Strategie mediów w stosunku do LGBT
Kiedy mowa o stosunku do homoseksualizmu, najpierw przychodzą do głowy przypadki najbardziej skrajne. Wiadomo, że istnieje ciągle dość powszechna mowa nienawiści (okrzyki „Pedały do gazu!”) czy też mowa jeszcze nie nienawistna, ale jawnie homofobiczna (Jarosław Gowin: Praktykę homoseksualną uważam za naganną moralnie, tudzież katechizm Kościoła katolickiego uznający akty homoseksualne za nieuporządkowane moralnie). Oprócz tego jest jednak pokaźny obszar mowy skrzętnie ukrywającej swe homofobiczne podłoże. Mowy, która nie bije po uszach, nie wywołuje natychmiastowego sprzeciwu, a jednak kreuje sposób postrzegania osób LGBT jako ludzi drugiej kategorii. Spotkać ja można nawet w mediach, które generalnie deklarują przyjazny stosunek do mniejszości seksualnych, jak "Gazeta Wyborcza" czy "Polityka", a objawia się pomijaniem i przemilczeniem wątków LGBT tam, gdzie powinny się znaleźć jako nieodłączny element wydarzenia.
Kiedy mowa o stosunku do homoseksualizmu, najpierw przychodzą do głowy przypadki najbardziej skrajne. Wiadomo, że istnieje ciągle dość powszechna mowa nienawiści (okrzyki „Pedały do gazu!”) czy też mowa jeszcze nie nienawistna, ale jawnie homofobiczna (Jarosław Gowin: Praktykę homoseksualną uważam za naganną moralnie, tudzież katechizm Kościoła katolickiego uznający akty homoseksualne za nieuporządkowane moralnie). Oprócz tego jest jednak pokaźny obszar mowy skrzętnie ukrywającej swe homofobiczne podłoże. Mowy, która nie bije po uszach, nie wywołuje natychmiastowego sprzeciwu, a jednak kreuje sposób postrzegania osób LGBT jako ludzi drugiej kategorii. Spotkać ją można nawet w mediach, które generalnie deklarują przyjazny stosunek do mniejszości seksualnych, jak „Gazeta Wyborcza” czy „Polityka”, a objawia się pomijaniem i przemilczeniem wątków LGBT tam, gdzie powinny się znaleźć jako nieodłączny element wydarzenia.
Jak to wygląda w praktyce obrazuję poniżej na konkretnych przykładach, wyróżniając kilka najpopularniejszych strategii.
1. Nie ma lesbijek
Kobiet homoseksualnych najczęściej się nie zauważa, a już szczególnie w tytułach. „Obama kontra geje”, „Obama uległ gejom” - pisała polska prasa w czerwcu 2009 r. Chodziło o postulat przyznania świadczenia socjalnych dla homoseksualnych partnerów i partnerek osób pracujących w amerykańskiej budżetówce. A więc o kwestie dotyczące i mężczyzn, i kobiet – i gejów, i lesbijek.
„Torysi przepraszają gejów za Thatcher” - anonsowała „Gazeta Wyborcza”. O co chodziło? O wprowadzony za rządów Thatcher przepis zakazujący „promocji homoseksualizmu” - bynajmniej nie tylko homoseksualizmu mężczyzn.
Czasem przykłady są wręcz komiczne, tekst o Naszej Sprawie 2 „Wyborcza” zatytułowała „Geje skarżą Rzepę' za kozę”, choć już lead informujący o oskarżeniu wniesionym przez „biseksualistkę i geja” obnażał gafę.
Po legalizacji związków partnerskich w Wielkiej Brytanii „Polityka” opublikowała omówienie zagadnienia pióra Marka Ostrowskiego. Tekst nosił tytuł „Wyspa gejów”. Sądząc po nim, w Wielkiej Brytanii, owszem, zalegalizowano związki homoseksualne, ale tylko mężczyzn. O kobietach – ani słowa. Kolejne przykłady można przytaczać praktycznie w każdym tygodniu i nie jest to... ( Pozostało znaków: 9632 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.