Gra na Platformę
Wywiad z Krystianem Legierskim, "czwórką" na warszawskiej liście SLD
Zostałeś pełnomocnikiem sztabu SLD ds. równości. Na czym ma polegać ta funkcja?
Mam pilnować tego, żeby w trakcie kampanii kandydaci SLD w różnych okręgach realizowali program równościowy, który SLD posiada. To dość trudne zadanie, zwłaszcza w okręgach konserwatywnych, gdzie to różnie może wyglądać i wszystkie partie mają z tym problem, natomiast jeżeli coś takiego wydarzy się w szeregach SLD to budzi to największe oburzenie, bo ta partia najbardziej popiera nasze postulaty. Trudne zadanie, ale mam nadzieję, że się uda. Mam taki plan, żeby z Małgorzatą Napieralską pojechać do kilku okręgów i właśnie z liderami list oraz liderami naszego środowiska organizować spotkania. Tak to sobie wyobrażam.
Czyli to ma być też takie posunięcie SLD, żeby uniemożliwić wystąpienia np. Gierady lub Wikińskiego?
Wiesz co, tego teoretycznie nie da się uniemożliwić, jak ktoś coś takiego palnie to palnie, można tylko zgliszcza gasić po takich aferach. Mam nadzieję, że nikt czegoś takiego nie wypali. Możemy skomunikować się, skontaktować z tymi wszystkimi kandydatami, rozesłać im jakieś informacje na ten temat, i próbować robić co w mojej mocy, żeby te informacje do nich dotarły, i żeby się do nich zastosowali. Natomiast to żadnej gwarancji nie daje, ale mam nadzieję, że się uda. To wszystko jest w procesie nieustającym.
Wracając do Jana Gierady, jako taki pełnomocnik - co byś zrobił?
To nie tak. Moja funkcja nie jest funkcją karzącą tego typu wypowiedzi, bardziej taką prewencyjną. Muszę teraz wymyślić i myślę nad tym intensywnie, w jaki sposób dotrzeć do tych iluśset kandydatów z informacją, żeby byli ostrożni i uważali na to co mówią, żeby jakiejś gafy nie strzelili. W dużych miastach ludzie są na to uwrażliwieni, znają język, i jakoś jest łatwiej, natomiast gdzieś w takich lokalnych, małych społecznościach, zwłaszcza na wschodzie, jest różnie z percepcją pewnych zdarzeń społecznych i tam po prostu ktoś nawet nie mając złych intencji, używając niezręcznej zbitki słownej lub stereotypowych wyobrażeń, może dużo złego narobić. Mam nadzieję, że uda się zapobiec takim wystąpieniom. Jeżeli jednak coś takiego się wydarzy to ja za to odpowiedzialności nie ponoszę, tylko Sojusz, jeżeli to będą kandydaci Sojuszu, wtedy oni będą musieli podejmować decyzję co zrobić, czy będą chcieli dalej mieć taką osobę, która dopuściwszy się czegoś naruszyła wizerunek partii, czy nie. Na to już wpływu nie mam niestety.
Wiele osób z naszego środowiska uważa, że SLD traktuje LGBT w sposób instrumentalny i nie do końca poważny. Czy nie uważasz, że Twoja obecność na listach SLD oraz nowa funkcja ma trochę odbudować nadszarpnięty (jako partii lewicowej) ostatnio wizerunek Sojuszu?
Mam taką nadzieję. Wiele różnych mediów już bez ogródek gra na dobry wynik Platformy Obywatelskiej, i wykorzystują np. takie nieszczęśliwe sformułowania jak posła Wikińskiego, które moim zdaniem nie ma nic wspólnego z homofobią, wyłącznie można mówić o... ( Pozostało znaków: 12532 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.