Marek i Jędrzej, czyli Nasze Wielkie Krakowskie Wesele, od trzech lat biorą udział w oficjalnych uroczystościach i pochodzie z okazji 11 listopada, organizowanych w Krakowie przez wojewodę małopolskiego. I co roku pojawiają się z polską i... tęczową flagą. Pójdą i w tym roku. O tym, skąd pomysł, jak reakcje i czy kochają Polskę mówią w rozmowie z nami. A Was – zapraszamy do dyskusji w ten wyjątkowy dzień – czy i w ogóle go świętujecie, czym dla Was jest polska flaga, czy i za co kochacie swój kraj? I czego życzycie Polsce z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości?
Skąd pomysł na uczestniczenie w uroczystościach?
Marek: Co roku wojewoda, niezależnie od środowiska politycznego, z którego się wywodzi, zaprasza wszystkich na pochód z okazji Dnia Niepodległości, jak również z okazji Konstytucji 3 maja – bo to są dwa takie święta obchodzone w Krakowie w sposób państwowy. Przychodzą różni ludzie, z różnych środowisk, stowarzyszeń, bractwo kurkowe, harcerze, leśnicy, przychodzą też osoby prywatne. Więc nie widzę przeszkody w tym, byśmy także i my, jako część społeczności LGBT, się pojawili. W końcu czujemy się zaproszeni: jak wszyscy to wszyscy. A skoro uczestnicy pojawiają się ze swoimi emblematami, to my, utożsamiający się z naszą społecznością, bierzemy flagę tęczową.
Jędrzej: Idziemy, bo to jest też nasze święto. Bierzemy flagę, żeby zaznaczyć swoją obecność, ale to ma także czynnik edukacyjny. Pokazujemy ludziom, że jako tęczowa społeczność też uczestniczymy w takich uroczystościach państwowych, one są dla nas ważne i jesteśmy takimi samymi patriotami.
Marek: Słowo patriotyzm zostało nam w ostatnich latach obrzydzone, ale chodzi nam raczej o przynależność do wspólnoty, abstrahując od tych wszystkich sformułowań, że narodowe, że patriotyczne, że ojczyzna itd. Niestety słowa te nabrały ostatnio negatywnych znaczeń. To nasza wspólnota ludzi, którzy żyją w Krakowie, którzy utożsamiają się z jakimś jednym wspólnym podmiotem, jakim jest państwowość – manifestowanie tego jest dla nas przyjemnością i mamy taką potrzebę.
Jędrzej: Z drugiej strony to utożsamianie się z naszym środowiskiem, osób LGBT+. I też mam w sobie taką dumę, że idziemy z tą flagą, bo także jesteśmy częścią środowiska.
Jak reakcje?
Jędrzej: Coraz lepsze!
Marek: A ja uważam, że naszą środowiskową chorobą jest zastanawianie się jak reakcje.
Ale wiecie, że dzięki temu pokazujemy, że może nie jest tak źle, jakby się mogło wydawać?
Marek: Jak ktoś idzie z symbolami PO, czy Nowoczesnej, to u adwersarzy z przeciwnego środowiska wywołuje często agresję. I myślę sobie, że jednak ci ludzie nie zastanawiają się, jak reakcje? My mamy na tym punkcie świra. Oczywiście to nie jest tak, że jest super bezpiecznie i w Krakowie zdarzyły nam się różne incydenty, akurat nie podczas świąt, natomiast reakcje są dokładnie takie same, jak na wszystkich innych. Część ludzi, jakby "z naszej strony społecznej" cieszy się, że jesteśmy, gratuluje nam, a część ludzi z – niestety tej przeciwnej strony albo nas ignoruje, albo ewentualnie zdarzają się niekiedy jakieś nieprzychylne komentarze, ale one w żaden sposób nie odbiegają od tych na kogoś innego, komu ten ktoś nie pasuje po prostu.
Jędrzej: Oczywiście z całą tą świadomością przewrażliwienia będę szedł zestresowany, spięty i oczywiście będę mocno nasłuchiwał, będę wrażliwy na to, co ludzie mówią dookoła. I znam scenariusz: po pochodzie będę szedł zadowolony, że usłyszałem mnóstwo przychylnych komentarzy, słów wsparcia, które przykryją ten jeden, czy dwa nieprzychylne. Tak jest co roku.
Czy to dla Was akt patriotyzmu? Czym dla Was jest patriotyzm?
Marek: Od czasów młodości ewoluowałem od takiego konserwatywno-prawicowego myślenia o narodzie, narodowości, do zupełnego zakwestionowania idei narodu, XIX-wiecznej. Bo przecież Polacy w XV wieku nie myśleli o sobie jako naród polski. Wspólnota interesów, dbanie o siebie, utożsamianie się z kulturą, ważniejsze było kto, pod czyją koroną służy, a nie z jaką narodowością się identyfikuje. I takie myślenie jest mi bliższe, poczucie wspólnoty kultury, wartości, a niekoniecznie przesadzanie z tymi wszystkimi hasłami, jak patriotyzm, Bóg, honor, ojczyzna.
