Argumenty przeciwników regulacji prawnych związków osób tej samej płci są nieracjonalne, ale... są. Żyją i mają się dobrze, o czym najlepiej świadczy brak
jakichkolwiek przepisów dotyczących tych związków w polskim prawie. Wciąż nie ma w naszym społeczeństwie pewnej większości,
która byłaby za wprowadzeniem takich przepisów. Ba! Nawet najbardziej szanowanym autorytetom zdarza się mówić o związkach
jednopłciowych głupstwa (Leszek Kołakowski parę lat temu stwierdził: "Małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny.
Tradycyjnie małżeństwo było sakramentem, a potem wprowadzono śluby cywilne. Para homoseksualna może sobie urządzić
taką ceremonię ślubu, ale nie powinna żądać od państwa uznania ich związku za małżeństwo w sensie ścisłym").
Geje i lesbijki oczywiście nie są większością, ale to nie znaczy, że można ich dyskryminować. Miernikiem poziomu demokracji jest właśnie stosunek do mniejszości, w tym seksualnych. Warto sobie zresztą uświadomić, właściwie każdy z nas należy do jakieś grupy (leworęczni, ateiści, imigranci, niepełnosprawni), która dla innych może wydawać się marginesem, ale prawo powinno uwzględniać istnienie i interesy całego społeczeństwa.
Celowo mylą małżeństwo ze związkiem partnerskim, by w ten sposób uciąć dyskusję.
Pytana o legalizację związków partnerskich Elżbieta Radziszewska, Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania, powiedziała:
"Nie może być tak, że mówimy (...) o tolerancji dla rzeczy nieakceptowalnych społecznie(...) Dzisiaj w Polsce nie ma przestrzeni ani społecznej, ani politycznej na uchwalenie ustawy o małżeństwach dotyczących osób homoseksualnych". Gdy dziennikarka przytomnie zauważyła: "Nie mówimy o małżeństwach, tylko o związkach", Radziszewska odparła: "Zamiennie środowisko osób homoseksualnych używa obu sformułowań" - ucina arogancko pełnomocnik rządu ds. równego traktowania.
Polskie organizacje LGBT nie wysuwają postulatu legalizacji małżeństw homoseksualnych, pomnie zapisu w Konstytucji RP (art. 18. Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej), który przez konstytucjonalistów interpretowany jest jako zakaz małżeństw jednopłciowych. Natomiast wysuwają postulat legalizacji związków partnerskich.
Mówią:
Związki gej/les to moda zachodnia, Polska nie ma takiej tradycji. Postulat znoszenia niewolnictwa też swego czasu nazywano "modą". Żeby pojawiła się jakaś tradycja, ktoś to musi ją zapoczątkować. Ten proces został zapoczątkowany w Europie zachodniej, ale w tej chwili obejmuje już zarówno kraje z innych kontynentów, a coraz częściej także krąg wschodnio-europejski (np. Czechy).
Mówią:
Jestem gejem/lesbijką i jestem przeciwko ustawie o związkach partnerskich, mi nie jest do niczego potrzebna. Nie zamierzam powielać heteryckich wzorów. Wejście w życie ustawy nie sprawi, że wszyscy będą musieli z niej skorzystać. Chodzi o to, żeby ta MOŻLIWOŚC istniała, o likwidację nierówności, która istnieje w polskim prawie.
Mówią:
Jestem gejem/lesbijką i niepotrzebny mi jakiś urzędowy świstek, by kogoś kochać i z tym kimś być. "Świstek" potrzebny jest do czego innego. Np. do tego, by nie musieć zeznawać przed sądem przeciwko osobie, "którą się kocha i z którą się jest". Taki przywilej mają pary hetero. To tylko jeden z postulatów tzw. środowiska LGBT (szerzej o konkretnych postulatach przy następnej okazji).
Miłość miłością, a codzienność codziennością. Zycie codzienne pary homo jest w Polsce trudniejsze niż pary hetero ze względu na prawne przeszkody. Musimy je usunąć.
***
Forma tekstu została zainspirowana artykułem Kingi Dunin i Magdaleny Środy
"Po co babom władza? Widmo parytetów krąży po Polsce" ("GW", 16.07.2009 r.), w którym autorki radziły, jak obalać argumenty przeciwników parytetów płci w wyborach.
***
Grupa Inicjatywna ds. związków partnerskich (Kostrzewa, Kurc, Legierski, Szypuła) organizuje kolejne debaty o możliwościach wprowadzenia w Polsce regulacji prawnych dotyczących związków osób tej samej płci. W lutym zapraszamy do Lublina (20.02), Krakowa (21.02) oraz do Białegostoku (28.02). Więcej na www.zwiazkipartnerskie.info
Jeśli jeszcze nie oddaliście swego głosu na stronie www.wszyscynatak.pl, zróbcie to koniecznie. Aby złożyć projekt ustawy w Sejmie w ramach tzw. obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej, należy zebrać 100 000 podpisów w ciągu 3 miesięcy. Od polowy września 2009 r. do końca stycznia 2010 r. na stronie wszyscynatak.pl kliknęło nieco ponad 13 tysięcy głosów. Ta "rozgrzewka" przed faktyczną zbiórką podpisów, która pewnie nas czeka, nie napawa optymizmem, zważywszy, że kliknąć łatwiej niż złożyć swój podpis na papierze.
