Obchodzimy dzisiaj Międzynarodowy Dzień Widoczności Osób Transpłciowych. Przypominamy, że prawa osób transpłciowych to prawa człowieka i zachęcamy do zaangażowania się w inicjatywy organizowane online, upamiętniające zasługi osób trans w walce o prawa społeczności LGBTQ. Z tej okazji porozmawialiśmy z prezeską zarządu Fundacji Trans-Fuzja, Emilią Wiśniewską oraz osobą członkowską zarządu, Grzegorzem Żakiem.
Queer.pl: Zacznijmy od dzisiejszej okazji. Dlaczego obchodzenie dni takich jak ten – Dzień Widoczności Osób Transpłciowych – jest ważne?
Grzegorz: Ten dzień daje nam możliwość pokazania całemu światu, że jesteśmy, istniejemy, i mamy coś do przekazania! Oczywiście, robimy to codziennie, jednakże ten dzień łączy nas wszystkich, przez co nasz wspólny głos jest jeszcze bardziej słyszalny.
Emilia: Może zabrzmi to buńczucznie, ale dla wielu z nas samo wyjście z domu to już aktywizm, budowanie widoczności. To zresztą często widoczność niechciana, bo wielu osobom transpłciowym kojarzy się z trudnymi doświadczeniami transfobii. To jest taka widoczność najbardziej dosłowna. Ale dzisiejsze święto jest od tego, by skupić się na dumnej widoczności, która nam, osobom transpłciowym, pomaga walczyć o nasze prawa.
Jakie główne obszary dyskryminacji osób transpłciowych można według Was wyróżnić?
Emilia: To jest dyskryminacja, którą odczuwamy w wielu sferach naszego życia. W pracy, szukając zatrudnienia, w systemie edukacji, w służbie zdrowia. A w tym ostatnim przypadku trzeba pamiętać, że osoby transpłciowe w trakcie medycznej korekty płci mają wiele złych doświadczeń związanych ze specjalistami. Wreszcie - to, jak wygląda prawne uzgodnienie płci, odziera nas z godności i zmusza do pozywania swoich rodziców czy opiekunów prawnych. I to wtedy, gdy już jesteśmy dorosłymi ludźmi, kształtującymi własne życie.
Wesprzyj Queer.pl - najstarszy portal LGBT w Europie
Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy własnego głosu w Internecie. Daliśmy radę przez 24 lata - z Waszą pomocą przetrwamy także ten ciężki okres. Równocześnie utrzymanie takiego projektu jeszcze nigdy nie było tak trudne.
Zobacz jak wspomóc QUEER.PL
A do tego jeszcze dochodzi skala transfobicznych zachowań, mowy nienawiści i przemocy. Transfobia to problem systemowy. A to oznacza, że doświadczamy jej nie dlatego, że natrafimy na swojej drodze na niewłaściwą osobę, tylko dlatego, że to rzeczywistość naszego życia.
Jakie są Waszym zdaniem główne źródła i przyczyny transfobii?
Grzegorz: Moim zdaniem jest to brak edukacji. Wiele osób bazuje na stereotypach, wyrwanych z kontekstu medialnych atrakcjach, albo co najgorsze, a i również w obecnym momencie najbardziej popularne: na medialnych kłamstwach. Wszystkie te aspekty prowadzą do zachowań transfobicznych i przemocowych na tle mniejszościowym. Ludzie nie wiedzą nawet co oznacza “gender” stawiając to na równi z transpłciowością czy orientacją. Gender oprócz bycia dosłownym tłumaczeniem “płci” to określenie z j. angielskiego na naukę o rolach płciowych.
Nie dziwię się ludziom, że tak reagują na coś, czego nie rozumieją i odnośnie czego nie mają rzetelnych informacji. Sam byłem transfobem przez 5 lat - dopiero edukacja i rozmowa z osobami transpłciowymi zmieniła moje myślenie i nauczyła mnie, czym jest transpłciowość. Im więcej rozumiałem, tym lepiej również akceptowałem siebie i odkrywałem, w jakich warunkach czuję się komfortowo.
Ostatnio miał miejsce pewien rozłam w środowisku lewicowym w związku z transfobicznymi wypowiedziami jednej z działaczek Partii Razem. Jaka jest Wasza opinia w tej sprawie? Czy odpowiednim podejściem jest jednoznaczna krytyka, ale także niejako „skreślenie” od razu całej partii, co uczyniły niektóre organizacje czy aktywiści_stki?
Emilia: Hm, odpowiednim… Myślę, że wiele osób, obserwując takie sytuacje, traci zaufanie, zawodzi się na inicjatywach politycznych, z których strony spodziewa się obrony ich praw. Tutaj przedstawicielka takiej partii zapędziła się w transfobiczne wypowiedzi, pouczanie mojej społeczności, jak mamy walczyć o nasze prawa. A potem było już tylko gorzej. Fakt, że pojawiła się w pewnym momencie jakaś refleksja (ale już nie u samej Kuczyńskiej) wynikał także z tego, jak zareagowała transpłciowa społeczność i nasze osoby sojusznicze.
