Męska rozmowa
O męskości, nagości, sztuce gejowskiej i artystach gejach z Europy Środkowej z Karolem Radziszewskim rozmawia Mariusz Kurc
O męskości, nagości, sztuce gejowskiej i artystach gejach z Europy Środkowej z Karolem Radziszewskim rozmawia Mariusz Kurc
Jacy faceci ci się podobają?
Męscy. Czasem sam się łapię na tym, że zapędzam się w fetyszyzowaniu męskości. Generalnie najbardziej kręcą mnie faceci, dla których pozowanie, rozbieranie się, obnażanie - przy tej całej ich męskości - jest rodzajem przełamania; pewnej gry, podczas której pojawia się niemal erotyczne napięcie. To bardzo lubię.
Czekaj, czekaj. Na początek chodziło mi o fizyczne cechy. Kobiety Rubensa były specyficzne, kobiety Picassa - również. I mężczyźni Radziszewskiego to też są określone typy.
(śmiech)
Młodzi, ładnie zbudowani, ale bez przesady, niepakerzy. Niewymuskani, niegładziutcy. Częściej bruneci niż blondyni. Raczej owłosieni, bez depilacji. Odnosi się wrażenie, że naturalni, ale to pozory. Są starannie wyselekcjonowani.
Na pewno są przystojniejsi od przeciętnej normy, ale nie są profesjonalnymi modelami. Nie mają ustalonego repertuaru póz czy min, nie wdzięczą się do aparatu. Ale też nie krępują się nagości. Niektóre kobiety mi mówią, że moje wystawy są „dla gejów”, a inne, że również dla nich, dziewczyn hetero, bo nie przedstawiam facetów „mizdrzących się”. Moje zdjęcia sytuują się chyba między pożądaniem geja a heteryczki, upraszczając oczywiście.
Ale masz rację - nie ukrywam, że raczej nie fotografuję tzw. nienormatywnych ciał. Fotografuję facetów, którzy mi się podobają.
Mówisz też, że oni są zazwyczaj hetero. Dlaczego? Kręci cię, że są niedostępni?
Nie zależy mi na flircie z modelem i jeśli on jest hetero, to jemu też na pewno nie. Mamy czystą sytuację. Oni mnie kręcą jako fantazmaty męskości, a „nośnikami” tych fantazmatów, jak się okazuje, są zwykle heterycy. Chociaż nie pytam na dzień dobry moich modeli o orientację. W ogóle nie wchodzę w głębsze relacje.
Ale dlaczego ci nie zależy na flircie z modelami, skoro dobierasz takich, którzy ci się podobają? Fotograf czy malarz sypiający ze swymi modelkami to wręcz archetyp artysty hetero.
Po pierwsze - prywatnie jestem dość konserwatywny. Mam jednego faceta, jestem mu wierny. To jest konserwatyzm na mój własny użytek, nie narzucam go ludziom ani nie potępiam, jeśli mają inne zasady. A po drugie - moje pożądanie jest voyerystyczne. Być może jest jakąś sublimacją, nie przeczę. Dużo większe podniecenie czuję w napięciu podczas robienia tych zdjęć, we władzy aparatu nad modelem, niż w pójściu z nim do łóżka.
Może gdybym szukał sobie chłopaka, inaczej bym na to patrzył. Ale nie szukam, jestem w tej kwestii spełniony. Wielu gejów mówi mi, że to kamuflaż, że te wszystkie mądre opisy moich prac są tylko po to, żeby odwrócić uwagę od tego, że ja chcę sobie po prostu popatrzeć na nagich facetów.
Sam też właśnie to mówisz w katalogu do ostatniej wystawy „Backstage”. Patrzysz na nich „gejowskim” okiem, uwidaczniasz homoerotyzm neutralnych sytuacji, jak w filmie „Malarze”.
Ci malarze nie byli pewnie świadomi, że można na nich patrzeć homoerotycznie. Nawet nie zdawali sobie sprawy, że ich obserwuję z kamerą.
W Rydze nakręciłem odcinek moich „Fag Fightersów... ( Pozostało znaków: 13264 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.