Wczoraj
w krakowskim klubie Cocon odbyło się kolejne spotkanie
Klubu Queer.pl na Scenie 21. Tym razem rozmawialiśmy
o języku. Czy słowo "pedał" jest obraźliwe? Dlaczego "społeczność" a nie "środowisko" i "ludzie" a nie "osoby"? Czy możemy odczarować słowo "ciota"? Dlaczego hasła na marszowych transparentach powinny być przemyślane? M.in. o tym przez blisko 2 godziny rozmawialiśmy z drem
Jerzym Krzyszpieniem, anglistą, wykładowcą uniwersyteckim i
Piotrem Siekluckim, dyrektorem krakowskiego Teatru Nowego.
Zawłaszczanie "pedała"Jerzy Krzyszpień już na początku spotkania podkreślił, że ważne jest, by w komunikacji ze społeczeństwem
jasno i precyzyjnie formułować cele. Podając przykład USA, gdzie już w latach 60. rozpoczął się ruch emancypacyjny gejów i lesbijek, nawiązał do Franklina Kameny'ego, autora eseju "Gay is good" (gejowskie i lesbijskie jest dobre), który zwracał dużą uwagę na sposób komunikacji ze społeczeństwem i od początku podkreślał słowo "równość" a nie "tolerancja".
Dlaczego "społeczność" a nie "środowisko"? Ponieważ społeczność oparta jest na solidarności, oznacza, że daną grupę coś łączy, ma wydźwięk pozytywny. Następnie prowadzący spotkanie Radek Oliwa nawiązał do tytułu spotkania: "Język i władza: emancypacja pełną gębą".
"Jesteśmy niewolnikami swojego języka, a krytyczne spojrzenie na język otwiera ludziom oczy" - podkreślił Jerzy Krzyszpień, dodając, że istnieje ścisła zależność między stosunkami społecznymi i językiem, podając ponownie przykład USA i ruch emancypacji społeczności afroamerykańskiej.
W kolejnej części spotkania zastanawialiśmy się, dlaczego w Polsce nie udało się zawłaszczyć słowa "pedał" (co udało się m.in. w Niemczech i Szwecji). Jerzy Krzyszpień zasugerował, że być może dlatego, że "pedał" pochodzi od słowa pederasta, czyli miłośnik chłopców, a to ma konotacje pedofilijne.
"Jeżeli nie pedał to co?" - pytał Radek Oliwa. Krzyszpień zaznaczył, że
jest problem z językiem polskim, który jest rzeczownikowy i w którym nie ma zbiorczego tłumaczenia "gay".
"Niewidoczność w języku prowadzi do marginalizacji pewnych grup" - zaznaczył Jerzy Krzyszpień podkreślając, że dziennikarze często zapominają o lesbijkach i tłumaczą "gay" jako gejowskie.
W poszukiwaniu idealnego hasłaJakie cechy powinno mieć idealne hasło na transparentach podczas demonstracji i parad? Jerzy Krzyszpień wypunktował: powinno być przemyślane ze względu na formę i treść, zrozumiałe, powinno edukować, także ludzi, którzy potrzebują emancypacji, bardziej zjednywać ludzi niż zrażać, odwoływać się do ogólno przyjętych wartości, takich jak wolność, czy równość, nie powinno podkreślać różnic ideologicznych (np. nasze parady, wasze pielgrzymki), powinno mieć cel emancypacyjny, powinno być dowcipne i zapadać w ucho.
Czy język musi się podporządkować ruchowi emancypacyjnemu?...zapytaliśmy Piotra Siekluckiego, który stwierdził, że nie. Czy wystawiane obecnie na deskach Teatru Nowego "Lubiewo" powiela uprzedzenia? Sieklucki podkreślił, że nie możemy zapomnieć o tym, że "Lubiewo" jest przede wszystkim śmieszne dla "ciot". Słowo to stało się obiektem ożywionej dyskusji z przybyłymi na debatę gośćmi.
