Wydarzenie "Tęczowe Disco pod Pałacem Prezydenckim" odbyło się ponad miesiąc temu i było odpowiedzią na podpisanie przez prezydenta Karty Rodziny oraz wsparciem społeczności LGBT.
Okazuje się, że policja wylegitymowała 12 osób biorących udział w tej akcji, w tym dwie nieletnie. Dokumentacja w sprawie nieletnich została przekazana do właściwego sądu, natomiast na dorosłych nałożono grzywny za nieprzestrzeganie obostrzeń dotyczących zgromadzeń, wprowadzonych w związku z epidemią koronawirusa w Polsce. Dodatkowo, policja przekazała również dane wylegitymowanych osób do miejscowego sanepidu. Może on nałożyć na nie wysokie kary pieniężne w ramach postępowania administracyjnego.
Teraz w tej sprawie interweniuje Rzecznik Praw Obywatelskich, który opublikował oświadczenie dotyczące działań policji wobec uczestników Tęczowego disco. Wystąpił on także z pismem do władz stołecznej policji. Zdumienie i niepokój Adama Bodnara budzi fakt, że funkcjonariusze nie interweniowali podczas samego wydarzenia, a dopiero po jego zakończeniu, kiedy jego uczestnicy wracali już do domów.
"Rzecznik podkreśla, że wprowadzone ograniczenia wolności zgromadzeń mają na celu przede wszystkim ochronę zdrowia obywateli poprzez uniemożliwienie organizacji zgromadzeń spontanicznych, które w związku ze swym charakterem - brak organizatora i służb porządkowych dbających o przestrzeganie ograniczeń - mogą prowadzić do zwiększonego ryzyka zakażenia. W ocenie RPO adekwatność działań wydaje się wątpliwa wobec braku reakcji funkcjonariuszy podczas zgromadzenia - gdy ryzyko dla zdrowia uczestników było największe" - pisze RPO.
(jg)