Jednoznaczna krytyka niekoniecznie oznacza skreślenie kogoś definitywnie, tylko bardzo często jest to last call, jasne wyrażenie naszego oczekiwania, że transfobiczne zachowanie spotka się z odpowiednią reakcją. Ja sama mam gotowość iść z wiedzą wszędzie, gdzie to potrzebne - ale tylko wtedy, gdy wierzę, że ma to sens i widzę wolę doedukowania się w temacie transpłciowości. Mocna reakcja całej społeczności często pomaga nam w docieraniu z tą edukacją. Nie będę więc stawiać naszych działań pod szyldem Trans-Fuzji w kontraście do “skreślania” kogoś za transfobię ani studzić nastrojów. Nic tak nie uspokaja oburzenia na transfobię jak zrobienie z nią porządku we własnych szeregach.
A tak pół żartem, pół serio - mam nadzieję, że po naszej reakcji Urszula Kuczyńska już nigdy za nic Trans-Fuzji nie pochwali, jak to jej się zdarzyło w wywiadzie udzielonym “Wysokim Obcasom”. Bo co taka pochwała z jej strony ma znaczyć, że robimy coś nie tak, skoro nas Kuczyńska chwali? Czy może jednak to, że pod niewłaściwym adresem spodziewała się poparcia dla swoich wyczynów?
Jaka jest Wasza ocena transaktywizmu w Polsce?
Emilia: Ciągle się rozwija i nabiera nowych barw. W dalszym ciągu Trans-Fuzja jest najbardziej rozpoznawalną organizacją pozarządową działającą na tym polu, ale nie działamy w pojedynkę. Osoby transpłciowe współtworzą inne organizacje pozarządowe działające na rzecz osób LGBTQIAP, a także inicjatywy nieformalne. Te ostatnie rozwijają się bardzo intensywnie. Sama kiedyś w takich działałam, ale to, co widzę teraz, to ich prawdziwy rozkwit. Mnie bardzo cieszy, że transaktywizm wyrasta na potęgę, tworzy się przy tym zaangażowana społeczność.
Trans-Fuzja jest tak naprawdę małą organizacją - może tego nie widać, ale całą naszą pracę wykonujemy siłami niedużej grupy ludzi. A osób zaangażowanych w transaktywizm są przecież setki, jeśli nie tysiące! I jest to aktywizm, w którym ciągle pojawiają się pomysły na nowe formy działania. Potencjał edukowania w tematach związanych z transpłciowością jest coraz większy, podobnie jak potencjał wsparcia wzajemnego i uwrażliwienie na to, jak wielkie są tutaj potrzeby. Wystarczy się przyjrzeć, z jakim żywym odzewem spotykają się zrzutki zakładane przez osoby transpłciowe na tranzycję czy zaspokojenie ważnych potrzeb życiowych.
Co sądzicie na temat sojusznictwa osób heterenormatywnych w naszym kraju?
Grzegorz: Zawsze wierzyłem i dalej wierzę, że to właśnie osoby sojusznicze, osoby cispłciowe (osoby, których tożsamość płciowa jest zgodna z płcią przypisaną przy urodzeniu), osoby hetero, mają pewne możliwości, by wpływać na innych. Możliwości, których osoba z mniejszości nigdy nie będzie miała. Z moich obserwacji to reakcje osób sojuszniczych na dyskryminację mniejszości odnoszą najlepszy skutek.
Inaczej jest odbierane gdy osoba dyskryminowana powie "przestań", a inaczej gdy osoba sojusznicza złapie za rękę i powie "Co ty robisz? Jak ty się zachowujesz?"
Do tego dochodzi jeszcze jeden niesamowicie istotny fakt: osób z mniejszości, dyskryminowanych, jest zdecydowanie mniej. Dzięki potężnej ilości sojuszników możemy osiągnąć efektywną i szybką poprawę naszej sytuacji.
Jak dużym problemem jest według Was wykluczenie osób transpłciowych w obrębie społeczności LGBTQ? Skąd ono się bierze i czy da się temu jakoś zaradzić?
Emilia: Jak się ma jakąś jedną cechę, za którą idzie doświadczenie wykluczenia, to zawsze można się pocieszyć dokopaniem innej wykluczanej grupie, z nadzieją na pochwałę od uprzywilejowanych bardziej od siebie. I chyba właśnie tak to działa w tym wypadku. Dochodzi do tego niezrozumienie, czym w ogóle jest tożsamość płciowa, w społeczności LGBTQIAP również rozpowszechnione. Stąd osoby transpłciowe są postrzegane jako “psujące wizerunek” cispłciowych osób niehetero.
A jak temu zaradzić? Edukacją, ale kiedy trzeba - także wskazaniem transfobicznych zachowań. Na szczęście, aktywistyczna społeczność LGBTQIAP w Polsce jest już całkiem uwrażliwiona na tę kwestię i w większości nie ma tu miejsca na transfobię, przynajmniej taką podaną otwartym tekstem. Ale nie powiem też, że tej transfobii tutaj w ogóle nie ma. Od osób zaangażowanych aktywistycznie oczekuję, że pewną wiedzę już mają - stąd tutaj jestem ostrzejsza w ocenach. Dla osób wykluczających osoby trans nie powinno być miejsca w aktywizmie LGBTQIAP.
"Nie lubię 'przegiętych', nie lubię 'transów', 'nie lubię tych się obnoszących'.