Rzadko występują w telewizji, nie ma ich w prasie, a jednak ich nazwiska powinny być znane naszym czytelnikom i czytelniczkom. Włączają się w swoich miastach w organizację tęczowych imprez, festiwali filmowych, debat dotyczących równości, spotkań, warsztatów. Kim są i dlaczego robią to co robią? Zapraszamy do naszego nowego cyklu, w którym przedstawimy Wam krótkie rozmowy z ludźmi z całej z Polski, którym chce się coś robić dla i ze społecznością LGBT.
Rozmowa z
Katarzyną Bienias, koordynatorką KPH Zielona Góra.Lubicie w Zielonej Górze tańczyć? Od wielu miesięcy cyklicznie odbywa się impreza Dancing Queer, która chyba cieszy się dużym powodzeniem?Na pewno lubimy się integrować, poznawać nowych ludzi i wspólnie bawić się w rytmach tęczowego disco
(śmiech). Tańczymy dużo, bo każda impreza przyciąga masę ludzi (z innych miast, a nawet województw!), pojawiają się nowe twarze, po każdej imprezie na skrzynkę dostajemy kilkanaście zapytań "kiedy następna?". I co wtedy? Nie mamy wyjścia, idziemy za ciosem, planujemy kolejne.
Jakie były początki KPH ZG?Trudne. Uczyliśmy się zasad świata organizacji pozarządowych, powoli odkrywaliśmy wcześniej nieznane. Metodą prób i błędów udało się nam dotrzeć do miejsca w którym obecnie jesteśmy. I wcale nie było łatwo, nie! Czasami trzeba było poświęcić więcej, dać siebie całego, przy tym niejednokrotnie odbijając się od zamkniętych drzwi. To nie jest kolorowa zabawa, od kuchni to naprawdę ciężka praca, za którą nie zawsze usłyszysz dobre słowo, także od środowiska LGBT.
Ale udało się, nie zniechęciliśmy się ani nie wypaliliśmy. Teraz to chyba już przetrwamy wszystko - śmieje się oczywiście.
Co ważne! Jesteśmy w trakcie rejestracji nowego stowarzyszenia o nazwie "Tęczowa Góra". Do tego czasu funkcjonujemy jeszcze pod wypracowaną wcześniej nazwą. Aby uniknąć chaosu, skupiliśmy się na sformalizowaniu i podziale zadań.
Dancing Queer, festiwal Tęczowa Góra od trzech lat, happeningi, flash moby… Coś jeszcze w planach? Czym się teraz zajmujecie?Przygotowujemy się do trzecich urodzin naszej KPH. Będzie kolorowo, będzie wesoło i będzie cudownie. Bo to jest właśnie ten czas, w którym możemy się cieszyć z tego, co udało się w tym mieście zrobić!
Co dalej? Na jesień ruszamy ze związkami partnerskimi. Lokalnie! Sprawa jest wciąż aktualna i teraz to jest naszym priorytetem. Przypomnę, że w Lubuskiem tylko dwoje posłów z dwunastu głosowało przeciwko wyrzuceniu z porządku obrad projektów ustaw o związkach partnerskich - będziemy z nimi rozmawiać. Na forum.
Będą też imprezy, happeningi, do końca roku kalendarzowego będzie się dziać. Pomysłów nie brakuje, ale nie byłoby niespodzianki, gdybyśmy teraz o wszystkim opowiedzieli.
Na Waszych demonstracjach nie ma tłumów, ale na zdjęciach widać, że z roku na rok jest coraz więcej ludzi – mieszkanki i mieszkańcy Zielonej Góry są coraz bardziej LGBT-friendly?Ach, te małe miasta! To taka nasza mała zmora - brak anonimowości. Tu się każdy zna, na pewno kojarzy, tutaj nie zgubisz się w tłumie. Trudno wyjść przed szereg i domagać się swoich praw - w małych miastach homofobię odczuwa się bardziej. Jednak coś się zmienia. Faktycznie jest nas więcej, wynurzamy się ze swoich domów, wychodzimy ze swoich szaf na ulice z jedną myślą w głowie: "Kurcze, jeżeli oni mogą, to ja też!". Dlatego takich akcji "wyjściowych" robimy najwięcej. Oswajamy siebie i innych. To szalenie ważne. Wszyscy się uczymy i to nie jest proces przejściowy (na szczęście).
A mieszkanki i mieszkańcy Zielonej Góry? Jest coraz lepiej. Zatrzymują się, chcą rozmawiać, nawet czasami robią sobie z nami zdjęcia, klepią po ramieniu, mówią, że dobrze, że jesteśmy i to ważne, co mamy do przekazania. Tu zmiany widać najbardziej. To cieszy!
