To już oficjalne! 15 czerwca premiera drugiego sezonu "Queer Eye" ("Porady różowej brygady") na Netflixie. Czego możemy się spodziewać w nowym sezonie? Jak zmieniło się życie Fab Five w ciągu ostatnich miesięcy? Dlaczego program może być ważny dla młodych ludzi LGBT w mniejszych miastach? Czy mający polskie korzenie Antoni mówi po polsku? I... czy to prawda, że w ogóle się nie kłócą? Mieliśmy okazję porozmawiać z Karamo, Bobby'm, Antonim i Tanem w Londynie. Jak było?
"Queer Eye" to netflixowy powrót do popularnego w latach 2003-2007 programu "Queer Eye for the straight guy". Pięciu gejów pomagało heterykom zadbać o siebie, zdrową kuchnię, przestrzeń w której żyją i... w ogóle – powalczyć o lepsze życie. "Queer Eye" 2018 – już bez dopisku "for a straight guy" jest niby podobny, ale jednak trochę inny: jak podkreślają sami bohaterowie, nie chodzi o tolerancję, a o akceptację. Program pokochało wiele osób. W tym ja.
Dlatego bardzo spontaniczny wyjazd do Londynu na krótki wywiad był dla mnie nie tylko pracą, ale także spełnieniem "dziewczęcego" marzenia. No tak, do "dziewczęcia" mi już daleko, ale trochę takie odczucia netflixowy "Queer Eye" we mnie wzbudził. I z tego co wiem po rozmowach ze znajomymi – nie tylko we mnie.
Podczas wywiadu pojawili się Karamo, Bobby, Antoni i Tan. Tan w pięknej satynowej koszuli, więc nie ukrywał, że trochę minął się ze "stylówą" w przeklimatyzowanych hotelowych wnętrzach. Gdy tylko weszli do pokoju – było mnóstwo sympatii, uśmiechu i serdeczności. I taka była cała rozmowa – przyjemna i bezstresowa. Nawet przytulający się obok mnie Tan i Antoni byli jakby "na miejscu". Sama słodycz.
Czy ich życie bardzo zmieniło się w ciągu tych ostatnich miesięcy? "Gdy zaczynaliśmy kręcić program i lecieliśmy do Atlanty – nikt nie wiedział kim jesteśmy, a teraz ciężko jest wejść do Starbucksa i nie zrobić kilku selfie" – mówił Bobby, a Karamo żartował, że nie ma co narzekać: "Jesteśmy w Londynie, na darmowych wakacjach, świetnie się bawimy z ludźmi, życie jest wspaniałe".
Ale nagła popularność programu przyniosła coś jeszcze: historie. "Nie jesteśmy profesjonalnymi aktorami, nie odgrywamy swoich ról, w związku z tym mamy zupełnie inne interakcje z ludźmi. Zaczepiają nas i dzielą się swoimi historiami, czasem bardzo osobistymi. Z drugiej strony ludzie otwierają się przed nami, bo to jest zupełnie inna relacja. I ciężko też nie być poruszonym, to bardzo dobre uczucie" – mówił Antoni. Czy pamiętają jakąś szczególną historię, która najbardziej ich poruszyła? Tan opowiedział o rodzicach, którzy podeszli do niego z – na oko 9-10-letnim dzieckiem i zapytali, czy zrobi sobie z nim zdjęcie. "Okazało się, że w trakcie oglądania naszego programu ich dziecko powiedziało, że nigdy nie czuło się dziewczynką, bardziej chłopcem, a teraz w ogóle używa zaimka "they". Ja się popłakałem, rodzice się popłakali, to było piękne. I uświadomiło mi siłę programu. I to, że to nie tylko telewizja" – opowiada.
Gdzie zatem znajduje się granica, ile sami chcą pokazać siebie w programie? Bobby podkreślił, że ta granica była mocno zdefiniowana, ale bardzo się przesunęła w trakcie kręcenia "Queer Eye". "Spędzamy z tymi ludźmi czas, jesteśmy tam z nimi, towarzyszymy im w tych wszystkich poruszających chwilach, więc zapominasz o kamerach i o tym, że to program i po prostu chcesz być z nimi w tych momentach" – mówił.
Antoni podkreślił ogromną rolę showrunnerki programu, Jen Lane. "Ma wielką moc wyciągania z ludzi i z nas tych wszystkich uczuć, bez wciskania kitu. Pamiętam, jak na początku tak bardzo chciałem być fajny i tak grałem na planie. Okazało się, że to są sceny, które wyszły najgorzej" – mówił Antoni, dodając, że ważne było także tworzenie bezpiecznej przestrzeni, w której zarówno on – gdy dzielił się własnymi historiami, jak i ludzie, z którymi rozmawiał, mogli się znaleźć. "To może być trochę dziwne, ale im więcej z siebie dajesz, tym więcej dają ci inni – i to stało się zwyczajem nas wszystkich" – zaznaczał.
Programy w stylu reality show, którym "Queer Eye" z pewnością też jest, nie mają dobrego wizerunku, raczej podchodzi się do nich, jako czegoś nieprawdziwego, czy negatywnego. Karamo, dla którego to nie pierwsze reality show, podkreśla, że kocha tego typu programy, kocha się w nie angażować, mówił, że w przypadku "Queer Eye" to wygląda tak, że jednak przychodzi pięciu kolesi, którzy mają do przekazania tylko pozytywną energię i miłość. Którzy mogą podjąć odpowiednią kulturową rozmowę, którzy są strawni dla ludzi w całej Ameryce i na świecie. "Wydaje się mi, że to udało nam się pokazać i było to bardzo mocne. Dla mnie wszyscy ci, którzy pracowali nad programem są bohaterami, bo dzięki temu dajemy światu trochę nadziei? Pomimo tego, że się różnimy" – mówił Karamo.
