„Peter Von Kant” to najnowszy film francuskiego reżysera, Francoisa Ozona. To historia twórcy filmowego, który zakochuje się w młodym aktorze, przedstawionym mu przez dawną muzę, z którą tworzył swoje najlepsze projekty. Opowieść o reżyserze inspirowana jest życiem i twórczością jednego z mistrzów Ozona – Rainera Wernera Fassbindera, ale „Peter Von Kant” jest produkcją uniwersalną i otwartą także na nowych widzów.
W ramach promocji tytułu, który trafi do polskich kin już w piątek 28 kwietnia, mieliśmy przyjemność rozmawiać z Francoisem Ozonem. Serdecznie zapraszamy na rozmowę o sile reprezentacji, umiejętnym miksowaniu dramatu i komedii oraz ulubionych produkcjach słynnego twórcy.
Michał Kaczoń, Queer.pl: Chciałem zacząć od pytania szerokiego, które często pada z moich ust, ale bardzo podoba mi się, że przez lata zmieniają się na nie odpowiedzi. Dlaczego reprezentacja mniejszości na ekranie i w szeroko pojętej kulturze jest tak ważna? Dlaczego warto opowiadać queerowe historie?
Czuję, że w moim kinie najważniejsza jest sama historia. Moje filmy charakteryzuje przede wszystkim uniwersalizm. Opowieści, które są tematem moich filmów mogą dziać się zarówno wśród osób hetero, jak i wśród członków społeczności queerowej. Jak pokazują też filmy Fassbindera, takie tematy jak dominacja, przemoc czy upokorzenie mogą dotyczyć wszystkich ludzi, niezależnie od orientacji.
Pańska fascynacja twórczością Rainera Wernera Fassbindera jest faktem dość powszechnie znanym. Dwie dekady temu nakręcił Pan “Krople deszczu na rozpalonych kamieniach”, bazując na sztuce teatralnej niemieckiego reżysera. Co jednak sprawiło, że zdecydował się Pan akurat teraz powrócić właśnie do “Gorzkich łez Petry Von Kant” z całej filmografii artysty? Czy była pokusa, by sięgnąć po inny tytuł? Jak wyglądał ten proces decyzyjny?
Szczerze mówiąc pomysł przyszedł do nie w trakcie pandemii. W okresie, w którym wszyscy zastanawialiśmy się, jak wyglądać będzie przyszłość i czy jako filmowcy będziemy mogli jeszcze kręcić filmy tak, jak kiedyś. Moje myśli naturalnie zaczęły zmierzać w stronę „Gorzkich łez…” – zarówno sztuki teatralnej, jak i późniejszego filmu, bo akcja rozgrywa się w jednym miejscu, (co znacznie ułatwiłoby nam produkcję). Nie bez znaczenia był też fakt, że bardzo lubi... ( Pozostało znaków: 9820 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.