Czy "ciota" jest obraźliwa? Czy powinniśmy próbować odczarować to słowo? Z sali przede wszystkim padały argumenty dotyczące kontekstu. Czy zwracając się do siebie per "cioty" pokazujemy, że nie mamy do siebie szacunku? Zdania były podzielone.
Piotr Sieklucki zauważył także, że często sami antagonizujemy. Z jednej strony są "ci pederaści, sodomici", ale z drugiej strony są "ci katolicy, katole". Podkreślił jednak, że konfrontacja, prowokacja zawsze jest dobra, ale nie wszystko da się pogodzić. Bo i po co?
Serdecznie dziękujemy wszystkim za przybycie i ciekawą dyskusję! Kolejne spotkanie Klubu Queer.pl na Scenie 21 -
18 kwietnia. Tym razem porozmawiamy
o krakowskim Marszu Równości, który już 19 maja!Więcej zdjęć z debaty "Język i władza: emancypacja pełną gębą"(md)
Zapraszamy na Gazową 21 (wejście - sala Coco, obok Klubu Cocon), gdzie przestrzeń dla swoich działań znalazło stowarzyszenie
Krakowski Kolektyw Twórczy oraz
Scena 21. W programie m.in. spektakle, spotkania, debaty, pokazy filmów.
pederasta (gr. paiderastes, co przez łacinę - i jej erazmiańską konwencję wymowy - przedostało się do polszczyzny jako "pederasta") oznacza "mężczyznę zalecającego się do chłopców/kochającego chłopców".
natomiast przymiotnik "pedalis" oznacza "związany ze stopą/nożny". od starożytności wierzono, że ochładzanie członków (zwłaszcza stóp) ma wpływ na obniżenie libido - stąd też średniowieczna nauka chrześcijańska radziła osobom przejawiającym zbytni popęd (oraz duchownym) chodzić bez obuwia. św. Franciszek m.in. z tych względów umieścił zapis o "chodzeniu na boso" w regule swego zakonu. przez rozszerzenie zanaczenia używano tego słowa w odniesieniu do mężczyzn mających obniżone libido / problemy z potencją -> niezdolnych do podjęcia współżycia z kobietą, a co za tym idzie niezdolnych do spłodzenia potomstwa; a stąd już "bardzo blisko do homoseksualizmu", tj. skłonności homoseksualnych jako przyczyny niemożliwości podjęcia wzpółżycia z kobietą.
wcale bym się nie zdziwił, gdyby taka etymologia "pederasta -> pedał" pochodziła ze słownika etymologicznego Brücknera, który w wielu wypadkach wyprowadza absurdalne etymologie niezgodne z regułami języka polskiego (np. Wawel od "wąwel" - język polski nie zna zmiany "ą->a", poza tym w Polsce istnieje kilka miejscowości o nazwie pochodzącej od słowa "wąwel", np: Wąwelnica, a do tego zupełnie absurdalnym wydje się argument semantyczny: tj. nazywanie wzgórza słowem oznaczającym wąwóz).
przestańmy więc sprzedawać bzdurę za prawdę. podana przeze mnie etymologia wydaje się być o wiele bardziej prawdopodobną i analogiczną do wielu innych zapożyczeń z języka łacińskiego funkcjonujących w języku polskim.
Wybór w ich używaniu należy jednak do indywidualnych jednostek.
Poza tym to tez czesto zwykle droczenie sie, znow cecha glownie meska-)
Uważam, że jak sami nazywamy się pedałami to nie możemy później oczekiwać od innych, że nie będą tego robić.
Ostatnio w klubie zamawiając coś przy barze usłyszałem rozmowę kilku chłopaków.
Nawet nie wiedziałem o czym rozmawiają bo ciągle używali zdrobnień słów powszechnie używanych za obraźliwe w stosunku do siebie.
gejuszku, pedałku, ciotko, ale najbardziej zdziwiło mnie to, że mówili do siebie jakby byli w otoczeniu samych kobiet.
Wiem, jaki będzie komentarz, że jak sami mówimy do siebie pedale to ma to inny wydźwięk i nie chcemy nikogo obrazić, ale czy obcy czy swój nazwie mnie skur**synem to raczej nie będzie mi miło.