Zbigniew Ziobro, Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny, poinformował na poniedziałkowej konferencji prasowej, że zwrócił się do premiera Mateusza Morawieckiego z prośbą o wyrażenie sprzeciwu wobec ostatnich propozycji Komisji Europejskiej związanych z uzależnieniem wypłat środków unijnych od przestrzegania przez kraje członkowskie zasad praworządności.
"Największe państwa Unii Europejskiej z Komisją Europejską na czele uznały, że w sposób całkowicie poza traktatowy, sprzeczny z praworządnością, przyjmą nowe reguły wydawania pieniędzy europejskich, które będą dawały KE ogromną arbitralną, niemierzalną obiektywnie władzę blokowania wypłat mierzonych w miliardach Euro", skomentował Ziobro. Jego zdaniem, zainteresowania Komisji Europejskiej wykraczają poza szeroko rozumianą kwestię praworządności, a sama propozycja zawiera treści ukryte: "Nie chodzi wyłącznie o kwestie sądownictwa, wyboru sędziów, prokuratury, ale chodzi także o kwestie mediów, dostępu do aborcji, prawa podstawowe, interpretowane jako prawa do zawierania małżeństw gejowskich i adopcji przez takie pary dzieci".
Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy własnego głosu w Internecie. Daliśmy radę przez 24 lata - z Waszą pomocą przetrwamy także ten ciężki okres. Równocześnie utrzymanie takiego projektu jeszcze nigdy nie było tak trudne.
Zobacz jak wspomóc QUEER.PL
"Polskie państwo nie może pod żadnym pozorem zgodzić się na tego typu rozwiązanie", dodał minister. "Tu chodzi o podstawowe sprawy związane z naszą tożsamością, kulturą, polską duszą, polską rodziną, wszystkim co jest chronione przez polską konstytucję. Gdybyśmy zgodzili się, to mogłoby to mieć dramatyczne konsekwencje".
Na poniedziałkowej konferencji prasowej wystąpił również Patryk Jaki, Wiceminister Sprawiedliwości, który odniósł się do raportu Komisji Europejskiej bardziej szczegółowo. "Historia nas uczy, że jeśli ktoś ma złe intencje, to chowa te intencje pod ładnymi hasłami", powiedział Jaki. "Ludzie, którzy wprowadzali w Polsce komunizm, również twierdzili, że chodzi im o równość. (...) Trzeba zapytać, czy Polacy w ogóle mają jeszcze prawo do ustanawiania własnego prawa w jakiejkolwiek dziedzinie".
Wiceminister kartkował dokument i odczytywał z niego kolejne fragmenty. "Czytamy na przykład w akapicie 33A, że ataki na niezależność Rzecznika Praw Obywatelskich są łamaniem praworządności. Rozumiem więc, że Rzecznik Praw Obywatelskich nie podlega w Polsce krytyce. (...) Oczywiście łamaniem praworządności jest to, że w ogóle w polskim parlamencie dopuszczono do dyskusji nad obywatelskim projektem ustawy "Stop pedofilii". To jest wymóg wynikający z Konstytucji. Czyli rozumiem, że mamy złamać polską konstytucję, żeby nam nie zabrano pieniędzy?".
"W punkcie 44A łamaniem praworządności jest oczywiście dyskusja o edukacji seksualnej oraz zapowiedź wypowiedzenia Konwencji Stambulskiej [o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej - przyp.red.]. Czyli sama zapowiedź wypowiedzenia konwencji, której nie ratyfikowały wszystkie kraje Unii Europejskiej, jest również łamaniem praworządności. A teraz hit, proszę Państwa, naprawdę hit: łamaniem praworządności według europejskich elit jest przyjmowanie regionalnych Kart Praw Rodzin [kontrowersyjny dokument autorstwa fundamentalistyczno-katolickiej fundacji Ordo Iuris - przyp.red.], bo ona rzekomo dyskryminuje LGBT".
"Według tych ludzi, łamaniem praworządności jest normalne realizowanie programu, który wybrali Polacy większością głosów", podsumował Jaki. "Trzeba sobie zadać pytanie, czy jest w ogóle jakakolwiek cena, którą jesteśmy skłonni zapłacić za polską suwerenność".
(JS)
Trzeba było udawać wielkiego euroentuzjastę, bo statystycznie, kilka lat temu, 90% Polaków do Unii Europejskiej miało stosunek pozytywny. Niestety, Unia stanęła PiSowi na drodze w transformacji ustrojowej i dzisiaj chyba taką retoryką wypowiada się jej ostateczną wojnę.
