Dziennikarz "TVN24.pl" Michał Tracz rozmawiał z przedstawicielką duńskiego parlamentu Katariną Ammitzbøll. Polityczka należy do Konserwatywnej Partii Ludowej. Z wykształcenia jest ekonomistką, specjalizuje się w polityce międzynarodowej i sprawach bezpieczeństwa. To właśnie ona jest autorką rezolucji, która zaakceptowana przez rządzących i rządzące, umożliwia wejście z Polską na drogę prawną i pozwanie naszego kraju do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
"Od lat obserwujemy to, co dzieje się w Polsce, i od lat budzi to niepokój. Od lat rozmawiamy o zagrożeniach polskiej praworządności i niezależności polskich sędziów. Rozmawiam o tym z sędziami i przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości także z Polski, rozmawiałam online z sędzią Igorem Tuleyą. Ale do sprawy niezależności sędziów w Polsce doszły ostatnio jeszcze kwestie tak zwanych stref wolnych od LGBT. Uważam, że teraz miarka się przebrała.
Ogromna liczba osób LGBT deklaruje, że doświadcza w Polsce przemocy. A to jest odpowiedzialność rządu i państwa. Głęboko wierzę, że praworządność i wartości demokratyczne mają fundamentalne znaczenie dla całej naszej europejskiej wspólnoty. Dlatego sytuacja w Polsce wymaga naszej silnej reakcji" - mówi Katarina Ammitzbøll dla "TVN24.pl".
Co dokładnie znajdzie się w pozwie? Dania zarzuca Polsce brak praworządności i łamanie praw obywatelskich. Ammitzbøll przede wszystkim zwraca na sytuację polskich sędziów, polityczka jest w kontakcie z Igorem Tuleyą oraz nierespektowanie praw mniejszości, w tym osób LGBT+.
Dziennikarz zauważył w rozmowie, że w Polsce osoby z konserwatywnej partii, działającej na rzecz osób nieheteronormatywnych byłoby nie do pomyślenia.
"W takim razie chyba inaczej rozumiemy konserwatyzm. (...) Lider naszej partii jest gejem i nie ukrywa tego [Soeren Pape Poulsen jest przewodniczącym duńskiej Konserwatywnej Partii Ludowej i byłym ministrem sprawiedliwości Danii. Od 2017 roku jest zaręczony ze swoim partnerem Josue – red.] i nikt nie robi z tego żadnego problemu.
Poza tym moja partia ma w nazwie ludzi [Det Konservative Folkeparti – red.], czyli jest konserwatywną partią ludzi, partią ludową. W strukturach europejskich należymy do EPP [Europejska Partia Ludowa; w Parlamencie Europejskim należą też do niej Polskie Stronnictwo Ludowe i Platforma Obywatelska – red.]. Konserwatyści wierzą w wartości demokratyczne. To nie powinno być w ogóle zależne od podziałów politycznych. Głęboko wierzymy w konieczność przestrzegania fundamentalnych praw każdego człowieka. To jest konserwatyzm. Wolność, swobody obywatelskie, zasady demokracji – to są dla nas bardzo silne wartości" - przekonuje duńska polityczka.
Tracz wskazuje w rozmowie, że polska prawica sprzeciwia się nie tylko równości małżeńskiej, ale i legalizacji związków partnerskich oraz prawom osób LGBT+ w ogóle.
"Tak nie zachowują się konserwatyści. Taka partia powinna pomyśleć nad zmianą nazwy. Może tradycjonaliści? Zwłaszcza że chyba nie chodzi o religię. Przecież nawet papież poparł związki partnerskie osób tej samej płci. Tego, co dzieje się w Polsce, nie nazwałabym konserwatyzmem. To jest skrajna prawica. Konserwatyści nie są przeciwko demokracji i nie są przeciwko osobom LGBT.
Nie może być mowy o żadnej dyskryminacji. Także z powodu orientacji seksualnej. Państwo musi chronić każdą rodzinę, także rodzinę osób LGBT.
Słyszałam o strefach wolnych od LGBT w Polsce. Wiem, że to kwestia pewnego hasła, semantyki, ale nie możemy pozwolić na jakąkolwiek dyskryminację. Skoro państwo otacza opieką rodziny, to pozwólmy na zawieranie małżeństw także osobom LGBT. W Danii mamy mnóstwo takich rodzin, mówimy na nie tęczowe rodziny. W naszym kraju mamy 35 różnych definicji rodziny. Nie ma jednego słusznego modelu. Wszystkie są prawdziwymi rodzinami" - dodaje Ammitzbøll.
Nadal twierdzę, że samoidentyfikacja polityczna, preferowany model związku, podejście do pojęcia własności prywatnej , to kompletnie osobne kwestie. To wszystko zależy od tego, jak ostatecznie zdefiniujesz „ogóły”, takie jak naród, czy rynek. Nawet jeśli idziemy od szczegółu do ogółu, nie sposób uchwycić wszystkich szczegółów.
