Panią Barbarę poznaliśmy wiosną na krakowskiej debacie "Etyka i homoseksualność - perspektywa emancypacyjna". Ma 49 lat, męża, dzieci. I wiarę w to, że Kościół katolicki może się zmienić. Na Marszu Równości w Krakowie niosła z koleżanką wielki transparent "Miłość i wierność zawsze te same", na EuroPride - "Polak katolik też bywa". Swoimi poglądami i pomysłami chce podzielić się ze społecznością LGBT.Witajcie!
Jestem kobietą, rocznik 1961. Używam pseudonimu dr Mouse. Mam męża i troje dzieci, tak więc można mnie zaliczyć do ludzi heteroseksualnych (chociaż przyznaję się do fragmentów dwóch liter ze skrótu LGBT).
Z zawodu jestem lekarzem medycyny. Jestem osobą wierzącą i należę do Kościoła katolickiego (Kk) z własnego głębokiego przekonania.
Około dwa lata temu przemyślałam temat homoseksualności i transpłciowości. Dotarło do mnie wówczas, jak bardzo nie zgadzam się w tej kwestii z nauką moralną Kk. Uważam, że wierne związki jednopłciowe nie tylko nie czynią krzywdy tradycyjnej rodzinie, ale wręcz przynoszą jej korzyści.
Powody są następujące:
1) unikanie obłudy
2) unikanie sytuacji, kiedy ludzie homoseksualni pod presją zawierają związki z osobami płci przeciwnej.
3) radość ze szczęścia innych
W oczekiwaniu na czasy, gdy Kk zmieni zdanie (nie wiemy, kiedy to nastąpi), odczuwam potrzebę stworzenia
grup wsparcia dla ludzi LGBT, którzy czują konflikt moralny między potrzebą życia w związku jednopłciowym a przynależnością do Kościoła. Radzę takim osobom, aby żyły w stałym związku i pozostały w Kościele. Uważam, że Kk nie powinien odmawiać im prawa przyjmowania Komunii świętej. Jeśli ktoś chce jednak kierować się obecnymi wytycznymi, to z pewnością można przyjmować ją przynajmniej „duchowo”, mając poczucie, że żyje się zgodnie z sumieniem, sercem i rozumem.
Grupy wsparcia, o których mówię, polegałyby na spotkaniach, edukacji, dyskusji, modlitwie. Powinny istnieć w różnych punktach kraju i pełnić rolę podobną do duszpasterstwa małżeństw niesakramentalnych. Z konieczności byłyby oparte głównie na doradztwie osób świeckich (ludzi LGBT i przyjaznych heteroseksualnych), gdyż duchowni za taką działalność są natychmiast silnie represjonowani.
Ważne jest pisanie listów do hierarchów Kk: zarówno apelujących o zmianę zdania i podających istotne argumenty, jak i wyrażających dezaprobatę względem niedopuszczalnych wypowiedzi. Przykłady takich wypowiedzi: ks. Jan Dyduch , Wielkanoc 2010 - wymienianie homoseksualności na równi z aborcją i eutanazją jako przyczyny zła w świecie; papież Benedykt XVI – porównanie „ratowania” ludzkości przed homoseksualnością do ratowania lasów tropikalnych.
List do księdza rektora Jana Dyducha już wysłałam. Można go można przeczytać na moim blogu. Odpowiedzi nie otrzymałam.
Istotna byłaby współpraca i kontakt z organizacjami religijnymi przyjaznymi związkom jednopłciowym, które działają w innych krajach (Dignity, New Ways Ministry itp.)
Kolejne zadanie to czytanie, analizowanie i rozpowszechnianie wartościowej literatury dotyczącej tematu.
Drugi temat, o którym myślę, to
grupy wzajemnej pomocy i wymiany myśli dla ludzi LGBT, również niewierzących, pod hasłem „jak tworzyć szczęśliwy związek?”.
Chodziłoby o spotkania ludzi młodych oraz starszych; szukających partnera lub partnerki, oraz takich, którzy w udanych związkach już żyją i chcieliby się podzielić się swoimi doświadczeniami. Myślę, że tego typu warsztaty organizowane z pewną regularnością lub na zgłoszone zapotrzebowanie mogłyby być cennym uzupełnieniem pomocy profesjonalnej, świadczonej przez psychologów.
Osoby zainteresowane proszę o kontakt. Odsyłam również na
mój blog, gdzie dokładniej wyjaśniam swoje poglądy.
jestem wierząca choć nie do końca praktykując i wierze w to jak nauczyła mnie matka że Bóg jest miłosierny, rozumie nas i wybaczy nasze grzechy o ile są to grzechy wobec Jego....
Grzechem byłoby to gdybyś nie kochała.
jestem wierząca choć nie do końca praktykując i wierze w to jak nauczyła mnie matka że Bóg jest miłosierny, rozumie nas i wybaczy nasze grzechy o ile są to grzechy wobec Jego....