosta odpowiedź. Jeżeli regulacje miałyby dotyczyć tylko par homo to nie będzie większości parlamentarnej gotowej poprzeć ustawę (i poparcia społecznego) przez najbliższe 15 lat.
No, oczywiście, że rozumiem, że ze względów wizerunkowych dla tej ustawy, podpina się też osoby heteroseksualne, ale to jest zwyczajnie niesprawiedliwe wobec małżeństw. Z resztą nie podoba mi się łatwość z jaką mozna zerwac w związku partnerskim.
Nie rozumiem tego Albo chcesz z kims byc, albo nie. Co to znaczy, ze ktos się boi małżeństwa? Nie wiem po co to rozróżniać na związki partnerskie i małżeńskie... Dlaczego niby ta opcja ma być dla par hetero? To nędzny substytut tego, co oni mogą mieć bez problemu.
Prawdę mówiąc, też niespecjalnie rozumiem, po co heterykom związki partnerskie. W ramach małżeństwa nabywają oni przecież więcej praw i przywilejów, po co im zatem taka wybrakowana instytucja jak związek partnerski? Żeby można było łatwiej zerwać? To znaczy dostają za friko fundowane przez resztę obywateli np. wspólne rozliczenie PIT czy możliwość nieopodatkowanego dziedziczenia, a potem ot tak sobie mogą bez żadnych formalności zakończyć związek i pozamiatane?
Nie rozumiem tego Albo chcesz z kims byc, albo nie. Co to znaczy, ze ktos się boi małżeństwa? Nie wiem po co to rozróżniać na związki partnerskie i małżeńskie... Dlaczego niby ta opcja ma być dla par hetero? To nędzny substytut tego, co oni mogą mieć bez problemu.
W krajach, gdzie związki partnerskie i małżeństwa występują równolegle związki partnerskie są zazwyczaj formą związku znacznie łatwiejszą do zerwania. I z tego powodu są wybierane przez niektóre osoby. Ja też nie do końca rozumiem przyczyny tego zjawiska, ale statystyki są jednoznaczne. W całej Europie (w tym również w Polsce) znacząco spada ilość zawieranych małżeństw, przy jednoczesnym wzroście ilości rozwodów.
A na pytanie dlaczego ta opcja miałaby być również dla par hetero jest prosta odpowiedź. Jeżeli regulacje miałyby dotyczyć tylko par homo to nie będzie większości parlamentarnej gotowej poprzeć ustawę (i poparcia społecznego) przez najbliższe 15 lat.
Nie rozumiem tego Albo chcesz z kims byc, albo nie. Co to znaczy, ze ktos się boi małżeństwa? Nie wiem po co to rozróżniać na związki partnerskie i małżeńskie... Dlaczego niby ta opcja ma być dla par hetero? To nędzny substytut tego, co oni mogą mieć bez problemu.
vanilla_riba_boi:
Dlatego wolałbym, żeby pracowali i przyjęli opcję bliższą projektowi akcji Miłość Nie Wyklucza.
Nad Europą "wiszą czarne chmury", więc premier uważa, że ratowanie gospodarki jest ważniejsze niż ogarnianie przepisów zdecydowanej mniejszości polskich obywateli. Myślę że nie ma co się dziwić... Aczkolwiek cieszy mnie fakt, że prace nad ustawą już trwają i trzymam kciuki żeby w tej kadencji jeszcze przeszła przez stado baranów zasiadających na ławach sejmowych (oczywiście są też wyjątki ^^ ) ! :D
1. Dla mnie związki partnerskie to nie są sprawy obyczajowe, tylko raczej społeczne.
2. Światowy kryzys gospodarczy nie jest argumentem przeciw związkom partnerskim, ale wręcz za. To właśnie w dobie kryzysu bezpieczeństwo społeczno-ekonomiczne jakie mogą dać związki jest istotniejsze, niż w czasie prężnego rozwoju gospodarczego.
3. Prawo uchwala parlament, a nie rząd, toteż premier nie musi się wcale zajmować tematem związków partnerskich. W całości może poświęcić się walce z kryzysem.
W niczym nie zaprzeczyłam twojej wypowiedzi ;)
Nad Europą "wiszą czarne chmury", więc premier uważa, że ratowanie gospodarki jest ważniejsze niż ogarnianie przepisów zdecydowanej mniejszości polskich obywateli. Myślę że nie ma co się dziwić... Aczkolwiek cieszy mnie fakt, że prace nad ustawą już trwają i trzymam kciuki żeby w tej kadencji jeszcze przeszła przez stado baranów zasiadających na ławach sejmowych (oczywiście są też wyjątki ^^ ) ! :D
1. Dla mnie związki partnerskie to nie są sprawy obyczajowe, tylko raczej społeczne.
2. Światowy kryzys gospodarczy nie jest argumentem przeciw związkom partnerskim, ale wręcz za. To właśnie w dobie kryzysu bezpieczeństwo społeczno-ekonomiczne jakie mogą dać związki jest istotniejsze, niż w czasie prężnego rozwoju gospodarczego.
3. Prawo uchwala parlament, a nie rząd, toteż premier nie musi się wcale zajmować tematem związków partnerskich. W całości może poświęcić się walce z kryzysem.
Nad Europą "wiszą czarne chmury", więc premier uważa, że ratowanie gospodarki jest ważniejsze niż ogarnianie przepisów zdecydowanej mniejszości polskich obywateli. Myślę że nie ma co się dziwić... Aczkolwiek cieszy mnie fakt, że prace nad ustawą już trwają i trzymam kciuki żeby w tej kadencji jeszcze przeszła przez stado baranów zasiadających na ławach sejmowych (oczywiście są też wyjątki ^^ ) ! :D