Prezydium Konferencji Episkopatu Polski wystosowało oświadczenie, w którym ocenia politykę naszego państwa w kontekście wspierania rodziny. Oberwało się "inicjatywom prowadzącym do niszczenia ideału małżeństwa i rodziny", czyli pigułce "dzień po", Konwencji Rady Europy i związkom partnerskim, które zdaniem duchownych są "zagrożeniem dla polskich rodzin".
KEP chwali "wspieranie małżeństwa, rodzin wielodzietnych, wydłużenie urlopów rodzicielskich i udogodnienia Karty Dużych Rodzin", ale dużą część oświadczenia zajmuje krytyka polityki państwa.
Nas najbardziej zainteresował
fragment dotyczący związków partnerskich. "Innym zagrożeniem dla polskich rodzin jest kolejna zapowiedź przygotowania ustawy o związkach partnerskich. Jej ideą jest nadanie wszelkim innym związkom, także osób tej samej płci, takiego samego statusu prawnego, jakim cieszy się małżeństwo" - czytamy w oświadczeniu, ale duchowni podkreślają, że nie chcą "potępiać ludzi nawiązujących relacje pozamałżeńskie, w tym osób homoseksualnych, ani zaprzeczać potrzebie ochrony ich intymności".
Biskupi zaznaczają, że nie trzeba żadnych ustaw, albowiem "Wystarczą istniejące instytucje prawne nieznające płci ani orientacji seksualnej, mające o wiele bardziej uniwersalny zakres zastosowania: pełnomocnictwo, współwłasność, umowa spółki, przydatna w razie wspólnego prowadzenia gospodarstwa, testament itp." - dowiadujemy się z oświadczenia.
Oświadczenie podpisali przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki, zastępca przewodniczącego KEP abp Marek Jędraszewski oraz sekretarz generalny KEP bp Artur G. Miziński.
Cała treść oświadczenia - dla czytelników i czytelniczek o mocnych nerwach!
(md)
A biskupom po co ich samochody? Wystarczy komunikacja miejska.
Kończysz LO na utrzymaniu rodziców jajo prawiczek z dumnym powołaniem idąc do seminarium. Przez okres zbliżony do trwania zwykłych studiów szykujesz się do bycia duchownym. W czasie gdy przeciętny student geodezji, bądź jak kto woli stosunków międzynarodowych, nie poznajesz rzeczywistej wartości pieniądza podejmując pierwsze prace, nie uczysz się prowadzenia własnego mieszkania z dala od rodzinnego domu. Przecież mieszkasz w seminarium. Szczęśliwie wytrwawszy do końca tego czasu otrzymujesz święcenia. Masz wielkie szczęście. Nie musisz latać z CV martwić się o pracę w zawodzie, finanse, utrzymanie drugiej połówki i być może nadchodzącego już na tym etapie życia dziecka. Nie musisz troszczyć się o mieszkanie, gdyż i tak zostaniesz przydzielony do odpowiedniej parafii. Twoje obowiązki są zawsze te same, a pieniądze pochodzą od kurii i x dobroci parafian robiących ciche *dzyń* bilonem w koszyku. Masz w końcu 60 lat. Zostałeś szanowanym biskupem, wspaniałym przewodnikiem duchowym, pasterzem licznej trzody, lecz co wiesz o życiu, kredytach, spadku, umowach na zlecenie, utrzymaniu bliskich? Większą lub mniejszą wielokrotność niczego. Z pewnością jesteś więc najbardziej kompetentną osobą do adekwatnej oceny co w kwestiach prawnych oraz majątkowych jest potrzebne ludziom usiłującym zbudować związek.
Intrygujące.
Dlatego czuję się w tym państwie marginesem społecznym, niepełnoprawnym obywatelem drugiej...ba! to teraz już trzeciej! kategorii i zawsze będę to powtarzał do usrania.
Bo jak kupię olej, to sąsiad będzie miał śliską podłogę. To jest taka sama denna logika, a raczej jej brak. Zastanawiam się, kiedy media przestaną cytować te brednie.
Dzisiaj Polska, niczym lenno płaci coś w rodzaju haraczu Kościołowi. Ostatnio była awantura o Fundusz Kościelny. Kościół nie chciał zmienić obecnych zasad. Co to w ogóle jest? Państwo płaci Kościołowi DOBROWOLNIE pieniądze, jako przywilej. To trochę tak jakby dać żebrakowi 5zł, a ten rzucił Ci je w twarz i powiedział, że chce dychę. Chore państwo. Ze wszystkich organizacji, Kościół katolicki najbardziej patologizuje ten kraj.
Kiedy słyszę o zasługach Kościoła katolickiego to pierwsza myśl jaka mi przychodzi to zasługi w hamowani postępu naukowego i ta przedziwna, mściwa determinacja do walki przeciw prawom człowieka. To dwie główne zasługi.
Ze wszystkich grzechów, Kościół katolicki nie wybacza jednego - grzechu samodzielnego myślenia.