Ricky Martin wyszedł z szafy ni stąd ni zowąd. U szczytu sławy był często pytany o seksualność. Unikał jednoznacznej odpowiedzi, kręcił, czasami zaprzeczał. W mediach więc spekulowano, sugerowano, czasami ironicznie komentowano. Gdy jego popularność trochę przygasła, kwestia, czy jest gejem, czy nie, przestała elektryzować.
Ricky Martin wyszedł z szafy ni stąd ni zowąd. U szczytu sławy był często pytany o seksualność. Unikał jednoznacznej odpowiedzi, kręcił, czasami zaprzeczał. W mediach więc spekulowano, sugerowano, czasami ironicznie komentowano. Gdy jego popularność trochę przygasła, kwestia, czy jest gejem, czy nie, przestała elektryzować. Tymczasem Ricky dojrzewał we własnym tempie i 29 marca br. udało mu się zajść dziennikarzy od tylu. Przez nikogo nie nagabywany opublikował na swej stronie internetowej list, który zakończył słowami: „Dziś akceptuję mój homoseksualizm jako dar, który życie mi dało. Być, kim jestem – to dla mnie błogosławieństwo”. 1 maja br. na wręczeniu Latin Music Awards w swym ojczystym Puerto Rico pokazał się publicznie pierwszy raz od coming outu. Dostał owację na stojąco.
Złośliwi machną ręką, że ten coming out jest pewnie obliczony na jakiś komercyjny come back. Warto jednak zwrócić uwagę, że jeszcze niedawno homoseksualne ujawnienie było uważane za najlepszą receptę na odejście w niebyt, a nie na odświeżenie kariery. Nawet jeśli Martin wyszedł z szafy wyczuwając koniunkturę, to raczej powinno cieszyć, że mamy teraz właśnie taką koniunkturę, a nie inną.
Jarred Barrios, prezes GLAAD, największej amerykańskiej organizacji LGBT przyjął coming out Martina słowami: „Gdy outuje się ktoś taki jak Ricky Martin, miliony ludzi na świecie odczuwają kulturową więź z artystą, celebrytą i – co chyba najważniejsze – z ojcem, który – tak się zdarzyło - jest gejem. Jego otwartość i uczciwość mogą prowadzić tylko do większej akceptacji osób homoseksualnych nie tylko w Ameryce Północnej i Łacińskiej, ale i na całym świecie”. Do słów uznania ze strony Varriosa dołączyła też Drew Barrymore, aktorka znana z poglądów LGBT-friendly.
Czadu, Ricky!
W przyszłym roku Ricky'emu stuknie czterdziestka, na scenie jest obecny od lat 26. Zaczynał jako trzynastolatek w boysbandzie Menudo, który osiągnął ogromną popularność w latynoskim świecie. Zespół miał też swą pozycję w latynoskiej kulturze LGBT. W remake'u „Priscilli, królowej pustyni” drag queen Noxeema (Wesley Snipes) zaczepia płaczącą latynoską drag queen ChiChi (John Leguizamo) słowami: „Hej, mała, czemu płaczesz? Menudo się rozpadli?”. Ricky Martin opuścił Menudo w 1989 r. i rozpoczął udaną karierę solową (np. hit „Maria”, który u nas 'scoverowała” Maryla Rodowicz pod tytułem „Czadu, Maryla”). 10 lat później z latynoskiego gwiazdora stał się gwiazdorem formatu światowego - „La copa de la vida” w jego wykonaniu, oficjalny hymn piłkarskich mistrzostw świata, był numerem jeden w 60 krajach. Ricky poszedł za ciosem i w 1999 r. wydał debiutancką anglojęzyczną płytę. Promujący ją singiel „Livin' la vida loca” okazał się strzałem w dziesiątkę. Album zawierał też m.in. takie numery jak „Shake your bon bon” - żartobliwą drobnostkę o kręceniu tyłeczkiem oraz „Be careful” - duet z Madonną. Uważa się, że to właśnie ogromny sukces hitów Martina utorował drogę takim latynoskim gwiazdom pop jak Jennifer Lopez, Enrique Iglesias, Shakera i innym. Na początku XXI wieku Ricky gościł jeszcze na listach przebojów z m.in. „She bangs” i balladą „Nobody wants to be lonely” zaśpiewaną z Christiną Aquilerą. W 2005 r. wydał „Life” - ostatni jak dotąd (i zarazem dziesiąty w karierze) album z premierowymi piosenkami.
Jesteś gejem, Ricky?
Plotki o homoseksualnej orientacji Ricky’ego krążyły od lat. By je stłumić, gwiazdor latami opowiadał, że jest zakochany w Rebecce de Albie, gwieździe meksykańskiej telewizji, i że planuje się jej oświadczyć. Dopiero w 2005 r. potwierdził, że „nie są już razem”. Słynny był wywiad Barbary Walters, jednej z królowych amerykańskich talk show, która w 2000 r. nacisnęła piosenkarza bardziej, niż inni: „Wiesz o plotkach dotyczących twojej orientacji seksualnej, prawda? Gdybyś jasno powiedział: „tak, jestem gejem”, albo „nie, nie jestem gejem”, być może miałbyś je z głowy”. Na co Ricky ze spiętym uśmiechem przyklejonym do twarzy odparł: „Dziękuję Ci za okazję do odniesienia się do tych plotek, ale z pewnej przyczyny…nie mam na to ochoty!”. Jak można się domyślać, takie słowa zostały odebrane jako potwierdzenie, że Martin tkwi w homoseksualnej szafie i nie chce z niej wychodzić. Przy innej okazji perorował: „To, czy jestem z krową, z samolotem, czy z kobietą – to moja sprawa, nikogo innego. Nie muszę mówić, czy jestem gejem czy nie”. Dziś, gdy elegancko sam z szafy wyszedł, Barbara Walters przyznała, że naciskała zbyt mocno.
