Słynna dziennikarka pozwana przez chrześcijańskiego muzyka
Rachel Maddow, wyoutowana dziennikarka stacji MSNBC, została pozwana przez chrześcijańskiego "rockersa", Bradlee Deana. Dean zarzuca Maddow zniesławienie i żąda 50 mln dolarów zadośćuczynienia. Poszło o homofobiczne wypowiedzi muzyka. Dean jest założycielem młodzieżowej chrześcijańskiej wspólnoty You Can Run But You Cannot Hide International (możesz uciekać ale nie możesz się schować) i znajomym republikańskiej kandydatki na prezydenta USA - Michelle Bachmann, popularnej z powodu swoich antyhomoseksualnych wystąpień.
Celem YCRBYCHI jest "przekształcenie Ameryki poprzez nakierowanie obecnych i przyszłych pokoleń moralnie i duchowo za pomocą edukacji, mediów i judeochrześcijańskich wartości zawartych w amerykańskiej konstytucji" - możemy dowiedzieć się ze strony organizacji, która swoje poglądy propaguje podczas spotkań z młodzieżą w szkołach. W tym te dotyczące np. aborcji i homoseksualności.
Rachel Maddow, pierwsza w historii USA wyoutowana lesbijka prowadząca wiadomości w najlepszym czasie antenowym, naraziła się Deanowi z powodu skrytykowania jego nawoływań do egzekucji homoseksualistów. Dean uważa, że to pomówienie, a zdanie było wyrwane z kontekstu - nie wzywał do egzekucji, a jedynie ostrzegał przed nachalną promocją homoseksualności i krytykował chrześcijan, że nie sprzeciwiają się temu bardziej. Maddow zbulwersowała zwłaszcza uwaga dotycząca ukrytej pochwały muzułmanów, którzy wzywają do egzekucji homoseksualistów w USA. Jak brzmiała wypowiedź "w kontekście" - możemy posłuchać dzięki youtube.com:
Sprawa zainteresowała media w USA także z powodu bliskich związków Michelle Bachmann z organizacją Deana. Bachmann jest autorką m.in. słów przyrównujących homoseksualność do dysfunkcji i choroby oraz żoną mężczyzny, który prowadzi klinikę oferującą terapię reparatywną (reorientacyjną). Stacja ABC dotarła do mężczyzny, który był pacjentem Bachmanna: terapia polega na czytaniu Biblii oraz "wymodleniu" z siebie homoseksualności. Niektórzy publicyści żartują, że sam Marcus Bachmann jest "nawróconym gejem". Mąż kandydatki na prezydenta USA powiedział całkiem niedawno, że homoseksualiści są barbarzyńcami, którzy "potrzebują edukacji". Niektórzy z Was zapewne kojarzą filmik, który obiegł parę tygodni temu Internet: grupa "barbarzyńców" obsypała klinikę Bachmanna brokatem. Takie rzeczy tylko w USA:
(md)
"Nie. Ci ludzie nie chcą zabijać homoseksualistów ani ich palić. Chcą ich zmieniać. I nie ważne jak to wydaje się niedorzeczne, mają do tego prawo. Bo ludzie robią to z własnej woli, nikt nikogo do niczego nie zmusza."
Nie pytałem, czy ktoś chce kogoś palić, tylko czy to nie ci sami ludzie, co kogoś palili za różne podejrzenia "bezbożności".
Zmienianie samego siebie bo środowisko tak chce, to ze strony tego środowiska to jest delikatnie mówiąc PODŁE!!!
Sam pisałeś wcześniej, że taka zmiana jest niemożliwa tak? Jeżeli przyjmiemy taki aksjomat (który przyjęli również współcześni nam naukowcy) to już samo determinuje wniosek, że namawianie do czegoś co jest niemożliwe (i szkodliwe) jest w najlepszym wypadku, podłe.
Piszesz o "byciu kim chcesz być" i stawiasz to pojęcie w opozycji do "bądź sobą". Z psychologicznego punktu widzenia ta pierwsza opcja może prowadzić do wewnętrznych dysonansów i skutkować np: nerwicą, podczas gdy druga kojarzy się z nacechowanym pozytywnie słowem "akceptacja".
Do czego dążę? Biologia nie jest podana na formowanie - całego siebie nigdy nie zmienisz. To co Ty proponujesz to jedynie płonna nadzieja i marnowanie życia. Chcesz pozostawić takie osoby same, na pastwę znachorów i wiedźm, zamiast wyciągnąć do nich pomocną dłoń i wytłumaczyć "jak nie niszczyć sobie życia".
Ps: Jeżeli jeszcze raz ktoś napisze, że "Jezus" to lekarstwo i środek medyczny to zmuszony będę zapytać - przepisywany na receptę? A przyjmowany jak - doustnie czy doodbytniczo? Szanuję czyjąś wiarę, ale absurdów występujących poza sztuką nigdy nie będę szanował.