Zgadzam się z przedmówcą. Przeciwnicy homozwiązków często podkreślają, że małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny jest wynikiem wielowiekowej tradycji. Stwórzmy więc nową, świecką tradycję i pozwólmy zaistnieć związkom mężczyzny i mężczyzny lub kobiety i kobiety.
W tej kwestii jestem optymistą: wprowadzenie homozwiązków do systemu prawnego czy to jako małżeńtwo, czy to jako partnerstwo - niezależnie od praw i przywilejów, jakie będzie dawało, będzie miało OLBRZYMIą rolę wychowawczą. w wielu krajach zniesiono karę śmierci, niewolnictwo, segregację rasową itepe w momencie, kiedy większość społeczeństwa nie była na to przygotowana. to zmiany prawne wymogły na ludziach, żeby przywykli, że wszyscy są równi.
Związek partnerski zawarłem w sierpniu 2009 (na Węgrzech) i podliczyłem, że gdybym chciał wszystkie sprawy, które za jednym zamachem i bez kosztów uregulowało zawarcie związku, załatwiać u notariusza, potrzeba by kilkudziesięciu rozmaitych upoważnień/umów, w większości jednorazowych (konieczność odnowienia). W sumie stały koszt wyniósłby około dwóch tysięcy złotych rocznie.
> w tym samym miejscu co wszystkie inne regulacje dotyczące małzeństw hetero- czyt. kodeks rodzinny i opiekunczy.
Ale przeciez ja mowilam to samo.
Zmienic KRiO tak zeby byly uznawane malzenstwa dwoch osob w dowolnej kombinacji plci.
Oczywiscie swietnie byloby zmienic art 18 konstytucji na jakis majacy sens, a do art 32 dopisac jednoznacznie czarno na bialym orientacje, ale najwazniejszy jest KRiO.
> i żeby to prawnik pisał a nie filozof czy etyk ;]
To chyba jest (powinno byc) oczywiste?
> 1. nie ustawą pisaną na kolanie (bo może być tak jak mówisz- że powstanie kolejna fikcja prawna której nikt nie będzie honorował)
Mowisz to w zwiazku z czym? Oczywiscie ze nie ustawa na kolanie.
> 2. wprowadzenie tej regulacji jest spełnieniem zasady demokratycznego państwa prawnego, równości wobec prawa itp.
Chocby wprowadzono zwiazki partnerskie wywalujace dokladnie te same skutki co malzenstwo, z mozliwoscia adopcji wlacznie, to to nadal nie jest rownosc wobec prawa.
Podam Ci najprostrzy mozliwy powod - chciazby dlatego ze panstwo ma mozliwsc wprowadzenia przepisu ktory odwoluje sie tylko do malzenstw lub tylko do zwiazkow, podczas gdy uznanie malzenstw homo rozwiazuje wszystkie, obecne i przyszle, nierownosci w prawie jedna ustawa. Powodow jest jeszcze co najmniej kilkanascie. Poczytaj co robia i co mowia prawdziwe organizacje LGBT, takie jak chocby wymienione wczesniej Marriage Equality.
> 3. nie widzę w niej czynnika edukującego- a to przy obecnych nastrojach społecznych jest potrzebą pierwszej kolejności i to na tym trzeba się skupić
Czyli "metoda malych krokow". Nie dziala. Ostatnia realna zmiana prawa na korzysc homo byla w Polsce w 1932 (i prosze bez "praw o dyskryminacji w pracy" - sa martwe, leza i smierdza). Homofobia to nie jest jakies abstrakcyjne zagrozenie. Sa wymierne straty, sa ofiary. Nie stac nas na dalsze "krok do przodu, krok do tylu". Musimy sie skupic na jak najszybszym wprowadzeniu malzenstw, ochrony prawnej takiej samej jaka maja hetero _i_ edukacji _jednoczesnie_. Wszystko inne jest poswieceniem kolejnych X z nas na oltarzu biernosci zupelnie bez sensu i w zamian za nic.
Znasz popularna definicje szalenstwa? Robic wciaz to samo spodziewajac sie innych rezultatow.
Poparcie dla zwiazkow jest tylko marginalnie wyzsze niz dla malzenstw. Za to roznica prawna miedzy nimi, zwlaszcza biorac pod uwage jak rozcienczona wersja zwiazkow ewentualnie przejdzie w ramach "kompromisu", jest gigantyczna.
wiesz. ja się zgadzam, ze para homo powinna mieć prawo do związku wywołującego skutki prawne. ale
1. nie ustawą pisaną na kolanie (bo może być tak jak mówisz- że powstanie kolejna fikcja prawna której nikt nie będzie honorował)
2. wprowadzenie tej regulacji jest spełnieniem zasady demokratycznego państwa prawnego, równości wobec prawa itp.
3. nie widzę w niej czynnika edukującego- a to przy obecnych nastrojach społecznych jest potrzebą pierwszej kolejności i to na tym trzeba się skupić
i takie jest moje stanowisko ;]
nawet wkurwiać mi się nie chce już.
może dlatego nie wiem jak to z rodziną jest bo u mnie rodzina patrzy na mnie w identyczny sposób jakbym był hetero.
Siostra była homofobicznie nastawiona do gejów ze ze względu na to,że jej przyjaciółka była z ''gejem'' prawie 2 lata i później jak gdyby nigdy nic powiedział że jednak jest gejem i sobie idzie.
Jeżeli kobieta wie a wypiera ze świadomości, że jej mąż jest gejem to jej problem.
W tym filmiku kobiety żyły ponad 20 lat z gejem i tego nie widziały?
dziwne.
może każdemu należy się Oskar?