Radykalna prawicowa aktywistka i kandydatka Konfederacji do Parlamentu Europejskiego Kaja Godek zorganizowała pikietę pod jedną z płockich szkół, domagając się zwolnienia nauczycielki. Monika Niedźwiecka była bowiem jedną z dwóch osób, które w czasie świąt wielkanocnych zostały wyrzucone z jednego z kościołów przez proboszcza z powodu przyniesienia tęczowej chorągiewki na znak sprzeciwu wobec nienawistnych dekoracji przy grobie Jezusa.
Z Płocka wciąż napływają do nas nowe informacje związane z tematem LGBT. Niedawno
pisaliśmy o sytuacji podczas świąt wielkanocnych, kiedy to
w jednej z płockich parafii wśród dekoracji wokół grobu Jezusa
obok umieszczonych na kartkach lub pudełkach nazw grzechów jak "pycha", "kłamstwo", "nienawiść" czy "agresja", pojawiły się hasła "LGBT", "gender" i "popieram LGBT". W odpowiedzi dwie osoby
przyniosły do kościoła tęczowe chorągiewki, za co zostały wyrzucone z budynku przez proboszcza. W
okolicy kościoła pojawiły się później plakaty przedstawiające wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej z tęczową aureolą, na co zareagowała m.in. radykalna działaczka prawicowa Kaja Godek.
Jedną z dwóch osób, które przyniosły do kościoła tęczowe chorągiewki, była Monika Niedźwiecka - nauczycielka języka polskiego w jednej z płockich szkół. Kaja Godek, członkini Konfederacji i pomysłodawczyni ustawy zakazującej aborcji, w zeszłym roku pozwana przez 16 nieheteroseksualnych osób za nazwanie osób LGBT zboczonymi na antenie Polsat News, zorganizowała pikietę pod szkołą w Płocku, w której pracuje pani Monika.
Kandydatka Konferedacji do PE w województwie mazowieckim mówiła: "Przyszliśmy pod szkołę w Płocku, ponieważ dochodzą sygnały, że ta szkoła jest osaczona przez lewackie lobby. Tutaj uczy języka polskiego osoba, która powinna być odsunięta od pracy z młodzieżą. Pani Monika Niedźwiecka od Wielkanocy urządzała awantury w kościele św. Dominika w Płocku – tam nie podobał się jej wystrój kościoła".
Według Godek zachowanie Niedźwieckiej było skandaliczne, a w szkole uczniowie i uczennice nie do końca dobrowolnie biorą udział "w różnych lewackich akcjach". Obiecała, że złoży pismo w sprawie Niedźwieckiej w kuratorium oświaty i przyznała, że razem z innymi pikietującymi oczekuje zwolnienia Niedźwieckiej: "Tak, oczekujemy odsunięcia od pracy z młodzieżą osób, które propagują groźne ideologie".
W pikiecie wzięło udział kilka osób z Fundacji Życie i Rodzina oraz Ruchu Narodowego. Pojawiła się tam też kilkunastoosobowa grupa reprezentująca Monikę Niedźwiecką wraz z samą zainteresowaną. Obecna była też policja.
Nauczycielka rozmawiając z dziennikarzami mówiła: "Zarzuty, które słyszę, są absurdalne.
Uczę młodych ludzi szacunku do innego człowieka przede wszystkim. Robię w szkole różne rzeczy. Mówię o osobach LGBT, ale też
sprzątam z dzieciakami cmentarz żydowski, robimy zbiórkę na rzecz uchodźców, organizujemy pomoc dla biednych rodzin przed świętami. Zajmujemy się tymi, którzy potrzebują pomocy i są wykluczeni".
(ab)
A co do pani K. G., jeśli jest tak uczulona na nas, to może być tak, jak to obserwuję u wielu dewotek: mogło być w jej życiu tak, że kiedyś coś próbowała, za młodych lat, być samodzielna i nawet układać sobie życie uczuciowe z kobietą, ale jej nie wyszło. Dlatego może kiedyś wkurzałam się na takie osoby, teraz czuję w stosunku do nich litość. I nic więcej.
Uuuuu... To będzie trzeba wyrzucić ze szkół księży i katechetki/ów :P