Plakaty
"Jesteś homo - ok! Ale nie spedalaj nieletnich! [zwłaszcza za pieniądze]" zniknęły z warszawskich ulic - dowiedzieliśmy się od pełnomocniczki prezydenta M. St. Warszawy ds. równości,
Karoliny Malczyk-Rokicińskiej. Właściciel firmy City Poster, nośników reklamowych, na których plakaty Ruchu Higieny Moralnej się pojawiły, oświadczył w wiadomości e-mail skierowanej do pełnomocniczki, że "plakaty zostały wyklejone w sposób nieuprawniony, bez jego wiedzy i akceptacji" - czytamy w informacji, którą Malczyk-Rokicińska skierowała do Elżbiety Radziszewskiej oraz Komisji Etyki Reklamy.
"Cieszę, się, że tak szybko plakaty zniknęły z przestrzeni publicznej Warszawy, ale myślę, że była to zasługa wszystkich, którzy zareagowali" - powiedziała pełnomocniczka naszemu portalowi. Interpelację do Malczyk-Rokicińskiej skierował Krystian Legierski,
sprawą zainteresowało się także Stowarzyszenie "Pracownia Różnorodności", Kampania Przeciw Homofobii oraz Lambda Warszawa.
Wygląda jednak na to, że to nie koniec rewelacji związanych z Ruchem Higieny Moralnej -
nieoficjalnie pojawiły się informacje, że stojący za Ruchem Higieny Moralnej i Korek Studio Wojciech Korkuć to... równocześnie firma City Poster. Zadzwoniliśmy zatem do City Poster by dowiedzieć się, czy faktycznie plakaty zostały zdjęte: ku naszemu zdziwieniu przedstawiciel firmy CP, który nie chciał się przedstawić, niechętnie z nami rozmawiał, nie chciał też wprost potwierdzić informacji o zamalowaniu plakatów. W końcu jednak przyznał, że tak się stało.
Poinformowano nas także, że Wojciech Korkuć nie jest właścicielem firmy City Poster.O plakatach w zeszły piątek dowiedzieliśmy się z
profilu facebookowego bloga Ewy Tomaszewicz. Z telefonicznej rozmowy z przedstawicielem Ruchu dowiedzieliśmy się m.in., że akcja miała
"zwrócić uwagę na problem dziecięcej prostytucji w okolicach dworców, miejscowościach przygranicznych czy poprzez internet", zwłaszcza prostytuujących się małych chłopców. RHM nie przyjął do wiadomości naszych sugestii, że plakat jest homofobiczny i krzywdzący dla środowisk homoseksualnych, dowiedzieliśmy się za to, że możemy mieć problem ze zrozumieniem jego przekazu, albowiem
"Akcja jest zorganizowana w obronie nieletnich czyli dzieci. Aby to w pełni zrozumieć trzeba być PRAWDZIWYM ojcem lub matką, a z tym w środowiskach homoseksualnych raczej słabo. I żadna adopcja tego nie spowoduje..." We wtorek apelowaliśmy do naszych czytelników i czytelniczek o zgłaszanie w komentarzach miejsc, w których plakaty ciągle wiszą. Prosimy także wszystkie osoby, które są w posiadaniu zdjęć plakatów z możliwą do ustalenia lokalizacją, o przesłanie nam ich
na adres redakcyjny.
(md)
oczywiście, już samo to że wypowiedziałeś te słowa skazuje cie na wieczne potępienie :)
a tak swoją droga to news na poziome faktu, gratuluję :)
no jak śmiał, nie wie jeszcze że z działaczami i osobami związanymi ze społecznością lgbt nie można "niechętnie rozmawiać"? toż to obraza majestatu jest.