Rządowa walka z fake newsami
Rząd planuje walkę z nieprawdziwymi informacjami w Internecie - donosi dzisiejsza "Gazeta Wyborcza", która zwraca uwagę na dwa, kontrowersyjne wg prawników i ekspertów, zapisy w projekcie. Jeden z nich mówi, że wydawca nie może "ograniczać ani w jakikolwiek inny sposób utrudniać dostępu" do swych usług. Czy zasadnym jest więc pytanie, co w przypadku treści homofobicznych?
Dzisiejsza "jedynka" "Gazety Wyborczej"
straszy tytułem "PiS bierze sieć". O co chodzi?
O projekt, który powstaje w Ministerstwie Cyfryzacji i ma dotyczyć walki z nieprawdziwymi informacjami w sieci. Najwięcej kontrowersji w siedmiostronicowym dokumencie, do którego dotarli dziennikarze, wzbudza zapis, dotyczący tego, że wydawca nie może "
ograniczać ani w jakikolwiek inny sposób utrudniać dostępu" do swych usług, jak i ograniczać lub utrudniać "dystrybucji przekazanych do rozpowszechniania komunikatów lub rzeczowych wypowiedzi". Jeżeli dojdzie jednak do wspomnianego "ograniczania", "poszkodowany" może iść do sądu 24-godzinnego i domagać się przywrócenia treści. Jak tłumaczą to eksperci? "To ograniczenie możliwości moderowania wypowiedzi internautów i zakaz blokowania lub usuwania komentarzy pod materiałami medialnymi na podstawie autonomicznej decyzji usługodawcy" - mówi dla Wyborczej prawniczka, dr Gabriela Bar.
Eksperci zwracają też uwagę, że nowe zapisy mogą dotyczyć przede wszystkim Facebooka (w projekcie znalazł się też zapis, że serwisy i portale muszą podlegać polskiemu prawu, nawet jeżeli siedzibę mają gdzie indziej). W ostatnim roku z serwisu dwukrotnie zniknęły strony prowadzone przez narodowców, co szerokim echem odbiło się w mediach.
Przestrzeganiem nowych zasad ma zajmować się KRRiTV.
Projekt ma trafić do konsultacji we wrześniu. Minister Cyfryzacji, Anna Streżyńska, odniosła się dziś do tekstu "Gazety Wyborczej" na Twitterze.(md)