Co Conchitę fascynuje w czarnych charakterach, kto "dziedziczy" jej garderobę i czy zaśpiewa piosenkę do nowego "Bonda". O wszystkim dowiecie się z rozmowy, którą przeprowadziliśmy z artystką przed jej występem w Kielcach!
Gdy w 2014 roku stanęła na scenie Eurovision Song Contest, telewidzowie w całej Europie zaniemówili. Media przekrzykiwały się newsami o "kobiecie z brodą". Przez kolejny rok Conchita Wurst - sceniczne wcielenie 26-letniego Toma Neuwirtha - podbijała świat występując m.in. przed Parlamentem Europejskim, czy sekretarzem generalnym ONZ. Austriacka drag queen nie schodziła z pierwszych stron najpopularniejszych czasopism i rok po zwycięstwie w Danii wydała swoją
pierwszą długogrającą płytę. W maju gruchnęła wiadomość, że Conchita wystąpi w Kielcach. Nie obyło się bez protestów radnych niektórych partii i grupy mieszkańców.
Regionalna Organizacja Turystyczna - organizator 6. Sabatu Czarownic - dostała jednak wolną rękę i 27. czerwca austriacka gwiazda wystąpiła obok polskich wykonawców w Amfiteatrze Kadzielnia. Choć organizatorzy obawiali się negatywnej reakcji kieleckiej publiczności, przypominając przed koncertem regularnie o tym, że "ogląda ich cała Polska" i powinni okazać szacunek wszystkim artystom, publiczność w przepięknym amfiteatrze była zachwycona występem Conchity. Nawet
zniesmaczony "kobietą z brodą" pracownik służby porządkowej przyznał mi rację: "no śpiewać to ona faktycznie potrafi".Udało nam się porozmawiać z artystką przed jej występem na kieleckiej scenie. Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę to fakt, że Conchita nawet bez "fotoszopa" wygląda perfekcyjnie. Potwierdziły się także przypuszczenia, że to wyjątkowo elokwentna a zarazem ciepła i przyjazna osoba.
Queer.pl: Podobno jako dziecko oglądałaś z mamą Eurovision Song Contest i widziałaś się oczami wyobraźni na scenie. Czy uczucie, które Ci towarzyszy, gdy występujesz jest podobne do tego wymarzonego? Conchita Wurst: To co widzę występując przed publicznością i to co robię na scenie, to mniej więcej to, co wtedy sobie wyobrażałam. Natomiast jeśli chodzi o sam konkurs, to marzyłam, że kiedyś wezmę w nim udział, ale nigdy bym nie pomyślała, że mogę go wygrać.
A jak wyobrażałaś sobie Polskę? Jakie są Twoje wrażenia? Nigdy tu wcześniej nie byłam. Jestem człowiekiem, który stara się reagować spontanicznie na nowe sytuacje i nie ma zbyt precyzyjnych oczekiwań. Gdy byłam pierwszy raz w Paryżu miałam mniej więcej takie same oczekiwania jak wczoraj, gdy wylądowałam w Warszawie. To ładne i bardzo zielone miasto. Ludzie, z którymi miałam okazję się spotkać byli bardzo otwarci i nie różnią się pod tym względem od innych Europejczyków.
Der schönste Abschluss des Tages! ❤️ Meeting some of #theunstoppables in Warsaw was the nicest way to end today! ❤️
Posted by Conchita Wurst on 26 czerwca 2015
W 2013 "gender" wybrano w Polsce słowem roku. Wówczas słychać było głosy, że "gender" to "babochłopy" i to koniec świata. W 2014 pojawiłaś się Ty i przez chwilę nikt nie wiedział co powiedzieć, bo Twój występ znacznie przerósł ich obawy. Czy w Austrii też można było odczuć taki efekt knock-outu? Austriacy byli przede wszystkim bardzo dumni. Wiem, że na początku ta duma mogła być udawana, zwłaszcza w przypadku osób na eksponowanych stanowiskach. Niektórzy mi gratulowali, bo wypadało mi gratulować, ale ja to jak najbardziej akceptuję. Wiem, że wiele osób tylko odgrywa akceptację, ale to moim zdaniem krok w odpowiednim kierunku.
