Kalendarz Cosmopolitan 2007
Wraz z listopadowym numerem "Cosmopolitana", do rąk czytelniczek i czytelników trafia kalendarz na przyszły rok, w którym każdy z dwunastu miesięcy ma nam osładzać przystojny, świetnie zbudowany, seksowny chłopak. Oczywiście zaopatrzyłem się i ja w jeden egzemplarz. Teraz mroźne styczniowe czy lutowe poranki, będzie choć trochę swym ciepłem rozgrzewał słodki chłopak, a o zbliżającym się lecie przypomni flirtujące spojrzenie zawadiackiego blondyna...
Wraz z listopadowym numerem "Cosmopolitana", do rąk czytelniczek i czytelników trafia kalendarz na przyszły rok, w którym każdy z dwunastu miesięcy ma nam osładzać przystojny, świetnie zbudowany, seksowny chłopak. Oczywiście zaopatrzyłem się i ja w jeden egzemplarz. Teraz mroźne styczniowe czy lutowe poranki, będzie choć trochę swym ciepłem rozgrzewał słodki chłopak, a o zbliżającym się lecie przypomni flirtujące spojrzenie zawadiackiego blondyna. Czy Ci młodzi, na pół roznegliżowani mężczyźni choć przez chwilę zastanawiali się nad tym kto i w jakich okolicznościach będzie się na nich patrzył? Rozbierał wzrokiem, chciwie i łapczywie zerkał znad talerza z zupą, albo tęsknie mrugał na dobranoc?
Przywykliśmy do wszechogarniającej nagości kobiet. Słynne kalendarze Pirelli, albo ostatnio Lavazza, w artystyczny sposób, prezentują piękno kobiecego ciała. Dziewczyny są tutaj tylko towarem, wabikiem dla męskich (głównie) oczu, przynętą i strategią, dzięki której ma się obudzić w patrzącym pożądanie, a tym samym pozytywny emocjonalny stosunek do produktu, tymczasowo dyskretnie migającego w tle. Niestety taki dość subtelny sposób prezentowania kobiecej nagości i se... ( Pozostało znaków: 4993 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.