Opcje są dwie - albo PiSowi, z całą medialną machiną którą sobie wybudował, uda się Polakom obrzydzić UE i doprowadzić w perspektywie 5 lat do dyskusji o wystąpieniu ze wspólnoty w imię obrony Polskości, tradycji, wartości i pewno po drodze też katolicyzmu, albo straci fundusze i poparcie, a jego retoryka o wiecznych sukcesach zostanie zdeptana w taki sposób, że już w kraju nie uda się tego ukryć przed mniej wyedukowaną częścią społeczeństwa, czerpiącą wiedzę z limitowanych, wyłącznie krajowych źródeł.
Obstawiam opcję pierwszą.
Jak się bawić w futurystę, to stawiam stówkę, że w zamian zostanie zaproponowany jakiś lokalny, nic nieznaczący sojusz a'la wyszehradzki (jednak bez Czech), megalomanicznie opisywany w TVP jako doskonały, wpływowy i bogaty jak Kanada i Stany razem wzięte. UNIA+.
Wsrod wyborcow pisu sa tez tacy co siedza za granica albo wyjezdzaja regularnie za praca..Jak pis ich odetnie od zrodelka tym wyjsciem z uni to kaska przestanie sie zgadzac.
Trzeba było udawać wielkiego euroentuzjastę, bo statystycznie, kilka lat temu, 90% Polaków do Unii Europejskiej miało stosunek pozytywny. Niestety, Unia stanęła PiSowi na drodze w transformacji ustrojowej i dzisiaj chyba taką retoryką wypowiada się jej ostateczną wojnę.
Opcje są dwie - albo PiSowi, z całą medialną machiną którą sobie wybudował, uda się Polakom obrzydzić UE i doprowadzić w perspektywie 5 lat do dyskusji o wystąpieniu ze wspólnoty w imię obrony Polskości, tradycji, wartości i pewno po drodze też katolicyzmu, albo straci fundusze i poparcie, a jego retoryka o wiecznych sukcesach zostanie zdeptana w taki sposób, że już w kraju nie uda się tego ukryć przed mniej wyedukowaną częścią społeczeństwa, czerpiącą wiedzę z limitowanych, wyłącznie krajowych źródeł.
Obstawiam opcję pierwszą.
Jak się bawić w futurystę, to stawiam stówkę, że w zamian zostanie zaproponowany jakiś lokalny, nic nieznaczący sojusz a'la wyszehradzki (jednak bez Czech), megalomanicznie opisywany w TVP jako doskonały, wpływowy i bogaty jak Kanada i Stany razem wzięte. UNIA+.
Dzisiaj w modzie jest ich publiczne wywlekanie i wypisywanie na wysoko podniesionych sztandarach.
A na polski, przaśny rynek idei rzucono znów LGBT+.
Cokolwiek o faszystach można powiedzieć, to propagandę mają jak złoto, a nawet jak koltan.
Po szczycie ponoć wszyscy zadowoleni. Tak jak pod debatach prezydenckich, każdy kandydat czuł się zwycięzcą ;)
Ja się mimo wszystko dziwię. Ale rozmawiałam ostatnio z takim miłośnikiem Konfederacji, i jeszcze bardziej mnie zdziwiło jego (naprawdę szczere) oburzenie, że nazywa się ich faszystami. Wydaje mi się, że u części z tych osób występuje autentyczny brak zrozumienia tego za czym tak na prawdę głosują. Nie wiem czy to braki w empatii, edukacji, intelekcie czy może skłonność do ulegania manipulacjom. A może mieszanka tego wszystkiego. W każdym razie rozmowa z nimi trudna, bo od razu przyjmują pozycję agresywnie-obronną lub wręcz atakującą, tak jakby jednak mimo wszystko gdzieś podświadomie wiedzieli, że coś złego jest w ich poglądach.
Nie, oni są bardzo sprytni i skuteczni. W przeciwieństwie do lewicy i liberałów, którzy dają się ogrywać jak dzieci
To prawda, potrafią obywatelom za pośrednictwem tv kusrskiego wmówić wszystkie głupoty a opozycja zamiast ludziom tłumaczyć że oni zakłamują rzeczywistość to się daje wpuszczać w maliny.
Zresztą wystarczy zobaczyć jak wygląda sytuacja na yt, jaka jest ilość i często niezła jakość contentu prawicowego a jaka mizerna ilość i zazwyczaj słaba jakość liberalnego. Nie dziwmy się później że takie wysokie poparcie wśród młodych ma konfederacja.