W Polsce Twój występ spotkał się także z głośną krytyką ze strony gejów. Dlaczego społeczność LGBT ma taki problem z Twoim wizerunkiem? To świetny dowód na to, że orientacja seksualna, kolor skóry czy wiara nie decydują o charakterze człowieka. Można być gejem i można mnie lubić lub nie. To nie kwestia orientacji seksualnej lecz tego, czy ktoś zrozumiał przekaz czy nie.
Zauważyłem, że Twój wizerunek z czasem się zmienił. Na początku Twojej kariery byłaś klasyczną, czyli dość krzykliwą drag queen. Dzisiaj Conchita to prawdziwa dama z wyważonymi wypowiedziami i najlepszymi manierami. Czy to świadoma zmiana? Nie, to nie było świadome. Uważałam wtedy, że jestem drag queen, czyli kimś kim zawsze chciałam być. Myślałam jednak w stereotypach i było dla mnie oczywiste, że jako drag queen muszę być głośna, krzykliwa i muszę bawić ludzi zgryźliwymi żartami, co zresztą u drag queens bardzo mi się podoba, ale to nie jestem ja i nigdy nie byłam. Dziś jako Conchita czuję się bardziej sobą.
Postać, w którą się wcielasz ma bardzo silny charakter, jest suwerenna i bezbłędnie odnajduje się w każdej sytuacji. Czy to w jakiś sposób pomaga Tomowi (Tom to imię artysty, który stoi za Conchitą - przyp. red.) obronić się przed atakami? Masz rację, tak dokładnie jest. W ten sposób mogę chronić swoją prywatność. Tom nie musi robić rzeczy, które ja robię. Jeśli jestem bez makijażu to nie robię na przykład zdjęć. To jedna z zasad, które dla siebie ustaliłam. To dla mnie optymalna sytuacja. Conchita i Tom to dobry zespół.
Jako gej ujawniłaś się dość wcześnie, potem nastąpił Twój coming out jako Conchita. Który z nich był trudniejszy? Zdecydowanie ten jako gej! Bezsprzecznie! Bycie drag queen to sztuka i moja praca i nigdy nie musiałam się z tego powodu ujawniać. Powiedziałam po prostu mojej mamie czym się zajmuję. Jej odpowiedź brzmiała: świetnie, tylko nie wyrzucaj ciuchów, których już nie potrzebujesz. Wiele rzeczy, które przygotowałam dla siebie nosi teraz moja mama.
Niedawno rozmawiałem z chłopakiem, który ujawnił się w szkole jako gej i spotyka się z dyskryminacją. Zdradził mi, że jest Twoim fanem i ma Twoje zdjęcie na pulpicie komputera. Gdybyś mogła do niego przemówić z ekranu, co byś mu podpowiedziała, żeby mógł sobie lepiej radzić ze szkolną homofobią? To bardzo trudne. Nie ma tu uniwersalnych rozwiązań. Dla mnie wszystko stało się prostsze, gdy przestałam w siebie wątpić. Wcześniej wątpiłam, bo skoro społeczeństwo mówi, że bycie gejem nie jest w porządku, to może coś jest na rzeczy? Potrzebowałam wiele czasu, aby sobie uświadomić, że to społeczeństwo się w tej kwestii myli - nie ja. W momencie, gdy ujawniłam się przed wszystkimi, byłam w stu procentach pewna, że sama siebie akceptuję.
Odwaga pojawiła się więc po uświadomieniu sobie, że nie robisz nic złego? Tak było. Moi rodzice zawsze mnie uczyli, że w życiu istnieją bardzo proste zasady: respektuj innych i nie sprawiaj im bólu - reszta nie jest już taka ważna. To jest taka moja podstawowa lista kontrolna, którą się posługuję, gdy ktoś mi cokolwiek zarzuca.