Czy poprzez swoje przesłanie "Queer Eye" może jakoś pomóc zwrócić uwagę ludzi na sytuację w krajach, gdzie życie LGBT jest trudne?
"Jako ekspert od kultury, ale także jako po prostu – istota ludzka uważam, że to ważna platforma do dyskusji nad prawami LGBT i człowieka na całym świecie. I uważam, że dzięki temu, że sami jesteśmy różnorodni - dajemy ludziom, których łączy taka platforma jak Netflix, możliwość zobaczenia osób, których mogliby nigdy nie doświadczyć. I wydaje się mi, że dzięki temu też umożliwiamy aktywistom na całym świecie to, czego potrzebują do działania: możemy nagłośnić różne sprawy poprzez media społecznościowe" – mówił Karamo, dodając też, że to ważne, by słuchać tego, czego potrzebuje społeczność LGBT w poszczególnych krajach.
Czy program ich zmienił? Tan podkreśla, że stał się bardziej otwarty. "Byłem niesamowicie zamkniętą w swoim prywatnym świecie osobą, teraz jestem dużo bardziej otwarty, zrozumiałem też, że ja tego potrzebuję, że świat tego potrzebuje, także reprezentacji – bo to ważna część naszego programu. I dzięki temu czuję się o wiele swobodniej z tym, by mówić ludziom kim i jaki jestem" – mówił, podkreślając, że teraz, gdy wraca do Londynu, czuje się ciepło witany i dzięki temu jest jeszcze bardziej dumnym Brytyjczykiem.
W trakcie rozmowy pojawił się też wątek tęczowych rodzin – w Wielkiej Brytanii głośno było o upublicznieniu przez Toma Daleya i Lance'a Dustina Blacka tego, że ich rodzina się powiększy – dzięki surogatce.
"Bardzo doceniam to, że mogę pracować z ludźmi, którzy są bardzo zaangażowani, otwarci i nie ma czegoś takiego, że nie mogę poruszyć jakiegoś tematu. Więc chciałem powiedzieć o dzieciach i powiedziałem. Tom Daley? Super, że o tym mówi, surogacja powinna być dostępna, powinna być opcją dla nas i na pewno skorzystam" – mówił Tan, który wraz z mężem chce mieć... szóstkę dzieci. Karamo, który ma już dwóch starszych synów, a ostatnio się zaręczył, także myśli o kolejnym dziecku. A Bobby o dwóch.
Czego możemy się spodziewać w drugim sezonie? Już wiemy, że pojawi się makeover osoby transpłciowej. Panowie nie ukrywali, że to bardzo ważny dla nich odcinek – zwłaszcza dla Tana, który wcześniej nie znał bliżej żadnej osoby trans. Antoni przyznał, że ten odcinek uświadomił im, że ich wewnętrzne żarty i zwracanie się np. do siebie nawzajem żeńskimi formami – może być obraźliwe, ale też przykre dla np. osoby transpłciowej, dla której to ważne. "Dlatego pytaliśmy, chcieliśmy się dowiedzieć jak najwięcej, nauczyć. Czasem chodzi o przeproszenie, ale czasem też o po prostu – zamknięcie się i posłuchanie" – mówił. Bobby natomiast jest bardzo dumny z tego odcinka, albowiem jego kuzyn jest osobą transpłciową.
Czy to prawda, że... w ogóle się nie kłócą? Okazuje się, że tak. Jak to możliwe? "Bo nie rywalizujemy ze sobą. Doceniamy siebie nawzajem i swoje różnice. Gdy odbywały się castingi próbowałem trochę rywalizować, ale okazało się, że gdy musieliśmy wykonywać jakieś zadania za zamkniętymi drzwiami – każdy, który wychodził mówił co tam się działo. To nie jest takie częste. Jeżeli Wam się uda to mnie także i raczej takie mieliśmy do tego podejście" – mówił Karamo.
"Podczas castingów wielu facetów traktowało to jak igrzyska śmierci... Casting pokazał, że my już pracujemy jako drużyna, my tą drużyną już jesteśmy" – dodawał Bobby, a Antoni zaznaczał, że tu chodzi także o ego. "Gdy masz wspólny cel to przestaje ci chodzić o siebie, a o to, jak sprawić, żeby było nam lepiej" – reasumował.
Homofobia? "Każdą negatywną rzecz, która nam się przytrafiła pokonywaliśmy miłością, współczuciem, edukacją, dbaniem o siebie" – mówił Karamo.
Czy "Queer Eye" może pomóc młodym ludziom LGBT także poza największymi miastami? "W mniejszych miastach ludzie nie mają dostępu do tego, co w większych, mniejsze miasta są też bardzo religijne, jest trudniej żyć otwarcie. I to, co uważam, że nasz program robi cudownie, to daje możliwość zobaczenia piękna życia, które przecież jest dla nich możliwe. I to jest najważniejsze w widzialności. Widzialność nie pozwala być niewidzialnym, mówi: możesz być widziany, widziana. I mamy dla młodych ludzi taką radę: łączcie się z ludźmi, nawet w mniejszym mieście, poprzez media społecznościowe, społeczności, grupy" – mówił Tan, dodając: "Mamy, tak jak nigdy wcześniej, dostęp do innych ludzi. Wystarczy jeden hasztag i możemy znaleźć ludzi, którzy już przez to przeszli, którzy mogą nam doradzić, którzy mogą nam zaoferować pomoc".
Premiera drugiego sezonu już 15 czerwca na Netflixie!
PS Tak, Antoni mówi po polsku! A Karamo mnie uściskał.