Nikt nie będzie o nas pamiętał, bo sami tego nie chcemy
Myślę, że gdy któraś z bardzo zdolnych osób za sto lat będzie próbowała opisać nasze czasy, to w tym całym chaosie uda jej się wyłuskać trend, w którym wszyscy bardzo mocno siedzimy od lat: skupiania się na budowaniu własnego wizerunku. O ile kiedyś osobami publicznymi były tylko osoby posiadające jakieś talenty, mające wpływy bądź majętne, tak dziś internet sprawił, że także pojęcie bycia osobą publiczną zdemokratyzowało się. Spokojnie jednak, to nie jest kolejny boomerski tekst o tym, w jakich strasznych czasach przyszło nam żyć. To raczej tekst o tym, że nikogo nie obchodzi, w jakich czasach żyjesz. A przynajmniej nie będzie obchodziło, jeśli nic nie zmieni się w naszym postępowaniu, bo nas wyraźnie nie obchodzi, co było 20, 40, 60 lat temu. I nikogo nie będziemy obchodzić my.
Ja wiem, że historia została walkowerem oddana i ostatecznie skutecznie zawłaszczona przez środowiska narodowe, religijne i konserwatywne. Mnie też ulewa się od bogoojczyźnianej paplaniny o niezwyciężonej Polsce, która jednak wciąż zwyciężana była. O dzielnych i niezłomnych mężczyznach, którzy jednak podejmowali złe i głupie decyzje. W końcu o cudach nad Wisłą, Maryi Zawsze Dziewicy i męczeństwu Jana Pawła II, które kłóci się z faktami o jego pontyfikacie. Wiem to.
Wiem też, że historia nie jest sexy, bo nagle okazuje się, że dzisiejszy wzorzec piękna nie jest tym jedynym obowiązującym, i że za ponętne kobiety jeszcze pół wieku temu nie uchodziły te z niewystępującymi w naturze wcięciami w talii, wylewającym się biustem i tyłkiem jak szafa trzydrzwiowa. Wiem.Wiem również, że historia bywa gorzka, pełna niemiłych emocji czy s... ( Pozostało znaków: 3575 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.