Wczoraj Kampania Przeciw Homofobii opublikowała zestawienie "programów wyborczych" "partii" politycznych w kwestiach związanych z LGBT+. Grafika opublikowana w mediach społecznościowych nie pozostawia wątpliwości: tylko Lewica chce zadbać o nasze prawa. Pozostałe "partie" dbają albo bardzo słabo albo wcale.
Sonda
Wybory Parlamentarne 2023 - na kogo zagłosujesz?
- Prawo i Sprawiedliwość
-
4,73 %
- Koalicja Obywatelska
-
29,45 %
- Lewica
-
56,73 %
- Trzecia Droga
-
4 %
- Konfederacja
-
5,09 %
Przeciwko takiemu zestawieniu zaprotestowała posłanka Monika Rosa z Nowoczesnej. Rosa jest zadeklarowaną sojuszniczą społeczności LGBT i od lat angażuje się w sprawy naszej społeczności. Polityczka przypomniała na swoim profilu w serwisie Instagram stanowisko swojej partii:
- zakaz praktyk konwersyjnych,
- związki partnerskie i równość małżeńska,
- zmiana kodeksu karnego - ściganie mowy nienawiści wobec społeczności LGBT+,- edukacja różnorodnościowa w szkołach i instytucjach,
- ustawa o uzgadnianiu płci.
Posłanka podkreśla, że sama składała część projektów odpowiednich ustaw. Przypomina także o inicjatywie Campus Polska posiadającej
"świetną oś równość i różnorodność, którą koordynuję tworząc to wydarzenie z innymi posłami KO. Bardzo fajna sprawa".
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że osoby, które przygotowały zestawienie nie poznały różnicy między komitetem wyborczym a partią, co w przypadku Nowoczesnej, Zielonych czy Inicjatywy Polska jest dość istotne. Przypomnijmy, że te 3 partie mają w sejmie 14 posłów i posłanek. Kampania Przeciw Homofobii nie odniosła się dotychczas do komentarza Moniki Rosy.
(ro)
Przez podejście „z tym nie startuję” w 2015 roku lewica zmarnowała 11% głosów, a do władzy doszło PiS. Ostatecznie, jeśli Giertych wejdzie do sejmu, i uda się zdobyć większość, to lewica także z nim będzie tworzyć koalicję.
Mi też nie, dlatego pisałem o zasłużonych tytułach.
Nie zmienia to faktu, że tak działa demokracja. Jakie społeczeństwo, tacy politycy. I tak jest, podobno, lepiej, bo dzięki temu politycy nie są oderwani od tego, czym żyją Polki i Polacy.
W zasadzie politycy są oderwani od przeciętnego obywatela gdy przeciętni obywatele są oderwani od polityki. Demokracja to bardzo sprawiedliwy ustrój. Jak ludzie się angażują w życie społeczne, są refleksyjni rozmawiają z innymi, szukają dialogu ponad podziałami, mają dobrą demokracje, jeśli są zamknięci, egoistyczni, dzielą ludzi na lepszych i gorszych to mają kiepską demokracje. Wygrywają ludzie odzwierciedlający postawę przeciętnego obywatela.
Mi też nie, dlatego pisałem o zasłużonych tytułach.
Nie zmienia to faktu, że tak działa demokracja. Jakie społeczeństwo, tacy politycy. I tak jest, podobno, lepiej, bo dzięki temu politycy nie są oderwani od tego, czym żyją Polki i Polacy.
Na tym polega demokracja. Nie ma gwarancji, że politycy wybrani w wyborach będą mieli tytuły profesorskie, uczciwie otrzymane i zasłużone…
Na tym polega demokracja. Nie ma gwarancji, że politycy wybrani w wyborach będą mieli tytuły profesorskie, uczciwie otrzymane i zasłużone…
Mi nie chodzi o tytuły, a brak kompetencji który często rzuca się w oczy. O uczelnie mi chodzi bardziej w kontekście, że gdy wytknie się im niekompetencje zasłaniają się magisterkami i doktoratami.
Na tym polega demokracja. Nie ma gwarancji, że politycy wybrani w wyborach będą mieli tytuły profesorskie, uczciwie otrzymane i zasłużone…