A historia daje mnóstwo przykładów tego, jak stronnictwa nazywające się prawicą, pomijały istotne szczegóły - np. rozmaite mniejszości społeczne, albo paradoksy rynkowe. Łatwiej jest zdefiniować idee o wysokim stopniu ogólności, jeśli bezczelnie się coś zignoruje. Z czasem zawsze okazywało się, że te wyparte elementy rzeczywistości, pewnego dnia, kopały nas w d…ę.
Stronnictwa nazywające się lewicą, z kolei, lubią wychodzić przed szereg z propozycjami nowego rozumienia idei (albo nowymi ideami). Wszystko co mówią jest na początku niezrozumiałe dla ludzi, którzy przywykli do wypierania niewygodnych faktów. A jednak pomaga im się odnaleźć, kiedy stare idee zawiodą.
Wszystkie szczegóły, zależą jednak od tego, co dokładnie te idee niosą. I tak np. prawica muzułmańska mogłaby np. bronić poligamii, bo poligamia to w tamtejszych kulturach tradycja. Z kolei rewolucyjny ruch robotniczy „Solidarność”, nazywany z jakiejś dziwnej przyczyny „prawicą”, w kraju o gospodarce centralnie planowanej, domagał się urynkowienia.
Być może zamiast „lewicy” i „prawicy” należałoby raczej mówić o „progresywistach” i „konserwatystach”?
Nie wiem. Tak tylko myślę na głos xD
Nie wydaje mi się.
Prawica nie ma monopolu na monogamiczne usankcjonowane związki.
Oczywiście pod warunkiem, że są konsensualne, bo tutaj to różnie na prawicy bywa...
Nie widzę też związku między monogamicznym związkiem, a zasadą "mój dom moja twierdza". Pół żartem, pół serio przypomnę tu zdjęcia z czasu protestów w październiku zeszłego roku, spod domu Kaczyńskiego, którą kordon policji zamienił w... twierdzę ;P
"wszystkie pochodne wartości swobód osobistych" to raczej też osobna bajka.
Nie twierdze, że ma monopol. Tak samo jak lewica nie ma monopolu na związki homoseksualne. Po prostu w prawicy małżeństwa są niejako fundamentem. Idzie się ze szczegółu do ogółu. Najpierw rodzina później grupa społeczna, kraj itp. Lewica idzie odwrotnie. Najpierw ludzkość, później klasy, poszczególne kraje, wspólnoty i jednostki. Są też nieco inaczej rozłożone akcenty. Z samej perspektywy wolności osobiste i "spełnienia życiowego w ujęciu jednostki" wbrew obiegowej opinii jakoś dużo się nie różni. W zasadzie hasła ogólne są takie same tylko w inny sposób są realizowany, chociaż też nie zawsze.
Problem polega na tym, że polska prawica jest zdominowana przez myśl totalitarną. To nigdy nie jest dobre dla ludzi. Bez względu na to czy ktoś chce wprowadzać elementy komunizmu czy faszyzmu jest to jednakowo złe i odległe od realnych postulatów danego nurtu. Demonizowanie którejkolwiek ze stron na podstawie skrajnych odłamów jest demagogią.
Kaczyński próbuje z siebie zrobić dyktatora. Z kolei przepisy, które wprowadza nie mają nic wspólnego z ideami prawicowymi tylko faszystowskimi bądź komunistycznymi. Zasłanianie się wiarą jeszcze nie czyni z nikogo konserwatysty. Tak samo powoływanie się na dobro kraju/klasy w celu gnębienia współobywateli nie czyni z nikogo patrioty/aktywisty społecznego tylko nazistę/faszystę/komunistę. Chyba się ze mną zgodzisz, że nie chcesz aby na podstawie ludzi Frakcji Czerwonej Armii (RAF) oceniać lewicę. Gdyby ktoś w imię walki o równość klas zaczął nawoływać do palenia kościołów z wiernymi w środku byłoby to równie niegodziwe.
Główne różnice rozbijają się o pojmowanie wolności osobistej w kwestiach majątkowych.
Nie wydaje mi się.
Prawica nie ma monopolu na monogamiczne usankcjonowane związki.
Oczywiście pod warunkiem, że są konsensualne, bo tutaj to różnie na prawicy bywa...
Nie widzę też związku między monogamicznym związkiem, a zasadą "mój dom moja twierdza". Pół żartem, pół serio przypomnę tu zdjęcia z czasu protestów w październiku zeszłego roku, spod domu Kaczyńskiego, którą kordon policji zamienił w... twierdzę ;P
"wszystkie pochodne wartości swobód osobistych" to raczej też osobna bajka.
W Polsce skrajna katolska prawica zrobiła sobie monopol na prawicowe pojęcia, ale na świecie one znaczą coś więcej. Niestety na tej stronie wszystko co nie jest lewicą ma pod górkę. Monogamiczny usankcjonowany związek jest wpisany w prawicowe wartości. Za tym idzie "mój dom moja twierdza" i wszystkie pochodne wartości swobód osobistych.