A polska flaga?
Marek: Ona jest dla mnie symbolem poczucia wspólnoty, bliskości z sąsiadką, z paniami, u których robimy zakupy, ze znajomymi, z którymi mówimy jednym językiem. Ale niekoniecznie, bo znam też Polaków, którzy nie mówią po Polsku, albo mają inny kolor skóry, inne pochodzenie. Poczucie emocjonalnej więzi wspólnoty w wymiarze ludzkim. I to jest dla mnie najważniejsze. Flaga polska i tęczowa są dla mnie ważnymi symbolami, które się przenikają. Tak jak flaga europejska, sztandar Krakowa, to ważne symbole, które mnie definiują.
Jędrzej: Tak, to dla nas poczucie wspólnoty.
Czy my, jako społeczność LGBT w Polsce, potrzebujemy Waszym zdaniem takich symboli?
Marek: Oczywiście.
Jędrzej: Symbole są potrzebne każdemu i każda społeczność ich potrzebuje. Potrzebujemy się jednoczyć wokół symboli, potrzebujemy się spotykać wokół symboli, są ważne.
Marek: Fenomen pozycji polskiego Kościoła i fenomen papieża wynikają z tego, że mieliśmy mało swoich własnych symboli. Chociaż myślę, że nie każdy się zastanawiał, czy to, co utożsamiał sobą Jan Paweł II mu pasowało. Ale my w Polsce mamy mało symboli, mało celebrujemy, popatrzmy na Amerykanów, czy Brytyjczyków, którzy jednoczą się wokół królowej. Chodzi też o radość przeżywania wspólnoty. My w Polsce robimy to nieudolnie, wystarczy popatrzeć co się dzieje teraz w Warszawie. Czy na Marsze Niepodległości nie chodziłoby mniej ludzi, gdyby państwo potrafiło zadbać o celebrowanie poczucia wspólnoty?
Jędrzej: To taka zwyczajna ludzka potrzeba, ludzie potrzebują raz na jakiś czas się spotkać, coś przeżyć razem, świętować. I gdy tych symboli państwowych brakuje – wchodzi religia. Możemy spotkać się wszyscy, poczucie wspólnoty jest wyjątkowe.
Za co kochacie, o ile w ogóle oczywiście, Polskę?
Jędrzej: Są dwie rzeczy: nasze wspólne poczucie wolności i dążenie do niej. I nieprzejednana siła w tym społeczeństwie do tego, żeby żyć w wolnym kraju. Gdy popatrzymy na naszą historię to ta siła wolności jest imponująca, jesteśmy niesamowitym przykładem. Druga rzecz: kocham ten kraj za jego kulturę i za wybitnych ludzi, którzy z tego kraju pochodzą. Nazwisk można wymienić wiele, zaczynając od Kopernika, Chopina, Skłodowską-Curie, po Wałęsę, noblistów, również żydowskiego pochodzenia, ja z tych wszystkich ludzi jestem dumny.
Marek: Mi jednak ciężko jest odpowiedzieć na pytanie za co kocham Polskę, bo chociaż wszyscy nadajemy na nutę patriotyczną, zwłaszcza przy okazji obecnego święta, to trzeba sobie jasno powiedzieć, że ja nie wybierałem tego kraju. I zawsze się zastanawiam na ile ta miłość jest wymuszona przez wychowanie, a na ile jest prawdziwa. Bo trzeba przyznać, że matka ojczyzna jest dla nas srogą matką, patrząc na sytuację społeczno-polityczną i na to, jak jesteśmy dyskryminowani. A do niedawna przez większą część społeczeństwa olewani. Ale zgadzam się z Jędrzejem, za kulturę na pewno. Ja nie wierzę w narodowość wpisaną w DNA, faktycznie mamy jednak fenomenalne pragnienie wolności, chociaż doprowadziło nas też do wielu gorzkich momentów, jak liberum veto. Jestem więc spokojny o losy Polski, bo wierzę, że ta potrzeba wolności zawsze zwycięży.
Jędrzej: Odpowiadając na to pytanie pomyślałem też o sobie o perspektywie tęsknoty za krajem, że wyjeżdżam z Polski, bo mam wybór. I za tym, co wymieniłem, bym tęsknił. Ale zastanawiam się też, za co nie lubię Polski. Znalazłem jeden: nie lubię polskiego społeczeństwa za to, że wiele i wielu z nas jest zapatrzonych w siebie i zamkniętych na drugiego człowieka.
Czego byście życzyli Polsce z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości?
