"Rodzice gratulowali mi odwagi, że w małej miejscowości matka, nauczycielka, dyrektorka postawiła się księdzu i powiedziała, że będzie nadal wspierać syna. Dla nich to było budujące. Ja nie uważam, że to była odwaga. To po prostu miłość matki do dziecka" - komentowała swoje zaangażowanie w walkę o prawa osób nieheteronormatywnych w rozmowie z Piotrem Żytnickim Aneta Sulwińska, mama aktywisty LGBTQ - Mateusza Sulwińskiego.
Sulwińska została nominowana za walkę z dyskryminacją oraz homofobią. W rozmowie z Piotrem Żytnickim opowiedziała swojej reakcji na informację o nominacji oraz kulisach zaangażowania w aktywizm na rzecz praw osób LGBTQ. "Gdy dowiedziałam się o nominacji w plebiscycie 'Wysokich Obcasów', pomyślałam: mój Boże, co ci ludzie roztrząsają? Przecież każda kochająca matka będzie wspierała swoje dziecko. Pewnie są wyjątki, ale generalnie jest tak, jak mówię. Więc o co robimy ten szum?" - komentowała.
O Sulwińskiej zrobiło się głośno kiedy jeden z jej synów, Mateusz Sulwiński (prezes Grupy Stonewall) opisał donos, który przekazali do proboszcza Błaszek mieszkańcy i mieszkanki miasteczka. Napisano w nim o zaangażowaniu Sulwińskiej w walkę na rzecz praw osób LGBTQ oraz załączono zdjęcia z mediów społecznościowych, na których widać było Sulwińską wraz z rodziną uczestniczącą w marszach równości.
"Mateusz publikował w internecie zdjęcia naszej rodziny na marszu. Nie przeszkadzało mi to. Potem te zdjęcia dołączono do donosu. Ksiądz przyniósł mi ten donos. Nie zrobił tego w złej wierze, chciał tylko, żebym wiedziała. Nie chciałam tego nagłaśniać. Pokazałam ten list swoim synom. Uznali, że zrobią z tym porządek. Gdy wróciłam ze szkoły do domu, list był już w internecie" - relacjonuje pani Aneta.
"Gdy historia donosu stała się głośna, stowarzyszenie (My Rodzice, przyp. red.) napisało do mnie list z wyrazami wsparcia. Potem zaprosili mnie na swój zjazd w Łodzi. To byli rodzice, którzy zaakceptowali orientację swoich dzieci, ale bardzo się o nie martwią. Poznałam małżeństwo – syn niedawno im powiedział, że jest gejem. Ci rodzice poszli na Marsz Równości w Białymstoku i byli przerażeni. Inna matka, z Podlasia, powiedziała: „Możecie mnie odwiedzić, ale nie spotkamy się u mnie w domu, bo mi go spalą”. To są prawdziwe dramaty. We mnie też jest strach o synów, ale ich społeczne zaangażowanie sprawiło, że bardziej się z nim oswoiłam. Opowiedziałam też swoją historię. Rodzice gratulowali mi odwagi, że w małej miejscowości matka, nauczycielka, dyrektorka postawiła się księdzu i powiedziała, że będzie nadal wspierać syna. Dla nich to było budujące. Ja nie uważam, że to była odwaga. To po prostu miłość matki do dziecka" - powiedziała Sulwińska opisując swoje doświadczenia ze współpracy ze Stowarzyszeniem My Rodzice.
Cały wywiad Piotra Żytnickiego z Superbohaterką WO 2019 - Anetą Sulwińską - znajdziecie pod tym LINKIEM.
Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy własnego głosu w Internecie. Daliśmy radę przez 24 lata - z Waszą pomocą przetrwamy także ten ciężki okres. Równocześnie utrzymanie takiego projektu jeszcze nigdy nie było tak trudne.
Zobacz jak wspomóc QUEER.PL(pk)
Kiedyś się donosiło do agentów niemieckich, potem do radzieckich, a dziś do watykańskich. Tak Polska tradycja.