OJ, od razu doodbytniczo! Nie można powiedzieć "w formie czopków"?
Sam pisałeś wcześniej, że taka zmiana jest niemożliwa tak? Jeżeli przyjmiemy taki aksjomat (który przyjęli również współcześni nam naukowcy) to już samo determinuje wniosek, że namawianie do czegoś co jest niemożliwe (i szkodliwe) jest w najlepszym wypadku, podłe.
Piszesz o "byciu kim chcesz być" i stawiasz to pojęcie w opozycji do "bądź sobą". Z psychologicznego punktu widzenia ta pierwsza opcja może prowadzić do wewnętrznych dysonansów i skutkować np: nerwicą, podczas gdy druga kojarzy się z nacechowanym pozytywnie słowem "akceptacja".
Do czego dążę? Biologia nie jest podana na formowanie - całego siebie nigdy nie zmienisz. To co Ty proponujesz to jedynie płonna nadzieja i marnowanie życia. Chcesz pozostawić takie osoby same, na pastwę znachorów i wiedźm, zamiast wyciągnąć do nich pomocną dłoń i wytłumaczyć "jak nie niszczyć sobie życia".
Ps: Jeżeli jeszcze raz ktoś napisze, że "Jezus" to lekarstwo i środek medyczny to zmuszony będę zapytać - przepisywany na receptę? A przyjmowany jak - doustnie czy doodbytniczo? Szanuję czyjąś wiarę, ale absurdów występujących poza sztuką nigdy nie będę szanował.
Hahahaha :D a wiesz że możliwe ? :D On twardo obstawia przy swoim ;D i ma wielu za sobą ;D
Kościół mówi, że seks dwóch osób tej samej płci to grzech. Jeżeli osoba wierząca należy do Kościoła i chce do niego należeć, to jak najbardziej ma prawo próbować się zmienić (oczywiscie powtarzam, że ze znanych mi badań naukowych jest to niemożliwe). Bedzie miało to zapewne negatywny wpływ na jej osobowość, ale na tym właśnie polega wolność osobista. W pełni świadoma próba zmiany orientacji nie jest żadnym przestępstwem.
Zamieniłbym słowo "oczekuje" na "proponuje". Bycie hetero jest własnością preferowaną przez środowisko, ale nie jest też tak, że każda osoba homo ulega presji by się zmienić. Wiele osób jest niewierzących, czylo Kościół z głowy. Wielu jest akceptowanych przez rodzinę i przyjaciól. Ale nawet takie osoby chcą zmienić się czesto z innych powodów.
Kościół mówi, że wiele rzeczy to grzechy. Ksiądz Natanek jako jeden z członków kleru mówi nawet ciekawsze rzeczy. Pytanie komu wierzyć skoro każdy mówi co innego?. Każdy klecha ma swoje własne teorie na wszystko.
Tak kóściół mówi że seks osób różnej płci nie kończacy się wytryskiem w pochwie to też grzech. Najdziwniejsze, że tego już tak chętnie nie zwalcza. Co do wolności osobistej. Zacznijmy od samego początku i dajmy wolność dzieciom. Nie zmuszajmy ich do religii, dajmy im wybrać jak osiągną pełnoletność. Przepraszam bardzo ale pieprzenie o wolności osobistej jest komiczne kiedy przez całe dzieciństwo dziecko nie ma wolności, tylko ma słuchać i postępować tak jak rodzice od niego tego wymagają, a czasem wymagają dziwnych rzeczy i dają negatywne wzorce. W dodatku chrzczą dziecko bo im się tak podoba a potem każą chodzić do kościoła. Potem dziecko dorasta... i NAGLE bez ostrzeżenia "ale przecież on jest wolny może wybrać!"... Dziękuję pięknie... trochę późno. Wolność uzyskujemy akurat w chwili kiedy kończy się okres życia w k
Kościół mówi, że seks dwóch osób tej samej płci to grzech. Jeżeli osoba wierząca należy do Kościoła i chce do niego należeć, to jak najbardziej ma prawo próbować się zmienić (oczywiscie powtarzam, że ze znanych mi badań naukowych jest to niemożliwe). Bedzie miało to zapewne negatywny wpływ na jej osobowość, ale na tym właśnie polega wolność osobista. W pełni świadoma próba zmiany orientacji nie jest żadnym przestępstwem.
Zamieniłbym słowo "oczekuje" na "proponuje". Bycie hetero jest własnością preferowaną przez środowisko, ale nie jest też tak, że każda osoba homo ulega presji by się zmienić. Wiele osób jest niewierzących, czylo Kościół z głowy. Wielu jest akceptowanych przez rodzinę i przyjaciól. Ale nawet takie osoby chcą zmienić się czesto z innych powodów.