Felieton Witolda Jabłońskiego
Letnia kanikuła to często czas uzupełniania zaległych lektur, na które brakło chwili podczas pracowitego sezonu. Piszący te słowa postanowił także nadrobić czytelnicze zaległości i wzbogacić swą biblioteczkę o dwie świeżo opublikowane książki, na różne sposoby zgłębiające interesujący go temat.
- Witold Jabłoński -
W pierwszym rzędzie domagała się uwagi pozycja literaturoznawcza „Genet Gombrowicza. Historia miłosna” [Gdańsk 2016], opublikowana przez Fundację Terytoria Książki. Autorem tej pracy jest Piotr Seweryn Rosół, „podwójny doktor nauk humanistycznych”, jak sam siebie przedstawia w notce na skrzydełku. Opasłe tomiszcze, (zwane popularnie „cegłą”), z ciekawie pomyślaną okładką projektu Karola Radziszewskiego, ujawnia swą tematykę w tytule: chodzi o nigdy niezaistniałe, wyimaginowane spotkanie Witolda Gombrowicza z Jeanem Genetem podczas pobytu polskiego autora w Paryżu w roku 1963.
Nasz autor tak je opisuje w swoim „Dzienniku”: „Genet! Genet! Wyobraźcie sobie, co za wstyd, przyplątał się do mnie ten pederasta, ciągle za mną chodził, ja idę ze znajomymi, a tu on na rogu, gdzieś pod latarnią, i jakby kiwał... daje mi znaki! Zupełnie jakbyśmy byli z tej samej branży! Kompromitacja! A także – możliwość szantażu! Przed wyjściem z hotelu wyglądałem przez okno... nie ma go... wychodzę... jest! Jego plecy stulone zerkają na mnie!” Warto nadmienić, że śmiałe, drastyczne obyczajowo utwory francuskiego twórcy były od dawna opublikowane (w późnych latach 40., dzięki wsparciu dwóch wybitnych imienników: Jeana Paula Sartre'a i Jeana Cocteau) i cieszyły się zasłużonym uznaniem, mimo otaczającej je dwuznacznej aury literackiego skandalu. Sam Genet miał wówczas 53 lata i jest rzeczą nader wątpliwą, by uganiał się po paryskich ulicach za sześć lat starszym polskim pisarzem. Nie mogło być zatem mowy o „kompromitacji” ani „możliwości szantażu”. Jak zwykle u Gombrowicza, owa notka jest autoironicznie mistyfikacyjna, ujawnia bowiem jego lęki, fobie, obsesje i głęboko skrywane pragnienia. W istocie podszyta jest zazdrością wobec francuskiego skandalisty: Genet bezkompromisowo wydobył bowiem na światło dzienne to, co dotychczas w literaturze cenionej na paryskich salonach bywało przemilczane, lub zaledwie sugerowane w podtekstach (jak np. sado-homoseksualne ekscesy w więzieniach i przestępczych melinach, a także portowych tawernach). Autor wypowiedział całą brutalną prawdę o „tych sprawach”, na co Gombrowicz nigdy nie potrafił się zdobyć, skrywając ją pod rozmaitym... ( Pozostało znaków: 9353 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.