Marek: Ja bym życzył utrzymania tego, co się udało osiągnąć i nie zwalniania tempa w przemianach. Nie stawiajmy kroku do tyłu, a wszystko będzie dobrze.
Jędrzej: Nam, jako społeczeństwu życzyłbym spokoju i dystansu do siebie samych, a z drugiej strony życzyłbym dalszej dobrej passy w ułożeniu i warunkach ekonomiczno-społecznych. Żeby żadna z okoliczności historycznych nam nie przeszkodziła.
Marek: Pomimo tych rządów, które są, a one przeminą, nie ma się czym przejmować, otwieramy się na drugiego człowieka. Nie przestawajmy.
Mieli dostać w zęby? Ludzie pozwolili narodowcom tak podśpiewywać, bo się z nimi zgadzają.
Artykuł na KP czytałem. A polecam inny: http://krytykapolityczna.pl/felietony/izabela-sowa-j(...)arodowa/
Marcel Woronow:
Kiedy patrzę na tzw. "narodowców" podśpiewujących "zakaz pedałowania" itp. to czuję, że nie zasługuję na bycie Polakiem. To jest strasznie przykre i bardzo boli. Polska nie jest matką srogą, tylko wyrodną. Nie wiem, czy jest jakiś sens w szanowaniu kogoś/czegoś, co nie szanuje Ciebie. Nie można kochać, nie kochając siebie.
Ludzie pozwolili narodowcom tak podśpiewywać dlatego, że ukryli się. Gdyby licznie wyszli z flagami tęczowymi i bialoczerwonymi i głośno wykrzyczeli że są dumnymi polskimi obywatelami, zaczęli być inaczej postrzegani. To straszne, że polscy LGBT nawet po wyjściu z szafy i paradowaniu na marszach równości wciąż nie są w pełni dumnymi ludźmi.
Wania, kim jest Twój ojciec? Mój ojciec to Lenin. A kto to jest Twoja matka? Sowiecka ojczyzna. A kim chciałbyś zostać? Sierotą...
Nie Ty nie zasługujesz, tylko oni.
To po pierwsze. Po drugie nie ma takiego kraju, w którym by nie było takich środowisk. A w wielu mają o wiele groźniejsze oblicze. I nie piszę tego o Węgrzech czy Rosji. Ale np. o Szwecji.
Marcel Woronow:
Kiedy patrzę na tzw. "narodowców" podśpiewujących "zakaz pedałowania" itp. to czuję, że nie zasługuję na bycie Polakiem. To jest strasznie przykre i bardzo boli. Polska nie jest matką srogą, tylko wyrodną. Nie wiem, czy jest jakiś sens w szanowaniu kogoś/czegoś, co nie szanuje Ciebie. Nie można kochać, nie kochając siebie.
Kraków - pokojowy pochód, msza na Wawelu a po południu wspólne śpiewanie patriotycznych pieśni i piosenek. W tym roku także wspaniała wystawa w Muzeum Narodowym i uroczyste obchody Niepodległości w lokalnym kontekście.
Należę do rzadkiego gatunku Krakusa, który kocha i swoje miasto, i Warszawę. Ale 11.11 zawsze się cieszę, że nie mieszkam w stolicy.
Co do meritum - bractwo kurkowe czy leśnicy, reprezentują historyczne i/lub państwowe organizacje, więc związek ich symboliki z obchodami patriotycznych świąt jest bardziej oczywisty, niż związek łączący z tymi obchodami tęczę.
Faktem jednak jest, że takie akcje mają walor edukacyjny w sytuacji, gdy są w tym kraju tacy, którzy chcą obsadzić osoby LGBT w roli wrogów polskości. Co więcej mają też walor polemiczny wobec tych osób LGBT, których rozgoryczenie wobec aktualnej sytuacji politycznej jest na tyle duże, że gotowe są tę narrację na swój temat przyjąć za swoją.
Tak więc gratuluję chłopakom pomysłu i jednak - także odwagi. Bo choć eksplozji nienawiści wobec nich w naszym mieście się nie spodziewam, to niestety zawsze i wszędzie jakiś wariat znaleźć się może.
Nie zgadzam się z nimi tylko, co do ich definicji patriotyzmu - niestety bardzo dominującej w lewicowym i liberalnym dyskursie, przez co te inne zostały oddane polskiej "prawicy".
Definicje obywatelskie i wspólnotowe są O.K. Ale to nie one są najbardziej zawłaszczane przez ekstremistów. Ci zdobywają monopol na dumę z historii oraz z bohaterstwa i męstwa tych, którzy walczyli o wolność. I to ten monopol należy przełamać.
To nie matka ojczyzna jest srogą matką, ale tylko społeczeństwo wybierające takie a nie inne władze. Ja uwielbiam Polskę, nie chcę nigdzie emigrować. Nie znoszę tylko rządów, tych wszystkich PoPisów i reszty.