Wywiad z Pawłem Fijałkowskim, historykiem
Ukazała się właśnie twoja książka "Homoseksualizm. Wykluczenie-transgresja-akceptacja" opisująca homoseksualizm w dawnych epokach.
Skupmy się na trzech rozdziałach poświęconych Polsce. W jednym z nich stawiasz prekursorską hipotezę o związku Bolesława Wstydliwego
z Leszkiem Czarnym. Jak się wpada na homoseksualny trop u postaci z XIII wieku?
Ukazała się właśnie twoja książka "Homoseksualizm. Wykluczenie-transgresja-akceptacja" opisująca homoseksualizm w dawnych epokach.
Skupmy się na trzech rozdziałach poświęconych Polsce. W jednym z nich stawiasz prekursorską hipotezę o związku Bolesława Wstydliwego
z Leszkiem Czarnym. Jak się wpada na homoseksualny trop u postaci z XIII wieku?
Trzeba czytać między wierszami. W kronice Jana Długosza przy Bolesławie Wstydliwym coś nie zostało dopowiedziane, w tym wypadku ze względu na
jego małżonkę Kingę - najpierw błogosławioną, a potem świętą. Badacze woleli widzieć w nim impotenta niż homoseksualistę. To się pojawia w naszej
historiografii bardzo wyraźnie. Jeśli istnieją jakieś niejasności w życiu erotycznym, jeśli pożycie z małżonką, czy w ogóle z kobietami było nieudane,
to wtedy robi się z tego kogoś impotenta, bo lepsze to niż bycie "dewiantem". Tu dochodzimy do kwestii słów używanych przez naszych historyków
na określenie homoseksualizmu. I włos się jeży na głowie! W pracach współczesnych, sprzed kilku lat, orientacja seksualna bywa nazywana
"dewiacją", "zboczeniem".
Anachroniczne słownictwo nie jest jedynym problemem, przede wszystkim brakuje opracowań historycznych na temat homoerotyzmu w kolejnych epokach.
Zapóźnienia w tej dziedzinie są w Polsce ogromne, to są całe dziesięciolecia. Moja książka to tylko dotknięcie tematu, choć jeśli kogoś
zainspiruje do własnych badań, do rozszerzenia choćby jednego wątku to znakomicie. Jest mnóstwo materiału z XVI-, XVII-, XVIII-go wieku,
choćby pamiętnikarskiego, ale przede wszystkim księgi sądowe. Tam jest sporo kwestii obyczajowych, także odnoszące się do homoseksualizmu,
ale trzeba dużo przewertować, by to wyłuskać.
Pojawiły się już pierwsze reakcje na książkę?
Niedawno w gazecie "Polska" była obrona Warneńczyka przed "hańbą". Nawet zacytowano mnie, ale tylko po to, żeby zanegować jakiekolwiek przesłanki
o homoseksualności króla. I w tym momencie przestaje być ważne, czy mamy pewność, że Warneńczyk był homo, bi czy może w ogóle hetero.
Tego się pewnie nigdy nie dowiemy, ale ważny jest nasz stosunek: czy będziemy się bronić i traktować to jako hańbę czy skazę, czy
przyjmiemy do wiadomości, że tak być mogło, bo to jest część historii, natury ludzkiej i naszej przeszłości. Od tego jesteśmy w tej
chwili dalecy, szczególnie część historyków i osób myślących w nacjonalistyczny, tradycyjny sposób. W ogóle polscy historycy są w
większości konserwatywni i prawicowi, szczególnie ci ze starszego pokolenia.
Samo poruszanie tematu jest uznawane za kalanie świętości, choć akurat w przypadku Warneńczyka wątek homoseksualizmu pojawiał się
pracach wielu historyków, ale tylko o tym nieśmiało napomykano albo gorliwie negowano. To jest bardzo ciekawe, jak zaprzecza się czemuś,
czego podobno nie ... ( Pozostało znaków: 11848 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.