Od Twojego zwycięstwa w ESC jesteś bezustannie w drodze i co chwilę donosisz o nowych projektach. Czy tu też masz jakąś listę kontrolną? Według jakich kryteriów podejmujesz decyzję w tych sprawach? Zastanawiam się, czy to mi będzie sprawiało przyjemność czy nie.
A czy nadal sprawia? I to jak! Uwielbiam się malować i uwielbiam bawić ludzi.
Na pewno słyszałaś już wiele razy, że utwór "Rise like a Phoenix" brzmi jak piosenka z "Bonda". Czy Conchita zaśpiewa w następnym filmie o agencie 007? Gdyby to była tylko moja decyzja, to tak. Niestety takie proste to nie jest i nie wystarczy do nich zapukać i powiedzieć "chciałabym".
Za nami Sabat Czarownic i występ Conchita Wurst. Jak Wam się podobało? #SabatCzarownic
Posted by TVP.pl on 28 czerwca 2015
A czy wolałabyś śpiewać piosenkę do Bonda czy być dziewczyną Bonda? No pewnie, że wolałabym śpiewać... ale gdybym miała zagrać, to widziałabym się w roli asystentki czarnego charakteru, która odhacza każde zadanie i mówi: "tak, załatwione", albo "jeszcze nad nim pracuję". Zawsze gdy myślałam o aktorstwie, bardziej interesowałam się czarnymi charakterami, bo czarne charaktery mają zawsze swoją historię, z której często wyłania się obraz osoby niezrozumianej i niepotrafiącej wyjść z tej roli. Bardzo mi się podoba, co teraz robi Disney. W filmach jak "Czarownica" poznajemy taką właśnie historię. Dlatego zawsze podkreślam, że powinniśmy wszystkich respektować. Także tych, których nie rozumiemy.
Rozmowa została przeprowadzona w języku niemieckim, w którym orzeczenie nie posiada rodzaju. Autor użył w języku polskim żeńskich końcówek, respektując życzenie artystki, aby mówiąc o Conchicie mówić "ona".
Conchita Wurst – “Conchita” to pierwszy album zwyciężczyni Eurovision Song Contest 2014. Płyta ukazała się w maju 2015 r.
nakładem wydawnictwa Sony Music. Najpopularniejszym singlem z tej płyty jest jak dotąd piosenka “You Are Unstoppable”.
Sabat Czarownic to wydarzenie, które już po raz szósty organizowane jest w celu promocji Województwa Świętokrzyskiego. Organizatorem Sabatu jest
Regionalna Organizacja Turystyczna Województwa Świętokrzyskiego.
Zdecydowanie zamknęła (a przynajmniej przymknęła) geby wielu hejterom swoim występem. Tym przed telewizorami również.
"Nigdy tu wcześniej nie byłam. Jestem człowiekiem, który stara się reagować spontanicznie na nowe sytuacje i nie ma zbyt precyzyjnych oczekiwań. Gdy byłam pierwszy raz w Paryżu miałam mniej więcej takie same oczekiwania jak wczoraj, gdy wylądowałam w Warszawie. To ładne i bardzo zielone miasto. Ludzie, z którymi miałam okazję się spotkać byli bardzo otwarci i nie różnią się pod tym względem od innych Europejczyków". Zgadzam się z moim miłym i sympatycznym przedmówcą : to naprawdę bardzo ładny, mądry, kulturalny, zachęcający do refleksji i otwierający na świat wywiad. Przyznaję, że wcześniej nie interesowałem się za bardzo twórczością artystki. Jednak po obejrzeniu z nią rozmowy przeprowadzonej w dniu koncertu oraz po przeczytaniu wyżej opublikowanego wywiadu zacząłem patrzeć na nią dużo cieplejszym i serdeczniejszym okiem. Conchita, wir wünschen dir alles Gute : viel Liebe, viel Gesundheit und viel weiter Erfolg !! Und wir freuen uns schon auf deinen nächsten Besuch in unserem Land. Es wäre wirklich super, dich wieder in Polen begrüßen zu können :-)
Nam wszystkim także życzę wszystkiego dobrego, miłego, pogodnego i spokojnego dnia ♥ Pozdrawiam serdecznie, Łukasz