Lambda Warszawa, Kampania Przeciw Homofobii, Trans-Fuzja, Fundacja Równości oraz Fundacja Kultura dla Tolerancji wydały wspólne oświadczenie w sprawie współpracy z Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Przedstawiciele organizacji LGBT odrzucili zaproszenie na kolejne spotkanie z Januszem Kochanowskim.
Sygnatariusze oświadczenia stwierdzają, że "formuła dotychczasowej współpracy uległa wyczerpaniu, a wyniki współpracy są daleko niezadowalające i nie przynoszące wymiernej poprawy".
Działacze LGBT krytykują ostatnie wystąpienia RPO a w szczególności jego wypowiedź na temat wyroku szczecińskiego sądu w tzw.
"sprawie pedała". Januszowi Kochanowskiemu nie spodobał fakt przywołania przez sąd rezolucji Parlamentu Europejskiego i zacytowania zawartej w niej definicji homofobii. "Nie jestem pewien, czy sądom wolno korzystać z takich rezolucji. Są one przecież z natury rzeczy aktami politycznymi wyrażającymi światopogląd określonego kręgu kulturowego, którego my, Polacy, w większości katolicy, nie musimy przecież do końca podzielać" - oświadczył wówczas dziennikarzom dziennika "Rzeczpospolita". "Jeśli nakazujemy, za pośrednictwem sądu, nawet nie wprost, bycie homofilem, to przekreślamy znaczenie słowa tolerancja. Nie wolno mylić tolerancji z obowiązkiem akceptacji" - tłumaczył.
Równie nieprzychylnie oceniono autorską definicję słowa "feministka", którą RPO zaprezentował w rozmowie z "Dziennikiem". "Nie lubię feministek, bo one nie lubią kobiet.
Feministki to kobiety niespełnione w normalnych rolach" - stwierdził Kochanowski.
Organizacje LGBT obawiają się, że współpraca "w obecnej formie, tj. poprzez cykliczne spotkania, których wymiernego efektu niestety nie widać", narażają się na zasłużoną krytykę środowiska, które reprezentują. Co dalej? "Biorąc powyższe pod uwagę, z przykrością musimy stwierdzić, że wypada nam tylko czekać na powołanie odrębnego, efektywnego i niezależnego od nacisków politycznych urzędu ds. równości, którego ustanowienia wymaga szereg wspólnotowych dyrektyw równościowych" - proponują działacze.
Oświadczenie zostało przekazane Rzecznikowi Praw Obywatelskich i
opublikowane m. in. na stronie warszawskiej Lambdy.(ro)
Oczywiscie mialo byc "ale nie mozna biegac"
Zgadza sie, ale zgoda na brak akceptacji nie moze oznaczac zgody na publiczne szkalowanie.
Przyklad - mozna nie akceptowac zdrad malzenskich, ale mozna biegac za kims i krzyczec "puszczalska, puszczalska!". Taka sprawa rowniez nadawalaby sie do sadu i musialaby skonczyc sie wyrokiem skazujacym, i szczerze watpie zeby ktos widzial w tym cokolwiek kontrowersyjnego. A przeciez chodziloby o w gruncie rzeczy to samo.
Wiec nie, zgoda na takie zachowania to nie jest "zgoda na brak akceptacji", tylko zgoda na lamanie prawa w imie nienawisci pod pretekstem moralnosci.
Wreszcie - mozna z tym walczyc nie mieszajac do tego z natury relatywnych pojec typu "tolerancja", "moralnosc" i "wartosci".
Dlaczego tak wiele mowi sie o "tolerancji", a tak malo o czyms tak fundamentalnym jak rownosc wobec prawa? Chyba po to zeby sprawe zredukowac do wojenki ideologii i przeciagnac w nieskonczonosc.
Sąd nie powoływał się na rezolucję PE - przywołał ją, tzn. wykorzystał zawartą w niej definicję homofobii. Warto dokładnie przeczytać tekst.