W weekend na Głównym Rynku w Krakowie można było doświadczyć projektu artystycznego polskiego artysty — Krzysztofa Wodiczko. Na niebie pojawiły się drony obserwujące publiczność, a z głośników można było usłyszeć wyznania osób LGBTQ+.
W piątek na Rynku w Krakowie rozpoczęły się pokazy dronów w związku z projektem "Niebo nad Krakowem. LGBT mówi". To trzecia projekcja autorstwa Krzysztofa Wodiczko w Krakowie. Poprzednie dotyczyły przemocy domowej wobec kobiet, oraz traumy żołnierzy wracających z Afganistanu. Teraz artysta opowiadał o niesprawiedliwościach i nierównościach dotykających społeczność LGBTQ+.
Widownia zebrana przy Sukiennicach była świadkami performansu, podczas którego nad ich głowami unosiły się drony wyposażone w pary oczu. Gdy urządzenia obserwowały zgromadzonych, można było wsłuchiwać się w prywatne świadectwa osób LGBTQ+ - usłyszeć ich historie związane między innymi z dorastaniem.
Jedno z wyznań, jakie było transmitowane na krakowskim Rynku Głównym, dotyczyło przeżyć studenta i artysty — Michała Wojasa, który mówił tak:
Walczycie o patriotyzm, o tożsamość, o bycie Polakami. Chcę się czuć patriotą, ale słyszę ciągle, że osoby LGBT to nie Polacy, my jesteśmy ideologią, nie jesteśmy ludźmi, że jesteśmy potworem, zagrożeniem, wszystkim...
Mamy się nie obnosić. Dobrze, nie chciałem się obnosić. Przecież to śmieszne, że osoba z brodą, wyglądająca jak mężczyzna, brzmiąca jak mężczyzna, ma żeńskie dane. Ułatwcie mi to po prostu. Zniknę z życia.
Udało nam się również porozmawiać z twórcą projektu — profesorem Krzysztofem Wodiczko, który od kilkudziesięciu lat tworzy ważną społecznie sztukę. Na co dzień mieszka w Nowym Jorku. Wykłada na Harvard Graduate School of Design. Jest twórcą takich projektów, jak "Pojazd dla bezdomnych", czy "Hełm weterana".
W.A.: Wiem, że Pana obecny projekt, nie jest jedynym, przy którym wykorzystał pan technologię dronów. Dlaczego akurat ta technologia?
K.W: Projekt “Niebo nad Krakowem. LGBT mówi” to kontynuacja serii o tych, którzy czują się obco. Traktuje drony jako urządzenia, które mają pomóc osobom, którym brakuje słów, albo odwagi. Pomagają zwrócić uwagę osób, które nie słuchają, skupiają na sobie wzrok. Drony mogą też kojarzyć się z inwigilacją — służą przecież do rejestrowania obrazu z miejsc, w które trudno człowiekowi zajrzeć, chciałem wykorzystać to skojarzenie.
Unoszące się nad ziemią drony mają też zmienić perspektywę. O ile zwykle to na mniejszości patrzy się z góry, teraz to one mają przewagę. Poza tym chcę zwrócić uwagę na to, o czym często zapominamy. Osoby LGBTQ+ nie tylko są obserwowane, ale również obserwują. Są to często ludzie, którzy muszą być czujni, muszą zwracać uwagę na reakcje ludzi, mogą żyć w strachu.
Podczas pokazu oprócz wizualnych doznań, mamy również do czynienia z narracją, możemy usłyszeć świadectwa osób nieheteronormatywnych. Jak wyglądał proces wyszukiwania chętnych do opowiedzenia historii?
Osoby, które można usłyszeć podczas pokazu to ochotnicy, z którymi osobiście przeprowadzałem rozmowy. Początkowo miałem przyjechać do Krakowa i tam wysłuchać wszystkich historii, jednak ze względu na pandemię musiało się to odbyć zdalnie, przez Zoom. To był długotrwały proces, ponieważ musiałem z każdą z osób zbudować zaufanie potrzebne przy tym projekcie. Uczestnicy opowiadają przecież o trudnych, czasami traumatycznych momentach z życia,
Czy któraś z tych historii szczególnie Pana wzruszyła, zaskoczyła?
Odpowiadając ogólnie, bo żadna konkretna sytuacja nie przychodzi mi do głowy, poruszały mnie bardzo historie związane z dzieciństwem i dojrzewaniem. Brak akceptacji w młodym wieku musi być wyjątkowo trudny. Ciężko być dzieckiem w świecie, gdzie tożsamość jest narzucana z góry i trudno się od niej uwolnić.
Co do zaskoczenia, to ja, mimo że nie mieszkam w Polsce, wiedziałem, że tu źle się dzieje. Widziałem to samo w Irlandii czy w Japonii. Zdziwiła mnie natomiast intensywność negatywnych i miażdżących przeżyć związanych z Kościołem i ortodoksja religijną. U wielu osób, z którymi rozmawiałem, poczucie wstydu, a nawet i hańby wywoływane było właśnie przez nauki i nakazy Kościoła.
Na początku mówił Pan o pokazach dronowych jako o serii. Czy w takim razie możemy spodziewać się jakiegoś zwieńczenia tego projektu na przykład w formie książki, czy filmu dokumentalnego?
Muszę powiedzieć, że nigdy wcześniej o tym nie pomyślałem! Dziękuję za pomysł. (śmiech) Na razie wyszła książka podsumowująca “Niebo nad Krakowem. LGBT mówi”. Została opracowana i wydana przez “Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie”. Tam, jak wskazuje tytuł, znajdują się informacje o tym konkretnym performansie. Jest pokazana praca “od kulis”, czyli to, w jaki sposób nagrywaliśmy głosy i oczy uczestników by to, o czym mówią, zostało najsilniej odebrane przez publiczność. Są też transkrypcje wypowiedzi uczestników.
Co w takim razie po tym weekendzie? Wraca Pan do Stanów?
Tak, muszę wrócić na Harvard, prowadzić zajęcia. Będę prowadził również wykład dla uczniów krakowskiego ASP, ale w związku z moim wyjazdem, odbędzie się on zdalnie. Pracuję również nad dwiema pracami dla Muzeum Harvardzkiego. Jedna z nich będzie dotyczyła przepaści — politycznej oraz społecznej między dwiema częściami USA. Druga to wystawa przeglądowa w Bostonie.
W takim razie trzymamy kciuki! Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję bardzo.
Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy własnego głosu w Internecie. Daliśmy radę przez 24 lata - z Waszą pomocą przetrwamy także ten ciężki okres. Równocześnie utrzymanie takiego projektu jeszcze nigdy nie było tak trudne.
Zobacz jak wspomóc QUEER.PL