Suwerenna "polska moralność" ponad wszystkim
Czy to możliwe, że w Polsce trwa od kilku miesięcy prawie niezauważalnie ożywiona dyskusja na temat związków homoseksualnych? Czy jest do pomyślenia, że na temat legalizacji partnerstwa gejów i lesbijek obraduje Sejm, odbywają się wielkie, międzynarodowe konferencje, wydawane są oświadczenia, trwa ostra walka polityczna - a komentarzy w prasie jak na lekarstwo, organizacje mniejszości seksualnych nie wchodzą na barykady a społeczeństwo nie dzielą gwałtowne spory? Owszem, możliwe. Rzecz w tym, że Sejm nie omawia projektu ustawy o partnerstwie homoseksualnym ani też nie kłóci się o zrównanie w prawach mniejszości seksualnych. Dyskutuje natomiast o tym, jak nas tych praw trwale pozbawić. Na wieki wieków - amen.
W wywiadzie dla Innej Strony (luty 2002), posłanka Joanna Sosnowska (SLD) mówiła: "Chcemy zalegalizować konkubinaty, bez określania, że ma to być związek kobiety z mężczyzną. Czyli krótko mówiąc, wprowadzić do polskiego prawodawstwa pojęcie pary, jako związku dwojga dorosłych ludzi. (...) Nasze propozycje nie idą tak daleko, by zrównywać konkubinat z małżeństwem. Nie chcemy, by wysuwano nam zarzut, że podważamy instytucję małżeństwa. Partnerstwa nie mają być konkurencją dla małżeństw, lecz prawną akceptacją istniejącego stanu rzeczy. A wygląda on tak, że ludzie żyją z sobą na kocią łapę". Jeszcze w maju 2002 roku, podczas panelu dyskusyjnego, zorganizowanego przez warszawską Lambdę i KPH, Sosnowska twierdziła, że "rozmowy ze środowiskiem trwają i w niedługim czasie z całą pewnością wyniknie potrzeba spotkania się, by przedyskutować kształt ustawy". Minął rok i ani dyskusji ani projektu nie ma. Po krótkiej, medialnej burzy, posłanka Sosnowska została przez wład... ( Pozostało znaków: 7178 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.