Robert Biedroń, zapytany o to, czy popiera adopcję dzieci przez pary jednopłciowe odpowiedział: "Równe prawa, wszystkie takie same prawa jak w związkach różnej płci. Jak równość, to równość. I w tej kwestii także nie ma co kluczyć, takie dzieci już są, wychowują się". Biedroń jest jedynym kandydatem na prezydenta w tych wyborach, który popiera pełne równouprawnienie osób LGBTQ.
Europoseł stwierdził, że uważa, iż miarą rozwoju cywilizacyjnego jest "niewykluczanie jakichkolwiek grup" - i dodał, że "tę kwestię trzeba w końcu raz po ludzku uregulować".
Poproszony o odniesienie się do pomysłu kandydata PSL na prezydenta Władysława Kosiniaka-Kamysza, który zaproponował, że w sprawie ustawy o związkach partnerskich potrzebne jest referendum, Biedroń powiedział: "w referendach się nie przyjmuje kwestii dotyczących praw człowieka czy praw o obywatelskich".
"Jak ktoś się boi udzielić jednoznacznej wypowiedzi, będzie uciekał w referenda. Dzisiaj sprawa jest jasna: albo mamy związki partnerskie albo nie mamy" - mówił lider Wiosny.
(pk)
Z tego powodu w Polsce proces dochodzenia do adopcji jednopłciowych powinien być rozłożony na dekadę, poprzedzony wprowadzeniem przynajmniej związków partnerskich, edukacji seksualnej oraz odebraniu organizacjom religijnym wpływu na wychowanie dzieci.
Argumentacja z równości, mówienie o 'niewykluczaniu' - słuszna poniekąd - jest nieadekwatna do sytuacji.