„Peter Von Kant“ to najnowszy film francuskiego reżysera Francoisa Ozona („Wszystko poszło dobrze”, „Frantz”, „Osiem kobiet”), w którym opowiada o życiu i twórczości uznanego twórcy filmowego, który wdaje się w romans z młodszym mężczyzną. Film z patronatem Queer.pl już od piątku 28 kwietnia w najlepszych kinach.
„Peter Von Kant” to wielokrotnie nagradzany film Francoisa Ozona, którego światowa premiera odbyła się podczas festiwalu filmowgo w Berlinie. Komediodramat chwalony jest za ciekawe spojrzenie na twórczość Rainera Wernera Fassbindera.
„Peter Von Kant” jest bowiem „autorską wersję tej historii, przefiltrowaną przez francuskie uwarunkowania” reżysera. To nowa wersja sztuki teatralnej (oraz późniejszego filmu) „Gorzkie łzy Petry Von Kant”, w której twórca opowiada o niezdrowej fascynacji reżysera filmowego młodszym mężczyzną.
Rozgrywająca się w jednym pomieszczeniu historia, przygląda się rozwojowi niezdrowej relacji i pokazuje, w jaki sposób mężczyźni próbują wymusić na sobie nawzajem bliskość. Film zdaje się zadawać pytanie czy relacja Petera i Amira to miłość czy jednak niezdrowa fascynacja, która może zniszczyć wszystko dookoła? Francois Ozon w bardzo ciekawy nakreśla różnice między oboma stanami, a całość okraszona jest nietuzinkowym humorem.
Ważna wydaje się w szczególności różnica wieku między bohaterami, która przybliża obraz do świetnych dzieł ostatnich miesięcy – „Red Rocket” Seana Bakera i „Palm Trees and Power Lines” Jamie Dack, wprost mówiących o tzw. „groomingu”, czyli proces, w którym osoba dorosła próbuje zyskać zaufanie osoby małoletniej, aby następnie wykorzystać ją seksualnie. W wypadku „Petera Von Kanta” sprawa jest bardziej skomplikowana, bo nie tylko różni się wiek i płeć bohaterów, ale przede wszystkim reakcja samej osoby, która staje się elementem fascynacji. Tutaj Amir jest równie sprawny graczem, który wykorzystuje swoje wdzięki do „ugrania” tego, czego chce najbardziej, dzięki czemu film nabiera intrygującej emocjonalnej głębi i każe zastanowić się nad motywacjami postaci".
Członkowie redakcji Queer.pl mieli już szansę obejrzeć słynne dzieło Ozona.
Michał Kaczoń, dział kultura:
Zamieniając miłosny trójkąt trzech kobiet, znany z oryginału w relację gejowską, w której jedna ze stron jest tylko biernym obserwatorem, Francois Ozon w nietuzinkowy sposób podchodzi do biografii samego reżysera. Na jego przykładzie pokazuje, jak zachowują się osoby narcystyczne, zapatrzone jedynie w siebie. „Peter Von Kant” urzeka przesadzonym, podkręconym na wysokie nuty aktorstwem, w piękny sposób pokazując teatralny rodowód historii. Grający główną rolę Denis Ménochet dwoi się i troi na ekranie, a jego bohater potrafi w ramach jednej sceny kilkakrotnie zmienić swój nastrój i nastawienie, dzięki czemu ciągle zaskakuje nas swoim zachowaniem.
Radek Oliwa
„Disclaimer: jako fan Ozona będę mocno stronniczy. Zresztą jak tu nie być stronniczym? Francuski reżyser ma swoim koncie filmy jak "Czas, który pozostał", "8 Kobiet", "Basen" czy "U niej w domu" a to wszystko filmy wybitne.
Ozon ma talent do tworzenia kina ambitnego a równocześnie bardzo dostępnego. Nie inaczej jest w przypadku filmu "Peter von Kant". Luźna adaptacja filmu "Gorzkie łzy Petry von Kant" nawiązuje do dzieła Fassbindera, o którym można wiele powiedzieć, ale nie że jest "lekki, łatwi i przyjemny".
Ozon spuszcza z dramatycznego wątku uczuciowego trójkąta sporo powietrza i balansuje pomiędzy dramatem a parodią nie tracąc z oczu głównego wątku filmu: zaborczej miłości. Świeżym choć może i ryzykownym zabiegiem jest podmiana postaci kobiecych na męskie - homoseksualne. Świeżym, bo dzisiejsze kino, zwłaszcza to najbardziej mainstreamowe, posługuje się odwrotnym zabiegiem, aby dotrzeć do szerszej publiczności. Ozon nie tylko posłużył się gejowskimi postaciami, ale także szeregiem symboli tej kultury (Oscar Wilde, Święty Sebastian, Prince) sprawiając, że to właśnie publiczność gejowska najbardziej "poczuje" ten film.
Polecam go z czystym sercem wszystkim, którzy lubią niebanalne, rozrywkowe kino, dobre zdjęcia i wyraziste postaci (polecając Waszej uwadze szczególnie postać Karla, która jest wyrazista inaczej, ale za to bardzo!). Dla mnie ten film jest wśród uczesanych, do bólu poprawnych i wygładzonych produkcji o tematyce gejowskiej prawdziwą perełką”.
Film reklamowany jest następującym materiałem promocyjnym:
Nasz dziennikarz, Michał Kaczoń, miał szansę porozmawiać z reżyserem Francoisem Ozonem o jego najnowszym dziele. W trakcie wywiadu, z ust francuskiego twórcy padło między innymi, że:
„Nikt nie dziwi się, że w teatrze powstają nowe wersje Szekspira czy Czechowa, więc uznałem że podejdę do oryginału Fassbindera w ten sam sposób. Chciałem pokazać moją autorską wersję tej historii”.
W późniejszej części rozmowy, reżyser dodaje:
„Chciałem pokazać, że reżyserzy filmowi potrafią zachowywać się jak divy. Mają swoje humory i potrafią robić sceny, gdy coś im się nie podoba, bądź idzie nie po ich myśli. W rzeczywistości twórcy filmowi bywają „małymi dyktatorami”, którzy nie są zadowoleni, gdy rzeczy nie idą zgodnie z ich planem. Bawiło mnie stworzenie takiej karykatury reżysera-dyktatora”.
Pełen zapis wywiadu znajdziecie pod poniższym linkiem:
Film dostępny jest w najlepszych polskich kinach, dzięki dystrybutorowi Aurora Films. Daty i godziny można znaleźć na stronie https://aurorafilms.pl/film/peter-von-kant/
(mk)