Brałaś udział w wyborach parlamentarnych – startowałaś z list Ruchu Palikota i otrzymałaś bardzo dobry wynik - 1896 głosów. Skąd pomysł, żeby zacząć „bawić się” w politykę?Uważam, że nic samo się nie zrobi. Od zawsze mnie do tej polityki ciągnęło, a w zeszłym roku pojawiła się wspaniała okazja, by pomóc swoją osobą w wyborach parlamentarnych. Dostałam "czwórkę" na liście, co było dla mnie niemałym wyróżnieniem za dotychczasową pracę. To właśnie wtedy podjęłam decyzję, że to już, że to ten czas, że trzeba zrobić ten jeden krok do przodu. No i co? I nie żałuję, to wspaniała przygoda, która dopiero się zaczyna.
Czy „aktywność” polityczna pomogła w działaniach równościowych w Zielonej Górze?Oczywiście! Bardzo! Mamy całkowite wsparcie struktur Ruchu i samego posła. To naprawdę bardzo wiele. Wiemy, że czasami ciężko cokolwiek zorganizować, wtedy "ramię w ramię" idą z nami ci, którym sprawy LGBT nie są obce, choć robią to bezinteresownie. To jest piękne i niesamowite. Wsparcie jakie dostajemy dodaje nam skrzydeł!
Urodziłaś się w Zielonej Górze?Nie, nie pochodzę z Zielonej Góry, a z małego miasteczka - Kożuchowa. Tutaj przyjechałam na studia i obecnie mieszkam. Czy zamierzam zostać? Czas pokaże.
Mam tyle planów na przyszłość, że jeszcze nie wiem, które realizować.
KPH ZG to nie tylko Ty - opowiedz o innych, którzy włączają się w działania stowarzyszenia.Marta Bartosiak to współzałożycielka KPH w Zielonej Górze, a więc w od samego początku. Tylko dzięki niej w stowarzyszeniu jest organizacyjny porządek. Zawsze nad wszystkim czuwa i o wszystkim pamięta.
Kuba Chalecki to kapehowski chuligan. Bez niego mielibyśmy spory problem w ogarnięciu imprez Dancing Queer. W KPH od prawie dwóch lat, dołączył, bo chciał robić coś dla zielonogórskich LGBT.
Kinga Graczyk, pierwsza do happeningów, malowania transparentów i czuwaniu nad ich porządkiem. Odważna, potrafi krzyknąć na kontrmanifestantów ;) Swoim śmiechem zaraża nas od prawie dwóch lat. Zapytana dlaczego KPH, odpowiada, że walczy o to, co słuszne.
Monika Jarmołowicz - dołączyła do nas niedawno, co nie oznacza, że jest mniej zaangażowana. To ona dba o logistykę stowarzyszenia. Na co dzień mechaniczka, wielbicielka diabłów tasmańskich.
Adam Konieczny. To on czuwa nad grafiką. Tęczowa strona stowarzyszenia na pewno nie wyglądałaby tak wspaniale, gdyby nie jego graficzne spojrzenie na techniczne kwestie związane z promocją naszych wydarzeń. W stowarzyszeniu od ponad roku, dokładnie od wystawy "Berlin Yogyakarta". Tak się mu spodobało, że nie widział innego wyjścia, jak tylko dołączyć.
Karolina Korczak. Do KPH dołączyła kilka miesięcy temu za sprawą znajomej, która również działa w stowarzyszeniu. Nikt nie robi takiej akcji promocyjnej, jak ona. Prywatnie pływaczka i gitarzystka.
Agata Żylicz. Pojawiła się na festiwalu "Tęczowa Góra" i z nami została. "Gdzie diabeł nie może, tam Agatę pośle" - tak w jednym zdaniu określić można jej rolę w stowarzyszeniu. Działa, bo chce, bo "jak nie my, to kto"?
Oprócz stałych działaczy i działaczek jest jeszcze wiele sympatycznych sympatyków i sympatyczek, którzy/e pojawiają się zawsze wtedy, kiedy mogą pomóc. Lubuskie jest bardzo aktywne jeżeli chodzi o działalność LGBT, co sprawia, że KPH Zielona Góra jest jedną z najprężniej działających organizacji w Polsce.
Rozmawiała: Magda DropekZobacz też: Najczarniejszy koszmar homofoba - rozmowa z Remigiuszem Kaniewskim.Zobacz też: Młodzi kochają rewolucje - rozmowa z Damianem Graczykiem.
dobrze mówi ! :D
( a poza tym Kasia ma zajebiste zdjęcie w artykule :D )