„Jestem 34-letnim centrem w NBA. Jestem czarny. Jestem gejem. Nie mówię o tym dlatego, żeby być pierwszym ujawnionym sportowcem w czołowej amerykańskiej lidze. Ale skoro tak się stało – cieszę się, że mogę dać początek dyskusji” – napisał w „Sports Illustrated” Jason Collins, grający od 11 lat w lidze NBA koszykarz. Administracja Białego Domu poinformowała, że do Collinsa zadzwonił sam prezydent USA Barack Obama – by wyrazić swoje poparcie i podziw za odwagę.
W piątek pisaliśmy o coming oucie Brittney Griney, koszykarki, numeru jeden w tegorocznym drafcie w lidze WNBA oraz o przetaczającej się przez USA dyskusji o możliwych kolejnych coming outach w amerykańskim sporcie. Przypomnijmy – do tej pory w żadnej z czterech amerykańskich lig (MLB, NHL, NFL i NBA) nie ujawnił się żaden sportowiec. Dlatego zapewne coming out Collinsa był w poniedziałek newsem numer jeden w USA. „Nie chciałbym być tym dzieckiem w klasie, które podnosi rękę i mówi: jestem inny. Gdyby ktoś zrobił to przede mną, miałbym przetartą drogę. Ale nikt tego nie zrobił, więc podnoszę rękę” –
czytamy w tekście Jasona Collinsa, który pojawił się w najnowszym numerze „Sports Illustrated”. Koszykarz przyznał, że wiele lat minęło zanim zaakceptował siebie. „Grałem w sześciu czołowych drużynach i pojawiłem się w dwóch finałach NBA. Słyszeliście kiedyś o grze nazywanej „Trzy Stopnie Jasona Collinsa”? Jeżeli jesteś w lidze i nigdy nie byłem twoim kolegą w drużynie, na pewno byłem kolegą twojego kolegi. Albo kolegą kolegi twojego kolegi” – napisał Collins zwracając się do innych graczy. O wyjściu z szafy sportowiec zaczął myśleć w 2011 roku, najpierw ujawnił się przed swoją ciotką, która jest sędzią – i która przyznała, że wiedziała o Collinsie od lat. „Zdałem sobie sprawę, że muszę to upublicznić, kiedy mój stary kumpel ze Stanford, Joe Kennedy, obecnie kongresmen z Massachusetts, powiedział mi, że wziął udział w bostońskiej paradzie w 2012 roku. Zawsze byłem o to zazdrosny, ale słysząc o tym co zrobił Joe, zezłościłem się. Byłem dumny, że wziął w niej udział, ale zły na siebie, że będąc głęboko w szafie nie mogłem wiwatować moich heteroseksualnych przyjaciół – nawet jako widz. Gdyby mnie ktoś zapytał – musiałbym skłamać. Co za wstyd, żeby kłamać podczas święta dumy. Chcę robić to co słuszne i więcej się nie ukrywać. Chcę iść w marszu dla tolerancji, akceptacji i zrozumienia. Chcę powiedzieć: ja także” – pisze Collins.
Twitter oszalał w poniedziałek. „Jestem dumny z Jasona Collinsa. Nie duście się ze sobą tylko z powodu ignorancji innych!” – napisał
Kobe Bryant. „Jestem dumny, że mogę nazwać Jasona moim przyjacielem” – czytamy na profilu
Billa Clintona, którego córka studiowała z Collinsem. „Jesteśmy dumni z Jasona i wspieramy go w dążeniu do życia otwartego i dumnego” – skomentowała coming out koszykarza jego ostatnia drużyna –
Washington Wizards. „Seksualność Jasona nie zmienia faktu, że jest wspaniałym przyjacielem i zawodnikiem” – napisał
Jason Kidd. „Nie jest łatwo ujawnić się, gdy wciąż się jest aktywnym zawodnikiem. Dlatego tak niewiele osób się na to decyduje. Jason – jesteś teraz działaczem! I wierz mi – będziesz teraz lepiej sypiał. Wolność jest faktycznie słodkim uczuciem” – napisała
Martina Navratilova, dodając - że rok 1981 był jej, rok 2013 należy do Collinsa. Komisarz NBA, David Stern, napisał w oświadczeniu, że jest dumny z Jasona, który postanowił być liderem w tak ważnej kwestii. „Jestem z ciebie taka dumna! To wielki krok naprzód w naszym kraju. Masz nasze wsparcie” – czytamy na profilu twitterowym
Michelle Obamy.„Wsparcie, które dziś otrzymałem jest inspirujące. Wiem, że wybrałem ścieżkę, którą nie jest często uczęszczana, ale nie jestem sam” – skomentował całe zamieszanie Collins.
(md)
Ale tak jak mówię, bardzo się cieszę z jego decyzji. Na pewno uratował wielu nastoletnich sportowców i nie tylko dzięki tej deklaracji.
"Oby przyszła ludzkość ledwie chciała wierzyć, by mogło istnieć w XX wieku to, co istnieje do dziś: przemoc człowieka nad człowiekiem" - Boy-Żeleński. Nic dodać, nic ująć.
Dla mnie jednak prawdziwą bohaterką jest Martina Navratilowa, bo ona musiała samotnie zmierzyć się z nietolerancją innych . Nie miała po swojej stronie prezydenta.