"To wszystko oportunizm, koniunkturalizm i walka o władzę. Ludzie nie myślą w ten sposób, ale uchwalają te karty, bo interesują ich stołki i rządowe pieniądze"
27 maja Rada Miejska w Siedlcach odrzuciła Samorządową Kartę Praw Rodzin. Decydujący okazał się głos radnej z listy PiS, która odmówiła poparcia homofobicznej uchwały, motywując swoją decyzję niezgodnością wszelkiej dyskryminacji z nauczaniem Katechizmu Kościoła Katolickiego. Jakie były konsekwencje tej decyzji? Po co samorządom strefy anty-LGBT? Czym jest "nieuprawnione cytowanie Katechizmu"? Queer.pl rozmawia z radną Iwoną Orzełowską.
Queer.pl: Głosując przeciwko przyjęciu Samorządowej Karty Praw Rodzin nie tylko wystąpiła Pani przeciwko woli partii, z której listy uzyskała Pani mandat radnej, ale również przeciwko dominującej ostatnio w dyskursie publicznym homofobicznej narracji. Co było dalej?Iwona Orzełowska: Reperkusje były dotkliwe. Dwa dni po tym, jak zapowiedziałam, że nie zagłosuję tak, jak wszyscy, brat mojego męża stracił pracę. W miejskich kościołach odczytano list biskupa siedleckiego, w którym wyraził swoje rozczarowanie postawą jednej z radnych. Nie wymienił nazwiska, ale było wiadomo, że chodzi o mnie. Mąż zrezygnował z pracy w Państwowym Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, obawiając się konsekwencji mojej decyzji. Jeśli chodzi o rodzinę i znajomych, otrzymałam mnóstwo wyrazów sympatii. Pojedyncze osoby usiłowały ze mną dyskutować, ale nie w sposób agresywny - prawdopodobnie dlatego, że moje stanowisko od początku było bardzo precyzyjnie określone. Ugrupowanie usiłowało przekonać mnie do swojego punktu widzenia i zapowiadało powrót do tematu. Nie jestem w partii, więc nie można mnie wyrzucić, ale w Radzie Miasta siły PiS i opozycji są bardzo wyrównane i mój głos ma wielkie znaczenie. Tak naprawdę dopiero po wakacjach będę wiedziała, na czym politycznie stoję. Praca, którą się trudnię, jest na szczęście zupełnie niezależna od mojej publicznej działalności. Zastanawiałam się po tym wszystkim, czy nie powinnam się przed głosowaniem "nagle rozchorować", jak jedna z moich koleżanek z Rady, ale wolę chyba móc spojrzeć sobie w twarz w lustrze.Nie ma wielkiej sympatii pomiędzy panią a koleżankami i kolegami z Prawa i Sprawiedliwości?Nie. Jest służbowo, zimno i formalnie.
Pracuje Pani z dziećmi. Czy spotkała się Pani z jakimikolwiek negatywnymi konsekwencjami na płaszczyźnie zawodowej?Nie. Pracuję w teatrze, w środowisku tanecznym, które ma takie samo stanowisko, jak ja. Nikt z tancerzy nie wyprze się nagle Czajkowskiego, a nikt z malarzy Mi... ( Pozostało znaków: 10152 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.