Pomimo pojawiających się regularnie postulatów, geje i lesbijki jak dotąd nie mieli zbyt wiele szczęścia do polskich seriali. W "M jak miłość", "Klanie" czy "Na dobre i na złe" osoby homoseksualne pojawiały się niczym złe duchy: rozbijali małżeństwa, mącili spokój szczęśliwym rodzinom, próbowali uwodzić zdeklarowanych heteryków i heteryczki po czym...
- Krzysztof Tomasik -
Pomimo pojawiających się regularnie postulatów, geje i lesbijki jak dotąd nie mieli zbyt wiele szczęścia do polskich seriali. W "M jak miłość", "Klanie" czy "Na dobre i na złe" osoby homoseksualne pojawiały się niczym złe duchy: rozbijali małżeństwa, mącili spokój szczęśliwym rodzinom, próbowali uwodzić zdeklarowanych heteryków i heteryczki po czym... znikali. Trochę lepiej było w "Magdzie M", ale i tam ulubiony gej tytułowej bohaterki - Sebastian (Bartek Świderski) świecił przede wszystkim światłem odbitym, spełniając głównie rolę pocieszyciela, bez prawa do własnego życia. Wyglądało to żałośnie, szczególnie na tle emitowanych masowo w polskich telewizjach seriali amerykańskich, które trudno sobie wyobrazić już nie tylko bez wątków gejowskich i lesbijskich, ale coraz częściej także transgenderowych.
Być może jesteśmy właśnie świadkami zmiany, która powoli się dokonuje nawet na podwórku polskich telenowel. Minęło już ponad pół roku, odkąd w popularnych "Barwach szczęścia" zaistniała para gejowska Władek Cieślik i Maciej Kołodziejski. Pojawienie się nowego bohatera zostało następująco zaanonsowane: "Już wkrótce w 'Barwach szczęścia' pojawi się nowa postać: Władek. Władek jest synem Zdzisia i Róży. Młody, przystojny, wykształcony... i bardzo tajemniczy. Skrzętnie skrywa swoją prywatność. Zamieszka w mieszkaniu odziedziczonym przez ojca po Panu Wiesiu. Zdzisio niechętnie opowiada o swoim synu. Ciekawe, dlaczego? Nowy bohater na pewno wzbudzi wiele emocji i sporo namiesza... W roli Władka zobaczymy Przemysława Stippę. Ten młody aktor w 2004 roku ukończył Akademię Teatralną w Warszawie. Grał m.in w 'Kanaliach' i 'Plebanii'. W 'Barwach...' zobaczymy go już dzisiaj. Dodamy tylko, że wraz z przyjazdem Władka szykuje się mała rewolucja w życiu naszych bohaterów. A jaka? Przekonajcie się sami już wkrótce!".
A jak to wyglądało na ekranie? Zaczęło się od tego, że po studiach w rodzinne strony powrócił Władek (Przemysław Stippa), który zainstalował się w odziedziczonym domu, a wkrótce dołączył do niego kończący doktorat Maciek (Tomasz Mycan). Były akurat święta, a rodzice Władka raczej sceptycznie odnieśli do pomysłu wspólnego zamieszkania syna z innym mężczyzną, więc nie było rady - nastąpił coming out, a potem wszystko to co znamy, jeśli nie z własnego doświadczenia to z opowieści znajomych: łzy, narzekania, szukanie winnego i ubolewanie, że nie będzie wnuków.
Warto przez chwilę zatrzymać się przy rodzicach Władka, bo nie reprezentują oni żadnej miejscowej elity, tylko wykonują jak najzwyklejsze zawody: Zdzisio (Zbigniew Buczkowski) jest mechanikiem samochodowym, a Róża (Anna Gornostaj) sprzedawczynią w sklepie. Akceptacja homoseksualizmu syna trwała u nich długo, nie obyło się bez zasięgania rad i wzajemnego wspierania, w końcu nastąpiło pogodzenie z zaistniałą sytuacją. Wszystko to zostało przedstawione dość łopatologicznie, z deklaracjami miłości rodzicielskiej mimo wszystko włącznie.
Władek i Maciek są pokazani jako zdecydowanie pozytywni bohaterowie
Trzeba zaznaczyć, że Władek i Maciek są pokazani jako zdecydowanie pozytywni bohaterowie: młodzi, sympatyczni, wykształceni i nikomu nie wadzący. Po akceptacji rodziców przyszła pora na dalszy krąg, w tym wypadku sąsiadów. W emitowanych właśnie odcinkach, jeden z nich, szczególnie zajadły (Piotr Siwkiewicz) zbiera podpisy pod petycją do rady dzielnicy z wnioskiem o wyrzucenie gejów z miasteczka. Deklarowanym powodem jest obawa przed demoralizacją dzieci, a pretekstem opalanie się chłopaków nago w swoim ogrodzie. Sprawa ma zresztą ciąg dalszy, bo warzywniak, w którym pracuje matka Władka zaczął z tego powodu gwałtowanie tracić klientów, a nawet zyskał przydomek "gejowskiego sklepu". Na szczęście sprzedawczyni ma oparcie w swojej wspólniczce Jadwidze (Agnieszka Pilaszewska), której córka przez dłuższy czas była związana z czarnym mężczyzną (Samuel Parker), znakomicie więc zdaje sobie sprawę, czym jest dyskryminacja i dlaczego nie należy poddawać się uprzedzeniom.
Widownia dość szybko zaakceptowała męsko-męski związek
Nie można nie docenić edukacyjnej roli gejowskiego wątku "Barw szczęścia", którego wydźwięk jest zdecydowanie antyhomofobiczny, choć trudno też nie zauważyć, że całość prezentowana jest na bardzo podstawowym poziomie. Być może wraz z rozwojem akcji życie Władka i Maćka stanie bardziej skomplikowane, dorobią się kręgu towarzyskiego, a przede wszystkim ich własna relacja nakreślona zostanie mniej sztampowo. Tymczasem można się cieszyć, że pojawienie się gejowskiej pary pozostało przyjęte dość spokojnie, nie słychać było żadnych protestów i wydaje się, że kilkumilionowa widownia dość szybko zaakceptowała męsko-męski związek. Nie jest to zresztą jedyny aspekt serialu, który stanowi o jego atrakcyjności dla gejów i lesbijek. Tak się bowiem składa, że od niedawna w "Barwach szczęścia" w aktorskiej roli pojawił się też Tomasz Raczek, który gra wszechmocnego wydawcę kobiecych pism faworyzującego młodą dziennikarkę kosztem jednej z bohaterek (Katarzyna Zielińska).
Gdyby jednak ktoś zbyt szybko chciał obwieścić zaanektowanie przez gejów i lesbijki "Barw szczęścia", od razu uprzedzam, że serial posiada wyjątkowo wielu bohaterów i bohaterek, a Władek i Maciek to raczej drugi plan, więc czasem mijają całe tygodnie bez ich obecności, bo akurat eksploatowane są inne wątki. Nie brakuje tam zresztą bardzo znanych nazwisk, w serialu można podziwiać Izę Kunę, Emila Karewicza, Olafa Lubaszenkę, Hannę Stankównę, Emila Karewicza, Dorotę Segdę czy Joannę Trzepiecińską. Oby jak najszybciej wątek z udziałem Przemysława Stippy i Tomasza Mycana zaczął funkcjonować na takich samych prawach.