Poznajcie grupę Stonewall!
Tych, którzy działają na rzecz polepszenia życia LGBT w Polsce jest wciąż niewielu. Niektórzy działający z rezygnacją usuwają się w cień. Odnoszą bowiem wrażenie, że od kilku lat stoją w miejscu. Jest więc potrzeba, by grono osób zmieniających rzeczywistość stale się powiększało. Gdy my odkorkowujemy szampana na wieść, że w tegorocznej Paradzie Równości wzięło udział 20 tys. osób, w Tel Avivie bawi się ich 180 tys. To nie ranking, osiągnięcie Warszawy naprawdę cieszy. W głowie pozostaje jednak nieustanna myśl, że można jeszcze więcej, można jeszcze lepiej, jeszcze bardziej.
- Anna Bajroniczna -
Tyle, że od kogo to tak naprawdę zależy? Od organizatorów, czy od tych, którzy zamiast popołudnia przed telewizorem wybiorą Paradę? Wreszcie – Parada i Marsze Równości to jeszcze nie wszystko. Zaangażowanie potrzebne jest przez cały rok. Radykalne i te bardziej w ukryciu, z megafonem w ręku i przy komputerze podczas projektowania plakatów i ulotek. Miejsca do zapełnienia jest mnóstwo, pracy bardzo dużo. Pozwólcie zatem, że przedstawię Wam perspektywę kilku osób, które zaraziły się działaniem na rzecz środowiska LGBT i do tego samego zachęcają Was. Poznajcie kilka osób z poznańskiej Grupy Stonewall.
SUE
Energiczna i wesoła brunetka, która swoją chęcią działania zawstydziłaby niejedną osobę LGBT. Dlaczego? Jak sama mówi – od 3 lat ma męża. Ma wszystko czego jej potrzeba. Mimo to chce zmieniać rzeczywistość. W obecności na Marszu Równości nie przeszkodzi jej nawet rocznica ślubu. Jedną z nich spędziła wraz z mężem właśnie wśród innych osób, które przyszły pokazać, że zależy im na prawach LGBT. „Kiedyś sobie pomyślałam, jeszcze zanim zapisałam się do Stonewall - ok, mam życie jakie mam. Mam męża i jestem zadowolona, że tak się to wszystko potoczyło, ale chciałabym też mieć wybór. Jestem szczęśliwa, ale nie wiadomo, co się stanie w przyszłości, prawda? Nie rozumiem więc, dlaczego ja nie mogę mieć takiego wyboru. Przecież tu mówimy o podstawowych prawach człowieka. O prawach do decydowania o tym z kim się chce być” – mówi Sue. Przeszkadza jej homofobia w Polsce. Nie rozumie, jak można być dumnym z tego typu poglądów. Jak sama twierdzi, osobiście by się ich wstydziła.
Prócz kwestii LGBT bardzo ruszają ją sprawy związane z prawami kobiet oraz dzieci. Chciałaby działać na szerszą skalę, gdyby tylko było to możliwe. Uważa, że w Polsce istnieje ogromne zapotrzebowanie na wiedzę dotyczącą środowiska LGBT. „Ludzie tego nie rozumieją. Nieraz sami to przyznają. Mówią: jak może być taka Grodzka, ja tego nie rozumiem… I o to właśnie chodzi. Ich problem z akceptacją wynika z niewiedzy. Gdyby poświęcili 5 minut, żeby zdobyć wiedzę na ten temat i coś zrozumieć to może by przyjęli inną postawę” – twierdzi. Bardzo zależy jej na tym, by osoby biseksualne były bardziej aktywne i widoczne w środowisku – „Osoby biseksualne często dokonują wyboru bycia z osobą przeciwnej płci, bo jest im tak łatwiej i dlatego nie widać ich w przestrzeni społecznej. Zakładają, że jakoś sobie życie ułożą i nie muszą walczyć o swoje prawa. U mnie też jest trochę inaczej, mam męża, wszyscy o tym wiedzą. Wszyscy pomyślą, że poszłam na marsz, czy że udzielam się w takim stowarzyszeniu, bo mam takie poglądy i koniec, a nie dlatego, że jestem lesbijką, prawda? Nikomu raczej nie przyjdzie do głowy, że jestem biseksualna. Chociaż oczywiście nie chciałabym się outować przed wszystkimi, zwłaszcza osobami z pracy, bo to środowisko jest strasznie homofobiczne… Mam czasami takie obawy. Ogólnie jestem strachliwą osobą, ale czuję, że trzeba się w końcu przemóc dla dobra sprawy”. Niedawno dla dobra tej sprawy Sue zgodziła się na pokazanie swojej twarzy w "Gazecie Wyborczej". Długo zastanawiała się nad decyzją. Nie wszyscy znajomi wiedzą o jej orientacji. Każdy odważniejszy krok może spowodować jej coming out, jest jednak przekonana, że podjęła dobrą decyzję – „Mam koleżanki, które mają znajomych gejów i wiesz – fajnie sobie iść na zakupy, czy z przyjacielem gejem się polansować w Starsbucks, ale na tym ich zaangażowanie się kończy... Ja, gdyby moi przyjaciele czegoś potrzebowali, to bym im pomogła, a wiele osób, które mają znajomych LGBT po prostu udają, że ten problem nie istnieje. Przyjaźnią się, ale jeżeli chodzi o jakąś akcję to ciężko. Nie chcą sobie tym zawracać głowy. Ludzie nie lubią trudnych tematów, unikają ich”.
Kiedy pytam ją o to, jak ocenia poziom zaangażowania osób LGBT w walkę o swoje prawa odpowiada – „Myślę, że jest słabo. Jest naprawdę słabo. Ja staram się to rozumieć. Próbuję rozumieć, że ludzie nie chcą się outować, bo nie wiem… pochodzą z małych miejscowości czy boją się wystawić na ocenę, ale wydaje mi się, że można robić pewne rzeczy nawet bez pokazywania się. Może też wynika to z t... ( Pozostało znaków: 17889 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.