Nieładnie, RickyW 2001 r. Martin wyraził oficjalne poparcie dla homofobicznego George’a W. Busha występując na uroczystości inaugurującej jego prezydenturę. Po amerykańskim ataku na Irak zmienił zdanie. Posunął się nawet do tego, że w trakcie wykonywania piosenki „Asignatura pendiente” przy słowach „una foto con Bush” pokazywał znacząco środkowy palec. W 2008 r. z Republikanina przekształcił się w Demokratę i poparł kandydaturę Hillary Clinton (oto jak dojrzewanie świadomości politycznej łączy się z akceptacją homoseksualności).
Pytany w 2001 r. o stosunek do faktu, że wydaje się mieć wielu fanów w gejowskiej społeczności, wyraźnie się odciął: „Jasne, wiem, że mam wielu fanów wśród gejów, ale gdy śpiewam, nie myślę ani o dziewczynach, ani o chłopakach, ani o koniach, ani o dziadkach – moja muzyka jest dla wszystkich”. Inne gwiazdy o specjalnym statusie w kulturze LGBT (Kylie, Madonna, Adam Lambert, Cher, Cyndi Lauper, Lady Gaga, George Michael i wiele innych) nigdy nie pozwoliłyby sobie na tak chłodną wypowiedź.
Who’s that boy, Ricky?
W 2005 r. tabloidy opublikowały zdjęcia Martina na plaży z drugim, przystojnym, nieznajomym mężczyzną, którego okrzyknięto jego facetem. Plotkowano też, że Ricky jest z Nate’m Berkusem, projektantem wnętrz znanym z wielu występów TV (m.in. u Oprah Winfrey). W zeszłym roku portorykański magazyn „TV Aqui” reklamował się rzekomą wypowiedzią Martina: „Moje serce mogłoby należeć zarówno do kobiety, jak i mężczyzny”. Gdy numer pisma trafił do sprzedaży, okazało się, że wypowiedź brzmi: „Serce Ricky’ego Martina? Nigdy nie wypowiadałem się na temat, czy ono należy do kobiety, czy do mężczyzny”. Dziś, już po coming oucie, tabloidy spekulują, że Martin był w związku z modelem Eduardo Verástegui, który 2 lata temu „wsławił się” poparciem kampanii przeciw małżeństwom homoseksualnym w USA (czyżby po to, by zaprzeczyć plotom o jego własnej orientacji?).
Tata Ricky
Tymczasem w 2008 r. gruchnęła wiadomość, że Ricky został ojcem dwóch bliźniaków – Mateo i Valentino. Chłopców urodziła mu matka-surogatka („Taka opcja wydała mi się szybsza niż adopcja”). W grudniu 2008 r. piosenkarz z dumą prezentował kilkumiesięczne pociechy na zdjęciach prasowych dodając. „Zmieniam pieluchy, karmię ich, kąpię i kładę spać. Być tatą jest fantastycznie. Jestem bardzo szczęśliwy”.
Gratulacje, Ricky!
I tak doszliśmy do comingoutowego listu z 29 marca br. Ricky pisze w nim, że ostatnie lata poza blaskiem reflektorów wyciszyły go i przewartościowały jego życie. Również niesamowite doświadczenie ojcostwa sprawiło, że dalsze kłamstwa byłyby nie do przyjęcia i że w pełni zaakceptował siebie takim, jakim jest. Szkicowanie autobiografii, którym obecnie się zajmuje, okazało się rodzajem autopsychoterapii, dzięki której był w stanie porzucić strach przed odrzuceniem, przed zniszczeniem kariery. W przeszłości kierował się właśnie tym strachem. Oraz złymi poradami, by ukrywać swą seksualność. „Dalej żyć w kłamstwie, zatruwać nim dzieciństwo moich synów? Dość! To musi się zmienić. (..) Dziś nadszedł ten dzień. To jest mój moment. (…)Dziś akceptuję mój homoseksualizm jako dar, który życie mi dało. Być, kim jestem – to dla mnie błogosławieństwo”.
Ricky’emu należą się więc gratulacje a nam pozostaje mieć nadzieję, że polscy homoseksualni piosenkarze i piosenkarki pójdą za jego przykładem. Kto będzie pierwszy?
własnie dlatego,ze ricky przyznał sie do bycia gejem po tylu latach mam do niego wstret. okłamał mnie.
homeseksualisci-artysci spiewaja o kobietach, pokazuja sie, całuja z kobietami...tylko po to, aby zarobic kase.
nie mam powodu, aby cie podziwiac.
W Polsce ?!
No i Ogrome brawa za ten coming-out :);)
Nie no podziwiam, oby więcej było takich ludzi xD
Zapewne jeszcze dowiemy się coś ciekawego na temat orientacji np. Figurskiego bądź Wojewódzkiego xD
(nie żebym szydził hehe tylko np)
Od razu widać, ze to totalne kłamstwo :)
Kto dzisiaj 'kręci' sex-sceny na taśmach ...
może jeszcze na celuloidowych 70 mm w technikolorze? :))))
Taka kamera jest wielkości samochodu osobowego
i potrzebuje dżwigu z ramieniem i techników ...
jak na 'ukrytą' kamerę to racej trudno jest ją schować
aby była niewidoczna!!!!! :)))
W epoce dvd i kart pamięco lepszym stwierdeniem byłoby
nagrywa :)
i takie jest moje podsumowanie!