Wczoraj w
krakowskiej klubokawiarni sibro odbyło się siódme już w tym roku spotkanie
Klubu Queer.pl. Tym razem o tym jak się żyje lesbijkom i biseksualistkom w mniejszych miejscowościach i o raporcie "Niewidoczne (dla) społeczności" rozmawialiśmy m.in. z
Ewą Furgał i Justyną Struzik z Fundacji Przestrzeń Kobiet.Na początku spotkania Ewa Furgał i Justyna Struzik opowiedziały o badaniach do raportu. W ciągu kilku miesięcy Fundacja przeprowadziła 25 wywiadów, zebrała 300 ankiet internetowych oraz świadectwa mailowe. Dziewczyny ubolewały, że niestety - ale nie udało im się dotrzeć do kobiet starszych - 54 proc. badanych to kobiety między 18 a 24 rokiem życia (powyżej 35 roku życia - 10 proc.). Badaczki podkreśliły też, że do badania zapraszały kobiety, które "były bądź są zakochane w kobiecie", ważne było doświadczenie życiowe badanych, a nie to jak się określają. Z badań wyszło jednak też, że kobiety te identyfikują się różnie, nie lubią nazywać się lesbijkami, ich zdaniem słowo to jest upolitycznione, niefajne, niepotrzebne. Justyna Struzik opowiadała o kobiecie, która przez wiele lat była w związku małżeńskim z mężczyzną, z którym ma dzieci i nawet po rozwodzie i wejściu w związek jednopłciowy nie mówi o sobie "lesbijka", czy "kobieta biseksualna". Podkreśla wręcz, że przez wiele lat była "szczęśliwą heteroseksualistką".
Dużo miejsca w prezentacji raportu badaczki poświęciły faktowi, że ruch LGBT często zapomina o mniejszościach seksualnych mieszkających w małych miejscowościach. Wewnątrz społeczności panuje "miejski" stereotyp osoby ujawnionej i "dumnej", który często na wsiach się nie sprawdza.
Co jest największą bolączką polskich lesbijek i biseksualistek mieszkających w mniejszych miejscowościach? Przede wszystkim izolacja społeczna i geograficzna, brak dostępu do pomocy psychologicznej, niewidoczność starszych lesbijek, dyskryminacja nie tylko ze względu na orientację, ale przede wszystkim na płeć. Badane panie zwracały też uwagę na to, że dla nich ważne są związki partnerskie (chociaż zaznaczały, że nie są im do niczego potrzebne) i edukacja - ich zdaniem ważna jest rola zmiany nastawienia społeczeństwa do społeczności LGBT. Badaczki Fundacji opowiedziały o świadectwach, o swoich doświadczeniach podczas przeprowadzania wywiadów z paniami, które do badania się zgłosiły. Poznaliśmy historie czasem smutne, ale nie zabrakło też kilku "succes story" - np. historia pary, która przeprowadziła się na wieś, wybudowała dom, gdzie wychowuje dziecko, czy historia pani po 50., która dość późno odkryła, że chce być z kobietą, ale nie przeszkodziło jej to w rozpoczęciu wszystkiego od nowa, przy akceptacji dorosłych już dzieci.
Dziękujemy wszystkim za tłumne przybycie i zapraszamy na kolejne odsłony Klubu Queer.pl!
(md)
Raport "Niewidoczne (dla) społeczności" jest dostępny także w wersji pdf na stronie Fundacji Przestrzeń Kobiet. Gorąco polecamy lekturę!
Otototo! (autorefleksja)
A jakby ktoś chciał posłuchać, podyskutować z autorkami raportu w Białymstoku:
http://grupairis.blogspot.com/2012/10/po-drugiej-stronie-teczy_21.html
Czy mój komentarz był nietaktowny? - Nie.
Myślę, że nie sprawiłam nikomu przykrości moim komentarzem. =)
A jajusza mnie uprtzedzila, masz w zeby za to-))) hehehe
To tyle z humoru-)
A do tekstu to nie uwazam za zasadne przyczyny rzekomego gorszego statusu kobiety na wsi wskazane w artykule.
Podstawowy problem ludzi ze wsi polega na tym, ze czuja sie ciagle pod obserwacja innych. Na wsi kazdy sie zna i kazdy widzi co robi inny, kto do niego przyjezdza, czym przyjezdza itp. Ta swiadomosc bycia permanentnie pod obserwacja wszystkich jest najwuieksza roznica miedzy wsia a miastem. A to, ze na wsi jest mniej lesbijek....no to normalne, kazdy ma ten prtoblem, heteryk tez, ze wybor w malej miejscowosci jest mniejszy niz w duzej.
Powtarzam - probl;em wsi to jedynie poczucie bycia obserwowanym przez innych a w miescie czlowiek czuje ze nikt go nie obserwuje, wiec to daje mu poczucie wolnosci. I na tym polega roznica.
To nie jest popisywanie się, tylko zwykłe poprawianie błędu. Chyba warto wskazywać ludziom, jak dbać o język?
Ja też nieraz poprawiam czy wytykam błędy: w piśmie banalne byki ortograficzne i wprost przerażającą,niezdolność ,do prostego postawienia , przecinka (to wszystko gwoli przykładu tego, co ludzie robią z przecinkami), a w mowie głupie podawanie dat typu "czwarty sierpień" (prawidłowo "czwarty sierpnia"), "rok dwutysięczny dwunasty" (prawidłowo "dwa tysiące dwunasty") i wymowę typu "el dżi bi ti" (a tu już jestem purystką i uważam, że nie ma żadnego powodu, by wymawiać to po polsku inaczej niż jako "el gie be te").